ZMARŁ ROMAN SIMAKOW
Redakcja, fot. Allboxing.ru
2011-12-08
W nocy z środy na czwartek w Jekaterynburgu umarł Roman Simakow (19-2-1, 9 KO), rosyjski pięściarz kategorii półciężkiej.
27-latek znajdował się w stanie śpiączki po przegranym przez techniczny nokaut w 7. rundzie pojedynku z Siergiejem Kowaliowem, który odbył się 5 grudnia. Po walce zawodnik został przewieziony do szpitala, gdzie przeszedł operację mózgu. Po wylewie Simakow nie odzyskał przytomności i lekarzom nie udało się go uratować.
Porażka w Jekaterynburgu była dla Simakowa drugą w karierze. Pierwszą poniósł w lipcu 2009 roku niejednogłośnie na punkty ulegając Wasilijowi Lepichinowi. Po porażce w Moskwie nie znalazł pogromcy w trzynastu kolejnych pojedynkach.
Obejrzałem tę walkę (łatwo znaleźć całość na Youtube), Simakow zebrał straszne baty w pierwszych 4rundach, ciosy się zapewne skumulowały, potem był nokdaun w 6 rundzie, po którym narożnik go nie poddał (sam chciał ewidentnie walczyć dalej) i ewentualne KO po zwyczajnej kombinacji ciosów, jakich podczas walki normalnie przyjmuje się sporo, ale tutaj widocznie przepełniły czarę.
Bokser stracił przytomność jeszcze w ringu, błyskawicznie trafił do szpitala, podejrzewam, że lekarze błędów nie popełnili, obrażenia mózgu były zbyt poważne.
Dramatyczny pech tego boksera, bo widziałem wiele razy, jak inni przyjmowali podobne serie ciosów i nic im nie było.
Niestety, taka jest ta gorsza twarz boksu, nie dzieje się to może często, ale każdy taki wypadek to straszna tragedia dla wszystkich, których dotyka i całego świata bokserskiego.
I trzeba pamiętać, kiedy wchodzi się do ringu, na jakie ryzyko się narażamy...
Obejrzałem tę walkę (łatwo znaleźć całość na Youtube), Simakow zebrał straszne baty w pierwszych 4rundach, ciosy się zapewne skumulowały, potem był nokdaun w 6 rundzie, po którym narożnik go nie poddał (sam chciał ewidentnie walczyć dalej) i ewentualne KO po zwyczajnej kombinacji ciosów, jakich podczas walki normalnie przyjmuje się sporo, ale tutaj widocznie przepełniły czarę.
Bokser stracił przytomność jeszcze w ringu, błyskawicznie trafił do szpitala, podejrzewam, że lekarze błędów nie popełnili, obrażenia mózgu były zbyt poważne.
Dramatyczny pech tego boksera, bo widziałem wiele razy, jak inni przyjmowali podobne serie ciosów i nic im nie było.
Niestety, taka jest ta gorsza twarz boksu, nie dzieje się to może często, ale każdy taki wypadek to straszna tragedia dla wszystkich, których dotyka i całego świata bokserskiego.
I trzeba pamiętać, kiedy wchodzi się do ringu, na jakie ryzyko się narażamy...
Nie jestem specjalistą, ale objawy się zgadzają. Powoli tracił przytomność, ruszał się coraz wolniej. Niestety, nikt nie zauważył tego w czasie walki, ale po fakcie łatwo jest mówić...
Jestem człowiekiem nie trenuje na wiśle bo za pasami jestem mój brat trenował w wisle.
Z ojcem na wszystkie mecze chodzi karnet ma wiec nie przerobiłbym go i tak.A Cracovia nie ma sekcji boksu poza tym.