ARTYŚCI RINGU: ANSELMO MORENO
De gustibus non disputandum est - wierutna łacińska bzdura. Ograniczony gust ma wiele wspólnego z rasizmem, homofobią i innymi groźnymi uprzedzeniami. Ludzie, którzy pasjami słuchają muzyki poważnej, gardząc przy tym rapem i pozostałymi formami czarnej muzyki (czyli w zasadzie wszystkim poza białą powagą), przypominają członków Ku Klux Klanu, fanatyków zawzięcie tropiących ''nieczystości''. Innym przykładem muzycznego rasizmu są fanatycy wspomnianego rapu, nie uznający niczego poza bitem połączonym z silnie zrytmizowaną melodeklamacją. I pomyśleć, że Tupac uwielbiał Mozarta... Mniej lub bardziej zamknięte grupy istnieją oczywiście nie tylko wśród słuchaczy muzyki. Szczególnie okrutne są uprzedzenia dotykające ''sweet science''. Nie ma nic bardziej wkurwiającego niż ''inteligentny'' człowiek nazywający boks ''mordobiciem'' i nie widzący sensu w cudownie złożonej, ludzkiej do szpiku kości strukturze, jaką jest pięściarstwo. Lekceważenie artystów ringu i ich świata powinno być najpoważniejszym przestępstwem, nie lekceważy się bowiem w afekcie. Jakakolwiek próba obrony przeciwników boksu musi się spotkać ze stanowczym potępieniem.
Niestety większość kibiców ''sweet science'' również jest pełna uprzedzeń. Jedną z ich ofiar stał się pięściarz, który fascynuje mnie od chwili, kiedy pierwszy raz zobaczyłem go w ringu - Panamczyk Anselmo Moreno. Przyznam, że przed jego walką z ówczesnym mistrzem świata WBA wagi koguciej Władimirem Sidorenko (znakomitym amatorem i zawodowcem, który w swoim piętnastym profesjonalnym pojedynku pokonał Josepha Agbeko) nie wiedziałem o ''Chemito'' niemal niczego. Legendarnymi panamskimi ''kogutami'' byli dla mnie Panama Al Brown i Jorge Lujan. Już pierwsze rundy walki z Ukraińcem pokazały, że Moreno także jest kimś specjalnym. Wytrawny technik Sidorenko wyglądał na tle Anselmo delikatnie mówiąc przeciętnie. Mistrz nie mógł zbliżyć się do ulokowania na głowie Moreno celnego ciosu, nadziewając się na precyzyjne kontry nieuchwytnego, walczącego z odwrotnej pozycji Panamczyka. Ukrainiec wrócił do gry dzięki większej aktywności - wciąż nie trafiał czysto, ale walka się wyrównała i rajd w ''mistrzowskich rundach'' pozwoliłby Władimirowi zachować tytuł. Dwa ostatnie starcia należały jednak do Moreno, który z dużym spokojem osiągnął przewagę w decydującym momencie i zdobył pas. ''Chemito'' zaimponował przede wszystkim obroną - 31 maja 2008 roku w Dusseldorfie panamski boks zyskał kolejnego mistrza w limicie 118 funtów.
Zwycięstwo nad Ukraińcem i kolejne obrony tytułu nie przyniosły Moreno sławy poza rodzinnym krajem. Powodem jest ograniczona wrażliwość mainstreamowych miłośników pięściarstwa. Anselmo nie mówi po angielsku, stoczył na razie tylko jedną walkę w Stanach i rzadko nokautuje swoich przeciwników. W boksie sprzedaje się ringową agresję, ostre wymiany, krew i kontrowersje. Nawet Floyd Mayweather Junior musiał stworzyć swoje alter ego, by stać się kimś więcej niż tylko fantastycznym zawodnikiem. Jego kunszt był dla tłuszczy nudny, dopiero ''zła'' osobowość pozwoliła Floydowi na zdobycie olbrzymiej popularności, o której Moreno może tylko pomarzyć. Tak subtelni pięściarze jak ''Chemito'' skazani są na niszowość. Może to i lepiej? Łaska tłumu jest rzeczą powierzchowną.
