ARTYŚCI RINGU: ANDRE WARD
Dziś bez ozdób i makijażu. Prosto elegancko. Zwycięzca turnieju Super Six wagi super średniej, mistrz świata WBA i WBC Andre Ward ma szansę w niedalekiej przyszłości stać się liderem rankingów P4P (bez podziału na kategorie). Carl Froch został wczoraj pokonany przez pięściarza w pełni ukształtowanego i świadomego warsztatu. Ward bardzo szybko pokazał, że różnica zasięgu ramion nie daje Brytyjczykowi żadnej przewagi. Od początku pojedynku świetnie funkcjonował lewy prosty Amerykanina, Froch nie mógł prowadzić skutecznej walki w dystansie i był zmuszony do przyjęcia warunków gracza, który niweluje najważniejsze atuty swojego przeciwnika. Dzięki dominacji w wojnie jabów ''S.O.G.'' swobodnie wchodził do półdystansu, bezlitośnie karcąc tam ''Cobrę''. Spustoszenie siały również bezpośrednie lewe sierpowe Warda. Pojedynczy lewy prosty Frocha był natomiast często kontrowany. Brytyjczyk znalazł się w sytuacji bez wyjścia, Ward był dużo szybszy, dużo lepiej wyszkolony technicznie i dużo lepiej przygotowany pod względem taktycznym. ''S.O.G.'' zaskoczył też chyba mającego polskie korzenie wojownika swoją siłą fizyczną. Amerykanin wytrawnie klinczował w odpowiednich dla siebie momentach i spychał Frocha na liny. Szczęka Warda nie została przetestowana właściwie ani razu. Andre jest zbyt ''śliski'', zbyt mocno skoncentrowany i zbyt odporny na stres. Bardzo rzadko przyjmuje czyste uderzenia. Ward po raz ostatni przegrał w 1996 roku, kiedy miał 12 lat.
Już w tej chwili ''S.O.G.'' jest jednym z trzech najlepszych amerykańskich pięściarzy. Dwaj pozostali - Floyd Mayweather Junior i Bernard Hopkins - w najbliższych latach prawdopodobnie zakończą kariery. Warda czeka jeszcze co najmniej 30 walk o wysoką stawkę. To wystarczająco dużo, by osiągnąć status absolutnej legendy. Jak powiedział Andre w wywiadzie po walce z Frochem, ''prime'' dopiero nadejdzie. Co ważne, mimo młodego wieku Ward ma na koncie zwycięstwa nad niemal wszystkimi czołowymi zawodnikami wagi super średniej. Do kompletu brakuje tylko skalpów Andre Dirrella i Luciana Bute. ''Matrix'', przyjaciel Warda nie walczył jednak od dwudziestu miesięcy i jego forma jest niewiadomą. Bliżej nieokreślone problemy neurologiczne (bardzo szerokie pojęcie) mogą mieć na karierę Dirrella fatalny wpływ. Bardziej realnym zagrożeniem dla ''S.O.G.'' wydaje się być Bute, prawdziwy bokser-puncher. Rumun ma duże umiejętności, dobrą szybkość, potężny cios i charyzmę. Jego specjalnością są uderzenia na korpus oraz podbródkowe. ''Le Tombeur'' nokautuje bez wysiłku, zadziwia niezwykłą precyzją i timingiem. W jaki sposób pokona Rumuna Ward? Studiując jego styl. To będzie taktyczna walka, w której - według mnie - zwycięży analityk. Amerykanin udusi Bute w zwarciu lub poczeka na niego, by skontrować zawodnika lubującego się w kontrach. - Nie mam stylu - mówi Ward i właśnie w nieprzewidywalności (nie mylić z chaosem) leży jego największa siła. Bute ma ciekawy jab, jednak nie jest w stanie utrzymać nim Warda w dystansie (zasięg ramion obu bokserów jest podobny, znakomity lewy prosty Andre będzie często dochodził celu). Nie potrafi też wywierać nieustannej presji i popełnia błędy w obronie. Andre wykorzysta te słabości. Przed walką z Frochem wydawało się, że podbródkowy ''Cobry'' może być zagrożeniem dla Warda. W sobotni wieczór w Atlantic City Brytyjczyk nie mógł nawet pomyśleć o użyciu swojego ulubionego ciosu. Podobny los czeka ''Le Tombeura''. Rumun nigdy nie walczył z zawodnikiem, który porusza się w ringu z taką finezją jak Ward. ''S.O.G.'' will win.
