JEŚLI NIE PACQUIAO, TO BRADLEY?
Juan Manuel Marquez (56-3-1, 39 KO) mierzy w czwarty pojedynek z Mannym Pacquiao (54-3-2, 38 KO), ale rozgląda się również za innymi potencjalnymi przeciwnikami. Bokser z Meksyku oznajmił, że bardzo chętnie skrzyżowałby rękawice z Timothym Bradleyem (28-0, 12 KO), niepokonanym mistrzem świata federacji WBO w wadze junior półśredniej. Nazwisko Amerykanina padało też ostatnio wśród kandydatów do walki z Pacquiao.
- Nie planuję jeszcze zakończenia kariery, a skupiam się na czwartej walce z Pacquiao. Nie wiem jeszcze, czy dojdzie do niej w maju czy w listopadzie. Jeśli będę musiał długo czekać, to jestem gotowy na inne duże wyzwanie, na przykład starcie z Timothym Bradleyem. Morales jest wspaniałym bokserem, ale aktualnie są pięściarze lepsi, na przykład Bradley. Chcę walk z najlepszymi, takich jakie toczyli Sugar Ray Leonard czy Tommy Hearns - mówi 38-letni Marquez, który ostatnio uległ Pacquiao na punkty w walce o należący do Filipińczyka pas WBO w wadze półśredniej. Werdykt sędziów punktowych wzbudził spore kontrowersje.
- Z Pacquiao mogę oczywiście walczyć, ale nie w Las Vegas, gdzie oszukano mnie już więcej niż raz. Wątpię, aby Manny zgodził się na walkę na Azteca Stadium w Meksyku. Możemy za to walczyć w Teksasie. Chcę występować na ringu jeszcze przez rok lub dwa lata. W moim wieku nie mogę nastawiać się na kontynuowanie kariery przez wiele lat. Boks jest niebezpieczny, a straconego zdrowia nie da się odkupić, niezależnie od posiadanych pieniędzy - zauważa "Juanma".
Zawsze był bardzo pewny siebie!! w dobrym tego słowa znaczeniu - zresztą ma powody do tego.
Trochę robi sie arogancki, ja zawsze go lubiłem za o ze mało mówił a dużo robił.
john
2 razy pacman
Tylko, że raczej nie będzie, bo to tylko medialne spekulacje.
Przy okazji, zapraszam na nowe forum bokser.org, które dopiero rozkręcamy, więc liczymy na aktywnych stałych czytelników portalu.
http://www.forum.bokser.org/
Bokser powinien byc arogancki na swoj sposob, bo to wynika z jego pewnosci siebie.
Niektorzy to sie odwracaja od swoich ulubionych piesciarzy przez takie pierdoly, ze szkoda gadac. Bo sie krzywo usmiechnal, bo nie podal reki kibicowi, ktory go o to poprosil, bo powiedzial przed walka, ze jest lepszy od swojego przeciwnika itd. To jest zalosne, no ale nikt i nic tego nie zmieni. Tak bylo, tak jest i tak bedzie.
Nie trzeba wygrać wszytskich rund lub znokautować przeciwnika żeby wygrać. Marquez po porażce z Floydem przyznał że przegrał bo był gorszy a później dodał że ta porażka go wiele nauczyła.Jak dla mnie szacunek za takie słowa.Pewien zawodnik polskiej narodowości przegrał praktycznie nie stawiając oporu i teraz się tłumaczy w wiadomo jaki sposób.Ale to temat tabu bo "swoich" krytykować nie można.
Stawiałbym na Marqueza...
Co do Bradleya to się zastanawiam w jak go się ogląda to ma się wrażenie że to 2 liga - wolny, waciany, prosty jak konstrukcja cepa, bez żadnego błysku....ale prze do przodu i WYGRYWA..-sam już nie wiem.
Dodajmy że walka z Floydem nie świadczy o niczym, Marquez nigdy nie walczył wyżej niż lekka i nagle wylądował dwie wagi wyżej z najlepszym bokserem P4P...
poki co prezentuja jeszcze spoko poziom wiec taka walka miala by sens, za 2 lata juz chyba nie....
jak widzisz ogromna większość fachowców widzi że Marquez został oszukany.
"Jak tylko jakis bokser powie o sobie ze jest dobry to od razu traci pewien procent swoich fanow na tym portalu, ktorzy od razu wypisuja rzeczy typu: 'cenilem sobie w nim skromnosc, a teraz mu sie w dupie poprzewracalo i jest arogancki'"
Pewność siebie i świadomość własnej znakomitości to jeszcze nie arogancja. Marquez trochę arogancki jednak jest. Pomyślmy przez chwilę. Umniejsza Morales-owi, który naprawdę przeżywa drugą młodość. Po wyrównanej walce z Pacquiao schodzi z ringu i odstawia jakieś szopki w szatni, jak to niesamowicie został oszukany. Jak Emanuel go trafiał, to to się nie liczy, ale jak on kontrował, to cały świat ma mu lec do nóg. Bo Manny jest w ringu tylko jeźdźcem bez głowy, a on jest znakomitym technikiem, kontrbokserem, więc jego trafienia powinny się liczyć podwójnie ( zwłaszcza, jeśli trafia króla P4P ). Albo teksty w stylu: gdyby mi wtedy przyznali zwycięstwo ( mowa o drugiej walce z Pacquiao ), to byłbym teraz w tym miejscu, co Manny. Że co?! Ależ megalomańska wyobraźnia!
Może i wielcy eksperci dawali wygraną meksykaninowi ale oglądałem to walkę z 5 razy bardzo dokładnie i typowałem zwycięzce po każdej rundzie tak samo jak sędziowie punktowi z niewielkimi rozbieżnościami jeżeli chodzi o rundy.
A skąd wiesz w jakim miejscu by był? Sukces nawet na bazie oszustwa otwiera różne furtki. Moralesowi nie umniejsza tylko że ten jest teraz mało atrakcyjny ze sportowego jak i finansowego punktu widzenia.Nie tylko wedłóg niego. Jestem pewnien że jak by Marquez przyjał walke z Moralesem to byś nażekał że Juan idzie na łatwizne i w prosty sposób chce zdobyc pas.Jedno jest pewne ... gdyby Manny kilka lat temu przegrał z Marquezem to napewno nie był by w tym miejscy w którym teraz jest.I nie rób z Meksykanina płaczka bo to jest żałosne i nieobiektywne.