Ostatni pojedynek Moreno, rozegrana tydzień temu w Anaheim bitwa z Vicem Darchinyanem to bliski doskonałości występ wychowanego w slumsach San Miguelito pięściarza. Panamczyk zdeklasował armeńskiego sluggera nie przyjmując właściwie ani jednego mocnego ciosu i w pełni kontrolując przebieg pojedynku. Każdy z podstawowych elementów boksu ''Chemito'' został wyniesiony na nowy poziom - począwszy od prawego prostego, poprzez poruszanie się w ringu na nietypowej pozycji skończywszy. Ciężar ciała został niemal całkowicie przeniesiony na prawą nogę, co pozwoliło Moreno maksymalnie wykorzystać przewagę zasięgu ramion. Krótkie kombinacje ciosów kontrujących poważnie dokuczały Darchinyanowi, który również w ofensywie kompletnie się zagubił. Obrona Panamczyka sprawiała wrażenie konstrukcji opartej na projekcie Pernella Whitakera. Trudno uwierzyć, że Anselmo ma dopiero 26 lat. Siła jego ciosu nie imponuje, ale właśnie dlatego ''Chemito'' musi być perfekcyjny. Nonito Donaire - jeżeli kiedykolwiek spotkają się w ringu - nie zostanie przez Moreno znokautowany, ale może zostać postawiony przed najtrudniejszą łamigłówką w karierze. Panamczyk zasługuje na wysokie miejsce w rankingach pięściarzy bez podziału na kategorie. To kwestia dobrego smaku.
Autorowi życzę więcej wyrozumiałości o którą sam prosi.
Osobiście wolę puncherów ale również doceniam takich jak Moreno.
Jurek nie umrze...
Uwaga osobista:
Nie wiem jak można używać powiedzenia "gust nie podlega dyskusji" w zestawieniu z rasizmem, homofobią, czy innymi uprzedzeniami. Gust to gust, może mi się nie podobać to czy tamto, ale jak się to ma do skrajnych, tudzież fanatycznych i ekstremistycznych postaw. W moim mniemaniu jest to bardzo niewłaściwy dobór słów przez autora i nie rozumiem dlaczego w ten sposób wstępniak został napisany. Czy to powiedzenie jest bzdurą?? W rozumieniu autora może i owszem, ale powiem krótko "nie o to chodzi"...
"Ludzie, którzy pasjami słuchają muzyki poważnej, gardząc przy tym rapem i pozostałymi formami czarnej muzyki (czyli w zasadzie wszystkim poza białą powagą), przypominają członków Ku Klux Klanu, fanatyków zawzięcie tropiących ''nieczystości''"
Czy słuchanie (niemal) wyłącznie muzyki klasycznej i głęboka pogarda dla rapu jest już karalne, czy na razie owocuje tylko ostracyzmem towarzyskim?
nie wiem jak wam ale mi to przypomina członka Ku Klux Klanu, fanatyka zawzięcie tropiącego ''nieczystości''i to bez względu na fakt że Tupac uwielbiał Mozarta
Nie ma nic bardziej wkurwiającego niż ''inteligentny'' autor na sportowej stronie który zaczyna przelewać na papier swoje złote mysli dotyczące dupy Maryny
Idąc tym tropem myślenia, sprzecznością byłoby lubienie Floyda Mayweathera i wskazywanie, że za prawie 80% przestępstw kryminalnych w USA stoją czarni i latynosi. Przechodząc do meritum - można kogoś lubić w danej roli, ale niekoniecznie za "całokształt twórczości" i to jest racjonalizm, a nie podatność na dyktat poprawności politycznej.
Jeszcze jedna uwaga do autora dotycząca strony technicznej - Zaczynając artykuł od sentencji łacińskiej, a później zwrotu "słuchać pasjami" robi się mały śmietnik publicystyczny, nie świadczący wcale o elokwencji. "Słuchać pasjami", to konstrukcja pochodzenia francuskiego, rozpowszechniona w językach anglosaskich. Pasja w łacinie ma zupełnie inny sens i takie użycie, w sąsiedztwie z tymi wszystkimi fobiami, rasizmami i kompleksami, tylko powiększa chaos.
Sama część dotycząca strony czysto bokserskiej bardzo dobra. Interesującym jest przeczytać od czasu do czasu o pięściarzach, a nie tylko krzykaczach.