Syn Boga jest cyborgiem zaprogramowanym na wygrywanie. Przypomina go Timothy Bradley - obaj są uniwersalnymi żołnierzami o przeciętnej sile uderzenia i bardzo wysokiej ringowej inteligencji. Łączy ich również elitarna praca nóg. Ward przewyższa jednak Bradleya defensywą i balansem. Jest bardziej zaawansowany technologicznie. Współczesny kibic ''made in USA'' potrafi przez lata nie doceniać takich pięściarzy, jak Ward i Bradley - masowe uznanie może przyjść późno (vide Bernard Hopkins). I tak jest jednak lepiej niż kiedyś. Harold Johnson - jeden z najwybitniejszych techników wszechczasów - znany jest głównie pasjonatom. Podobne przykłady z przeszłości można mnożyć. Po prostu na tle Sugara Raya Robinsona, Muhammada Alego, Sugara Raya Leonarda i wielu innych supergwiazd cholernie ciężko było zabłysnąć trudnym w odbiorze stylem. Współczesność okazała się dla amerykańskich naukowców łaskawsza (Stany Zjednoczone są głodne nowych zwycięzców), choć nadal nie jest dobrze. By zrównać się popularnością z Floydem Mayweatherem Juniorem, Syn Boga będzie potrzebował czegoś więcej niż boksu. Być może zaistnieje w świadomości narodu jako nowy Michael Jordan - atleta bez skazy. Mam na to nieśmiałą nadzieję.
Byłem zaskoczony łatwością, z jaką Ward pokonał Frocha. Myślę, że Amerykanin walczył na swym normalnym poziomie, a to Anglik wyraźnie zawiódł. Był przeraźliwie wolny, chociaż dotąd uchodził za szybkiego boksera. Sądzę, że to objaw przetrenowania, podobnie jak u Adamka w walce z Witalijem Kliczką. Prawdziwym artystą ringu jest Bute, prawdopodobny następny przeciwnik Warda. Boksuje skutecznie, a jednocześnie bardzo efektownie. Życzę mu zwycięstwa, ale wiem, że z Wardem będzie bardzo ciężko wygrać.
Nie mam nic do Warda, ale nie chcę, żeby zarozumiali Amerykanie wykreowali go na kolejną "świętą krowę" w rodzaju Mayweathera i Hopkinsa. Dlatego mam nadzieję, że ktoś go w końcu powstrzyma. Jeżeli nie zrobi tego Bute, to widzę w dzisiejszej czołówce super middleweight jeszcze 2 bokserów, którzy mieliby szanse tego dokonać. Pierwszy to Thomas Oosthuizen, który przy bardzo dużym zasięgu ramion jest przy tym szybki i technicznie dobry. Drugi to George Groves, który walczy nieszablonowo i z każdym rywalem kompletnie inaczej. To jest dla mnie kandydat na kolejnego artystę ringu.
Obejrzyjcie jego ostatnią walkę jeszcze raz zwracając uwagę na to, z jak różnych, nieraz nieprawdopodobnych, płaszczyzn i kątów, wyprowadza on celne ciosy. Przyjrzyjcie się detalom, błyskawicznym unikom przy bombach Frocha, szybkości na nogach, lewemu prostemu.
Jeśli to nie jest współczesny artysta boksu, to kto nim jest?
No cóż takie czasy.
