PRESCOTT WRACA DO STARYCH ZWYCZAJÓW
Breidis Prescott (24-4, 19 KO) ma już dość nieustannych tłumaczeń Amira Khana (26-2, 18 KO), który wciąż nie może pogodzić się z porażką punktową z Lamontem Petersonem. Pierwszy pogromca Brytyjczyka wrócił do starej taktyki obrażania przeciwnika i po raz kolejny wyraził chęć stoczenia rewanżowego pojedynku. Ponownie mamy do czynienia z sytuacją nietypową, kiedy to zwycięzca namawia przegranego do drugiej walki.
Zdesperowany Kolumbijczyk jest gotowy przylecieć do Anglii. Problemu nie stanowiłby również ewentualny limit wagowy.
- Płaczesz jak jakaś dzi***. Od zawsze umiałeś usprawiedliwić swoją porażkę. Najpierw narzekałeś na stronnicze punktowanie na wyjeździe, potem na sędziego, aż w końcu znalazłeś ofiarę w tajemniczym facecie. Gdy twój promotor Oscar De La Hoya wspomina moje nazwisko ty milkniesz. Gdzie chcesz walczyć, w Anglii? Nie ma problemu. Limit wagowy 140 czy 147 funtów? Bez znaczenia. Chcesz bić się na podwórku u mamusi? Załatwione! – powiedział w swoim stylu Prescott.
PS W ewentualnym rewanżu z Khanem byłbym za Kolumbijczykiem.
Aczkolwiek będe kibicował właśnie jemu,bo nie przepadam za Khanem!