AYDIN NIE ROZWIAŁ WĄTPLIWOŚCI
Siedemnaście miesięcy po pierwszej walce Selcuk Aydin (23-0, 17 KO) i Ionut Dan Ion (29-2, 16 KO) spotkali się w ringu po raz drugi, by roztrzygnąć, który z nich jest lepszy i zasługuje na pojedynek o tytuł mistrza świata federacji WBC.
Walczący z odwrotnej pozycji Rumun zaczął walkę znakomicie i pewnie wygrywał pierwszą odsłonę, lecz historia z poprzedniej potyczki się powtórzyła i po mocnym ciosie Aydina 30-letni mańkut wylądował na deskach.
'Jo Jo Dan' postanowił zmienić nieco taktykę i zaczął zasypywać rywala ciosami z dystansu, nie ryzykując niepotrzebnych wymian. Nic nie zmieniało się aż do piątej odsłony, w której Aydin zdecydował się zaatakować bardziej odważnie, dzięki czemu zyskał przewagę. Choć nic tego nie zapowiadało, Selcuk padł na deski po serii ciosów Rumuna, jednak nie był liczony przez sędziego. Pojedynek wyrównał się w następnych starciach, lecz w dziewiątej rundzie przewagę uzyskał turecki 'Mini-Tyson'. Ion okupił podjęcie wymiany drugim już rozcięciem przy oku, ale w dziesiątej odsłonie to on był lepszy.
O wyniku walki zadecydowało jedenaste starcie. 'Jo Jo Dan' zaczął je znakomicie i przypieczętował swoją przewagę zamroczeniem przeciwnika. Gdy wydawało się, że Aydin będzie w końcu liczony, stało się coś nieoczekiwanego. Selcuk wystrzelił potężnym prawym sierpem, który rzucił Iona na deski. Rumun był co prawda lepszy aż do gongu, ale runda, którą mógł wygrać dwoma punktami, została zapisana na konto jego rywala.
W ostatniej odsłonie sędzia ringowy Massimo Barrovecchio w końcu ukarał Aydina za powtarzające się faule odjęciem pojedynczego punktu. Do samego końca Dan dawał z siebie wszystko i wydawało się, że zrobił wystarczająco wiele, by wygrać całą walkę, jednak sędziowie punktowi jednogłośnie wskazali tureckiego faworyta (113-112, 113-112, 115-111). O zwycięstwie Selcuka zadecydowały więc dwa nokdauny oraz pobłażliwe oko włoskiego arbitra...