Cyt.:
"Carl Froch został wczoraj pokonany przez pięściarza w pełni ukształtowanego i świadomego warsztatu."
Pozwolę sie nie zgodzić z 1 częścią zdania.
Cyt.:
"By zrównać się popularnością z Floydem Mayweatherem Juniorem, Syn Boga będzie potrzebował czegoś więcej niż boksu."
Zgadzam się, najlepiej niech sprowokuje jakiś skandal obyczajowy- a szczególnie seksualny.
Tak naprawdę Ward walkę z Frochem wygrał 1, góra 2 punktami i to nie dlatego, że był wyraźnie lepszy od Anglika- tylko nie boksował!
To były zapsay, chociaż też niezbyt czyste. Taki styl imć Hopkinsa, czyli faul za faulem- ale dozwolony przez amerykańskich sędziów. Niestety. Zwarcie to element walki, gdy pięściarze do siebie przywierają- ale się nie chwytają!
Andre chwytał Carla i trzymał wielokrotnie. Wchodził całym ciałem niczym futbolista amerykański (dla mnie faul na zabranie punktu), atakował głową, odpychał szyję łokciem. I nic. Nawet najmniejszej uwagi.
Dla mnie Andre to bokserski chwast.
Teraz wiem co to jest amerykański styl walki.
Szarpanina i faule.
Gdy sędziowie na taki styl pozwalają, to pięściarze go stosujący zawsze będą wygrywać walki. To smutne, ale prawdziwe. A co gdy 2 bokserów będzie stosować taki styl?
Jak to punktować???
Normalna rzygowina zamiast boksu.
Ten Ward to zwykły szopenfeldziaż, który braki w umiejętnościach zakrywa pseudozapasami i faulami.
K**wa, stała się rzecz straszna :(
B-Hop doczekał się następców!
Artysta nie musi tworzyć dzieł ,które będą hitem.Często tworzą coś dla grupy odbiorców zwariowanych na ich punkcie i dlatego nigdy słuch o nich nie ginie,wspomina się ich,są długowieczni.Zależy też co kto myśli słysząc słowo -Artysta.Do jazzu świetne porównanie.Przecież to kwestia gustu,nie znajomości boksu wcale,jedni wolą cwanych w ringu bokserów,inni wojowników,jeszcze inni tych co robią show i jeden drugiego nie powinien przekonywać do niczego.
Wystarczająco to wyjaśnił.Zawsze można nie wstawać,nie oglądać,nie kibicować ale fakt jest taki,że jest świetny i pokonuje świetnych rywali swoim sposobem.Sama jego defensywa to artyzm w boksie
A jeszcze do Ciebie.Jak dobrze pamiętam lubisz wędkarstwo,projektowanie samolotów,wędek ,co do samego połowu to świetny przykład,część mówi-Co za nuda,chyba bym zwariował lub zasnął,strata czasu.Inni to kochają.
Lubie rożną muzyke od disco polo do metalu tak jak cenie wielu rożnych piesciarzy bez podzialu na kategorie wagowe czy styl walki , wspolnym mianownikiem sa emocje czy przysłowiowe ciarki na plecach. Ward dla mnie nuda mimo zayebistego szacunku dla jego umiejetnosci , facet jest jak dzielo sztuki w galerii wspolczesnej ,wszyscy doceniają kupują koneserzy i to sie tyczy mnie doceniam ale nie kupuje.
