PLEBISCYT BOKSER.ORG - JAK GŁOSOWALIŚCIE PRZED ROKIEM?
Trwa druga edycja naszego dorocznego Plebiscytu, w którym do wygrania będą bardzo atrakcyjne nagrody. Informację o nich podamy jeszcze przed świętami. Tymczasem, zachęcając do udziału, chcemy przypomnieć Wam, jak głosowaliście w pierwszej edycji Plebiscytu, w ubiegłym roku. W odróżnieniu od tegorocznej edycji, w pierwszym Plebiscycie proponowaliśmy Wam jedynie sześć kategorii z podziałem na Polskę i świat. Dziś przypominamy jak głosowaliście w zagranicznych kategoriach.
GŁOSUJ W PLEBISCYCIE 2011>>>
Pięściarzem roku 2010 został Manny Pacquiao, który nieznacznie wyprzedził nowego mistrza WBC w wadze średniej Sergio Martineza, opromienionego zwycięstwami na Pavlikiem i Williamsem. Na popularność „Pacmana” wpływ miała niewątpliwie podsycana medialnie atmosfera wokół jego wyczekiwanej walki z Floydem Mayweatherem, do której nie wiadomo, czy kiedykolwiek dojdzie, oraz dwie deklasacje w ringu solidnych (choć nie z najwyższej półki) rywali – Joshuy Clotteya i Antonio Margarito. W tym roku kongresman z Filipin stracił wiele w oczach ekspertów oraz kibiców, zresztą w dużej mierze z winy sędziów, którzy skandalicznie ocenili jego pojedynek z Juanem Manuelem Marquezem. Dwie walki, z których realnie tylko jedną można uznać za zwycięską, to naszym zdaniem zbyt mało, aby nominować „Pacmana” ponownie w tej kategorii. Wiele wskazuje na to, że jego miejsce może zająć niesłusznie uznany za pokonanego Marquez lub zwycięzca turnieju Super Six Andre Ward.
Walką roku wybraliście pojedynek Manny’ego Pacquiao z Antonio Margarito, na który głosował co trzeci Czytelnik BOKSER.ORG. Niewiele mniej głosów zdobyły starcia Amira Khana z Marcosem Rene Maidaną oraz Juana Manuela Marqueza z Michaelem Katsidisem. Jednak to brutalna i systematyczna, rozłożona na całe 12 rund egzekucja wykonana przez „Pacmana” na próbującym odbudować swoją reputację Margarito spodobała Wam się najbardziej, decydując o tym, że w światowej części naszego Plebiscytu ubiegły rok należał zdecydowanie do kongresmana z Filipin. W tym roku losy pierwszego miejsca w tej kategorii będą się ważyły zapewne do ostatniej chwili, gdyż emocjonujących wojen na światowych ringach nie brakowało.
Byliście za to zgodni w wyborze nokautu roku 2010. Bezapelacyjnie, stosunkiem 95 % głosów wygrał ciężki nokaut zadany przez Sergio Martineza Paulowi Williamsowi w ich rewanżowej walce. O pojedynczym lewym sierpowym, którym „Maravilla” powalił „Punishera” będziecie jeszcze wnukom opowiadać. Po czymś takim Williams już nigdy nie będzie tym samym pięściarzem, co zresztą pokazała jego kolejna walka, z Erislandy Larą, w której niesłusznie został uznany za zwycięzcę. Martinez natomiast kolejnymi nokautami w tym roku udowadnia, że w wadze średniej czuje się znakomicie. W tym roku byliśmy również świadkami wielu efektownych nokautów, ale wydaje się, że najbardziej przypadł Wam do gustu styl, w jakim Nonito Donaire wykończył Fernando Montiela.
Losy zwycięzcy kolejnej kategorii potoczyły się zupełnie niezgodnie z oczekiwaniami. David Lemieux został przez Was wybrany prospektem ubiegłego roku, choć wygrał dosłownie minimalną różnicą głosów z Deontayem Wilderem. Niestety w tym roku miejsce w szeregu młodemu Kanadyjczykowi pokazał stary wyga, Marco Antonio Rubio. Lemieux nie poradził sobie także z Alcine i jego gwiazda straciła blask. Wilder zanotował natomiast kolejnych sześć zwycięstw przez nokaut i jego rekord w tym względzie pozostaje nieskazitelny. Nadal jednak olbrzymi Amerykanin jest prospektem niesprawdzonym, prowadzonym stanowczo zbyt asekuracyjnie jak na jego wiek i umiejętności. W tym roku znów otrzymał naszą nominację i mamy nadzieję, że niebawem stanie do walk z trudniejszymi rywalami. Danny Garcia, który również był bardzo wysoko w Waszym głosowaniu, z grona prospektów przeszedł do grupy pretendentów i po trzech cennych zwycięstwach, już za miesiąc stanie do walki o mistrzowski pas z samym Erikiem Moralesem. W tym roku w kategorii prospekta roku również zapowiada się bardzo wyrównana konkurencja.
