'BRADLEY TRUDNIEJSZYM RYWALEM OD PACQUIAO'
Wydaje się, że zwakowanie przez Juana Manuela Marqueza (53-6-1, 39 KO) tytułów WBA Super oraz WBO w wadze lekkiej jest tylko kwestią czasu. Następną walkę "Dinamita" stoczy w limicie kategorii junior półśredniej lub półśredniej, a w jej stawce z pewnością znajdzie się inne prestiżowe trofeum.
Legendarny meksykański wojownik czeka teraz na decyzję obozu Manny'ego Pacquiao (54-3-2, 38 KO). Od tego, czy Filipińczyk zdecyduje się na czwartą walkę, zależeć będzie również przyszłość Marqueza. Jeśli "Pacman" nie wybierze ani Juanmy, ani też Tima Bradleya (28-0, 12 KO), ci dwaj zapewne zmierzą się ze sobą. "Dinamita" nie ma nic przeciwko.
- Jeżeli nie dostanę Pacquiao, chcę Bradleya. Erik Morales jest kolejną niezłą opcją, ale Bradley jest wyżej notowany, więc wybieram jego. Timothy jest uważany za najlepszego w limicie 140 funtów, a jego styl jest dla mnie bardziej niewygodny od Pacquiao - wyznał Marquez.
Teraz jest więcej "kalkulatorów" niż pięściarzy, a kalkulacje przesłoniły piękno i nieprzewidywalność boksu.