ATLAS: POWIETKIN OSIĄGNĄŁ SZCZYT FORMY
Jutro w Helsinkach Aleksander Powietkin (22-0, 15 KO) po raz pierwszy bronić będzie tytułu regularnego mistrza świata federacji WBA w wadze ciężkiej. Przed starciem z Cedricem Boswellem (35-1, 26 KO), szkoleniowiec rosyjskiego boksera Teddy Atlas podzielił się swoimi przewidywaniami na temat scenariusza pojedynku, opowiedział o przyczynach swojego dobrego samopoczucia, a także odniósł się do ostatnich zapowiedzi Powietkina dotyczących walki z Władimirem Kliczką (56-3, 49 KO) w 2012 roku.
- Przed walką Powietkina z Boswellem nerwy udzielają się pewnie także panu?
Teddy Atlas: Tym razem jestem ze wszystkiego zadowolony. Inaczej było przed walką z Czagajewem, kiedy wszystko musieliśmy robić na ostatnią chwilę. Wówczas trudność polegała na tym, że nie mieliśmy dostatecznie dużo czasu. Przed tą walką było go pod dostatkiem, stąd znakomita forma Saszy. Dokładnie wie, jaki plan i strategię ma zastosować. Zostaje tylko to zrealizować. Jesteśmy gotowi, szczyt formy przyszedł w odpowiednim momencie. Przygotowaliśmy wszystkie elementy, które mogą okazać się skuteczne w walce z Boswellem.
- Mógłby pan zdradzić trochę szczegółów?
TA: Sądzę, że Sasza będzie atakował Boswella po jego odskokach. Spodziewam się, że po chwili walki w półdystansie Cedric będzie się cofał, a wtedy Aleksander postara się wyprowadzać ciosy. Inaczej mówiąc, musimy go męczyć i uderzać kiedy będzie uciekał. Boswell ma tendencję do klinczowania. W takiej sytuacji też postaramy się odnosić korzyść. Zarówno my, jak i Boswell będziemy chcieli zastosować wypracowane sztuczki. Decydujące będzie to, kto lepiej je wykorzysta.
- W walce z Czagajewem Powietkin miał problemy z trzymaniem się opracowanego przez pana planu. W sobotę będzie w stanie wypełnić założenia na sto procent?
TA: Nie do końca zgadzam się z tym, co pan powiedział. Biorąc pod uwagę fakt, że przed walką z Czagajewem mieliśmy bardzo mało czasu na przygotowania, Sasza zachowywał się w ringu jak na zawodowca przystało. Zmuszał Czagajewa do boksowania, przyciągał go do siebie i wtedy wywierał presję, samemu starając się uniknąć ciosu z lewej ręki Rusłana. Dlatego z uwagi na okoliczności byłem zadowolony z jego występu. Czuję, że Aleksandra stać na wiele więcej i pokaże to w walce z Boswellem. Zdobycue tytułu dodało mu pewności siebie i doświadczenia. Największa niespodzianka dla Boswella będzie taka, że podczas ubiegłorocznych sparingów Sasza nie był w optymalnej formie, a w sobotę będzie mógł włożyć w walkę całą moc. Cedric zobaczy innego Aleksandra.
- Dlaczego to Boswell został wybrany na rywala Powietkina?
TA: Wkrótce czeka nas obowiązkowa obrona tytułu w walce z Hasimem Rahmanem. Boswell został wybrany przez promotorów i menedżera Powietkina na dobrowolną obronę i sądzę, że nie była to pomyłka. Cedric ma wspaniały bilans walk. Wie, jak powinno się walczyć, jest w znakomitej formie, dysponuje dobrą techniką. Ma długie i szybkie ręce, a także odpowiednie dla zawodnika kategorii ciężkiej warunki fizyczne. A najważniejsze jest to, że lubi boks.
- Boswell ma 42 lata - dla boksera to wiek dosyć poważny.
TA: Widziałem już, jak starsi od niego zdobywali tytuły. Bernard Hopkins zrobił to w wieku 47 lat, dlatego proszę mi nie opowadać o dziadkach. Swego czasu 46-letni George Foreman pokonał mojego zawodnika Michaela Moorera. Doświadczenie to niezwykle ważny element, a przecież jego się traci. Boswell zdaje sobie sprawę, że to jego ostatnia szansa na zdobycie pasa. Poza masą atutów, ma również i wady, które postaramy się wykorzystać.
- Biorąc pod uwagę styl walki, to Boswell przypomina choć trochę Rahmana?
TA: W żadnym stopniu.
- Jaką korzyść po takiej walce może odnieść Powietkin?
TA: Wzbogać doświadczenie, rozwijać swój bokserski kunszt, utrzymywać reżim pojedynków i zademonstrować progres będący konsekwencją zdobycia tytułu. Powiedziałbym, że Rahman będzie trudniejszym rywalem niż Boswell, jest jeszcze bardziej waleczny.
- W ostatnim czasie Powietkin parę razy wspomniał o tym, że w 2012 roku będzie chciał zmierzyć się z Kliczką. Co pan o tym sądzi.
TA: Dobrze, że tak mówi. Bardzo się cieszę, że po zdobyciu pasa mój zawodnik zyskał pewność siebie i poczucie mistrzostwa. Widać, że jest w nim duch walki i dąży do walk z najlepszymi. Naszym bieżącym zadaniem jest jednak poradzenie sobie z Boswellem. Mój bokser spogląda w przyszłość, na swoją dalszą drogę w boksie. Moje zadanie polega na tym, aby w drodze to celu nigdzie nie zabłądził.
Rozmawiał Aleksander Pawłow, Sportbox.ru