Trenerem roku 2010 został… jakżeby inaczej – szkoleniowiec pięściarza roku, a więc Freddie Roach. Mamy go w gronie nominowanych również w tym roku i kiepska postawa „Pacmana” w ostatniej walce nie zmienia faktu, że Roach pozostaje jednym z najlepszych w swoim fachu. W ubiegłorocznym głosowaniu deptał mu po piętach Roger Bloodworth, głównie dzięki swojej współpracy z Adamkiem. Owoce tej współpracy jak na razie są gorzkie dla naszego pięściarza i jego trenera nie zobaczymy oczywiście w gronie nominowanych. Dużą popularnością naszych Czytelników cieszy się za to Emanuel Steward, będący współautorem sukcesów dominatora królewskiej dywizji, Władimira Kliczki.
W roku 2010 najbardziej rozczarował Was impas w negocjacjach mających doprowadzić do najbardziej oczekiwanej walki ostatnich lat, między Mannym Pacquiao i Floydem Mayweatherem. Rozczarowanie to rośnie, gdyż nadal nie wiadomo, czy do tego pojedynku w ogóle dojdzie, ale choć w kategorii rozczarowania roku odnotowaliśmy ten fakt stosowną nominacją, znacznie bardziej kibicom boksu dały się we znaki kontrowersyjne werdykty sędziowskie. Nie brakowało ich niestety w tym roku, a lista pięściarzy okradzionych ze zwycięstwa przez złodziei z ołówkami jest bardzo długa.
W ostatniej kategorii pierwszej edycji Plebiscytu BOKSER.ORG, pięściarz roku 2010 Manny Pacquiao przypieczętował swój triumf, zostając Waszym ulubieńcem. W tej kategorii to Wy nominowaliście swoich faworytów i „Pacman” zdobył 41 % głosów, a o drugie miejsce w sercach kibiców do samego końca rywalizowali Sergio Martinez i Juan Manuel Marquez. Ten ostatni przegrał, ale ma duże szanse na to, by rok 2011 w naszym Plebiscycie był właśnie rokiem „Dinamity”.
Postawa Pacman-a nie była kiepska. Właśnie jedyne co zawiodło, to strategia, a za to odpowiada trener. Khan również marnie zaprezentował się na tle Peterson-a, więc nie wiem, na jakiej zasadzie Roach dostaje nominację na trenera roku, a Pacquiao wylatuje z listy.
"W tym roku kongresman z Filipin stracił wiele w oczach ekspertów oraz kibiców, zresztą w dużej mierze z winy sędziów, którzy skandalicznie ocenili jego pojedynek z Juanem Manuelem Marquezem."
Skandalicznie? Wiecie w ogóle co to słowo znaczy?! Chyba nie. Skandaliczny werdykt to 120-108 dla Bute z Johnson-em, albo 120-108 dla Donaire z Narvaez-em, a nie to. Tutaj werdykt był co najwyżej kontrowersyjny. Dla mnie osobiście był tylko dyskusyjny. W żadnym zaś razie nie był skandaliczny. Ważcie słowa, bo za chwilę zabraknie wam ich do adekwatnego opisywania rzeczywistości. I jak będziecie pisać?! Szokująco-niewiarygodnie-szatańsko-konwulsyjno-megaskandaliczny?!
PS. Dołóżcie do swojego plebiscytu skandal roku. Moja nominacja: sędziowanie w pierwszej walce Mares-Agbeko.
to jest artykuł tendencyjny, na pewno nie obiektywny, ja np widziałem minimalną wygraną Pacmana choć wszystkie rundy były bardzo wyrównane,tymczasem czytamy o niesamowitym przekręcie... ojj, ktoś tu w redakcji powinien spasować bo popada w śmieszność
Masz rację. Redakcja czasami troche przesadza.
Jest kategoria "Rozczarowanie roku", gdzie nominowane są wałki sędziowskie.