RAFAEL WYRÓŻNIŁ WARDA
Piotr Jagiełło, ESPN
2011-12-27
Znany bokserski ekspert Dan Rafael uznał Andre Warda (25-0, 13 KO) za najlepszego boksera 2011 roku. Niepokonany Amerykanin zwyciężył w turnieju Super Six, w finale pokonując Carla Frocha. 27-latek w tym roku rozprawił się również z silnym Arthurem Abrahamem.
Rafael prowadzi swój plebiscyt od 2000 roku – wówczas wyróżnienie trafiło w ręce Felixa Trinidada. W ubiegłym roku odznaczony został Sergio Martinez.
Fachowiec ESPN dostrzegł ponadto tegoroczne dokonania Miguela Cotto, Jorge Arce, Bernarda Hopkinsa, Lamonta Peteresona, Nonito Donaire, Manny’ego Pacquiao, Briana Vilorii i Hernana Marqueza.
Śledzę Rafaela na Twitterze, więc widzę często, jak pisze, co właśnie obejrzał na Youtube, lub z jakiejś płyty DVD, którą dostał, i są to często walki bokserów spoza rynku amerykańskiego (np. walki mistrzowskie w najniższych kategoriach wagowych, starcia między Brytyjczykami, czy też Proksa-Sylvester).
Chodzi mi o nie dostrzeganie niczego poza kontynentem amerykańskim, a nie o USA lub amerykańską telewizję. Ciężko było nie dostrzec świetnego roku Powietkina, Gołowkina, Hucka, Brooka, Grovesa, Burnsa, Lee, nie wspominając już o Khanie, którego okradziono w USA z tytułu. Jeżeli wśród 9 wyróżnionych przez Rafaela nie ma ani jednego boksera z Europy, to jest to klasyfikacja rażąco nieobiektywna.
Szczerze, to ja również nikogo z wymienionych bym w tegorocznej dziesiątce nie umieścił. Najbliżej byłby Khan, ale walka z Petersonem zostawia lekki niesmak (po ponownym obejrzeniu uważam, iż powinien być remis, punkty sędzia miał prawo odebrać).
Gołowkin, Brook, Groves - znakomici bokserzy, ale przeciwników wybitnych nie mieli w tym roku. Powietkin i Huck - słabo obsadzone kategorie wagowe, poza tym raczej marnej klasy przeciwnicy, z wyjątkiem Czagajewa. Burns i Lee grają jeszcze w drugiej lidze, chociaż ostatnie zwycięstwa godne uwagi.
Na pewno wyżej jednak bym postawił zwycięstwa Vilorii nad Mirandą i Segurą, Donaire nad Montielem i Marqueza nad Concepcionem (dwukrotnie).
Trochę za wysoko tylko Arce, ale to chyba dzięki jego nieprawdopodobnej charyzmie i duchowi wojownika.
Jeszcze wrzuciłbym Moreno za Cotto, za to Arce zostawiłbym. W końcu zdobył tytuły w dwóch kategoriach wagowych i pokonał niezłych przeciwników ( niespodzianka z Vazquezem, dobry Nongqayi i Angkota, z którym wprawdzie się męczył, ale tytuł zdobył uczciwie.)