No ja go kupiłem już za czasów Amatorki,lubię jego styl,fascynuje mnie jego boks,cholernie zróżnicowany,nigdy nie wiesz jak przyjdzie ci z nim walczyć ,taki albo się to kocha albo nienawidzi jak widzę po większości komentarzy.Mi ten finał dał wiele emocji przez 12 rd.jestem wręcz zaskoczony zdaniem większości tu.Ale szanuję,tylko niech inni też rozumieją ,że nie trzeba się nie znać by to lubić,bo od finału i takie stwierdzenia na portalach różnych padały.
ja tylko wyrazam moje zdanie odnoscie tych muzycznych porownac, dla mnie ward jest jak wirtuoz na kobzie, jest swietny ale mnie nie jara, a ze gusta sa rozne to wlasnie z tego powodu wyrazam tylko swoja opinie. a wedkarstwo to sztuka cierpliwosci i bardzo duzo umiejetnosci i wiedzy(wbrew temu co sie niektorym wydaje) ale jak ciagniesz duzą rybe to emocji nie brakuje, a co do samolotow to akurat nie mozna tutaj raczej polemizowac co do frajdy z latania
Tak rozumiem ale konstruowanie czegoś to też niezła pasja:)Ja mam znajomego ,który jeździ po świecie tylko aby napić się tamtejszego piwa.Zbiera kabzle ale tylko jak sam wypije i tam kupi na miejscu.Nie wiem o co w tym chodzi ale są ciekawe:)To chyba kobza wymięka.Także uznajmy ,dla jednych artysta dla innych nudziarz no i gra,niech nikt zdania nie zmienia.Zostawiam Warda w spokoju.
tez ide troche odpoczac tymczasem
frochem,ale według mnie to artystą ringu on nie jest.Strasznie mnie denerwuje jak bokser się klei do drugiego i jeszcze głową taranuje. Liczę na to, że dojdzie do jego walki z Bute i że Lucian go ustawi .
Bylo troche watpliwosci dotyczacych wczesniejszych artykulow: Czy aktor oraz artysta to jest to samo!? Chyba nie.
"Andre chwytał Carla i trzymał wielokrotnie. Wchodził całym ciałem niczym futbolista amerykański (dla mnie faul na zabranie punktu), atakował głową, odpychał szyję łokciem. I nic. Nawet najmniejszej uwagi.
Dla mnie Andre to bokserski chwast.
Teraz wiem co to jest amerykański styl walki.
Szarpanina i faule.
Gdy sędziowie na taki styl pozwalają, to pięściarze go stosujący zawsze będą wygrywać walki. To smutne, ale prawdziwe. A co gdy 2 bokserów będzie stosować taki styl?
Jak to punktować???
Normalna rzygowina zamiast boksu.
Ten Ward to zwykły szopenfeldziaż, który braki w umiejętnościach zakrywa pseudozapasami i faulami.
K**wa, stała się rzecz straszna :(
B-Hop doczekał się następców!"
Sporo w tym racji. Ja lubię Ward-a, ale wyłącznie za jego perfekcjonizm, podejście do sportu i opanowanie. Niestety, jego boks opiera się w takim stopniu na faulach, że ciężko to znieść. Z całą pewnością, takie coś nie powinno bydź tolerowane przez sędziów. Niestety jest i bokserzy tacy jak Hopkins, Mayweather, czy teraz Ward są uważani za geniuszy. Co można z tym fantem zrobić? Na pewno trzeba sygnalizować sędziemu tego typu faule. Dobrą drogę obrał Haye w walce z Włodzimierzem Kliczo. Klękał za każdym razem, gdy ten chciał ściągnąć jego głowę w dół. Tutaj Karol Froch powinien był blokować nogi w sytuacji napierania na niego rywala i przysiadać na tyłku. Po trzech takich wywróceniach sędzia musiałby interweniować, może nawet zabraniem punktu. Drugim sposobem jest taktyka faul za faul. Jeśli sędzia nie reaguje na faule takiego Ward-a, rewanżować mu się swoimi faulami. Ostatecznie zakończyłoby się to porażką przez dyskwalifikację, ale to chyba lepsze niż po prostu przegrać po rzekomo uczciwej walce. Gdyby więcej bokserów tak postąpiło i Ward wygrał z rzędu 3 walki przez dyskwalifikację rywala, podejście do niego najpierw kibiców, a potem sędziów musiałoby się zmienić.