ABRAHAM I STIEGLITZ NA JEDNEJ GALI
Były mistrz świata wagi średniej federacji IBF Arthur Abraham (32-2, 26 KO) najwyraźniej wylizał rany po ostatniej porażce, jakiej doznał z rąk Amerykanina Andre Warda 15 maja bieżącego roku podczas półfinału turnieju Super Six w Los Angeles.
Niemiec ormiańskiego pochodzenia powróci na gali, która odbędzie się 14 stycznia w niemieckiej miejscowości Wetzlar. Przeciwnik oraz limit wagowy w jakim odbędzie się pojedynek nie są jeszcze znane. Abraham powróci tym samym do miejsca, w którym w 2006 roku stoczył najbardziej krwawą potyczkę w swojej karierze. Pojedynek przeciwko Kolumbijczykowi Edisonowi Mirandzie toczony w obronie pasa IBF, wygrał wówczas na punkty i w nieco kontrowersyjnych okolicznościach, doznając przy tym złamania szczęki w czwartej rundzie Niemiec.
Walką wieczoru będzie pojedynek o mistrzowski pas wagi super średniej federacji WBO, w którym zmierzą się jego aktualny posiadacz, naturalizowany Niemiec pochodzenia rosyjskiego Robert Stieglitz (40-2, 23 KO) oraz 23-letni Niemiec, wielka nadzieja grupy Sauerland, Henry Weber (15-0-1, 3 KO). Weber po pokonaniu w październiku tego roku Chorwata Stjepana Bozicia znalazł się w pierwszej piętnastce rankingu WBO. Młodemu Niemcowi nie daje się jednak zbyt wielkich szans w walce przeciwko starszemu i bardziej doświadczonemu koledze po fachu, który w kwietniu ma zmierzyć się z Duńczykiem Mikkelem Kesslerem.
Z drugiej strony, Kessler to też zawodnik Sauerlandów (jeden z najważniejszych marketingowo), a potrzebny jest dla niego pasek, więc nieważne kto wygra styczniowy pojedynek, ważne, żeby przegrał w kwietniu z powracającym Duńczykiem.
Dzięki, chyba 80% bokserów Niemieckich jest jakiegos pochodzenia. Zresztą wogole Niemcy to dziwny kraj. Rodowici Niemcy nie mają zbyt dużego talentu. Wsytarczy spojrzeć na inne sporty,chodzby piłke nożna.Połowa pierwszej 11 to zawodnicy pochodzenia jakiegos tam...