ŁAPIN: WYKORZYSTAMY SŁABE PUNKTY GREENA
- Chcieliśmy takiego wyjazdu. Atmosfera wokół Krzyśka w Polsce - oprócz wiadomych jego problemów - nie była zbyt dobra. On potrzebował wyzwań. W grę wchodziły Australia i potyczka z Danny Greenem oraz Niemcy i starcie z Marco Huckiem. Moim zdaniem Krzysiek potrzebuje tego, by mieć przeciwko sobie publiczność. To będzie dla niego trudne wyzwanie, ale mam nadzieję, że wyzwoli w nim dodatkowe siły - powiedział Fiodor Łapin, trener w grupie 12round KnockOut Promotions, w rozmowie z Onet Sport przed starciem Krzysztofa Włodarczyka (45-2-1, 32 KO) w obronie pasa mistrza świata z Danny Greenem (31-4, 27 KO).
- Najważniejsza część przygotowań do walki w obronie pasa mistrza zakończona. Jest pan zadowolony z tego, co udało się wypracować podczas ostatniego etapu w Wiśle?
Fiodor Łapin: To co chciałem wykonać z Krzyśkiem, zostało zrobione. Wiedziałem, że kierownictwo ośrodka Start przyjmie nas znakomicie. Nie brakowało nam naprawdę niczego. Mieliśmy wspaniałe warunki.
- Nad czym szczególnie pracowaliście w tym ostatnim okresie przed wylotem do Australii?
FŁ: Głównie nad taktyką. Sporo też sparowaliśmy. Najważniejsze jest jednak to, że mieliśmy w Wiśle spokój, czego pewnie nie byłoby w Warszawie.
- Sparingpartnerzy byli wymagający?
FŁ: Byli dokładnie tacy, jakich chcieliśmy mieć. Nie byli to wprawdzie mistrzowie świata, ale akurat takich potrzebowaliśmy. W ciągu jednego sparingu mogłem zmienić czterech zawodników. Było zatem wysokie tempo walk. Każdy z tych sparingpartnerów miał coś z Danny'ego Greena.
- Pewnie aklimatyzacja przed walką będzie dla was najtrudniejszym wyzwaniem?
FŁ: Nie da się ukryć, że ten wyjazd do Australii jest wielkim wyzwaniem. Pierwszy raz tam lecimy, ale mamy ze sobą Darka Nowickiego, który pomoże nam się zaaklimatyzować. Opracowywał już dla sportowców plany aklimatyzacji w Australii. Wiemy zatem, co robić. Kolejnym wyzwaniem jest czwartkowa konferencja prasowa w Sydney, którą początkowo zlekceważyłem, ale kiedy popatrzyłem na rozkład lotów, to zobaczyłem, że to są cztery godziny lotu i trzy godziny różnicy w czasie. Będzie to zatem bardzo ciężki czwartek, bo w ten sam dzień będziemy musieli wrócić z Sydney, by stracić jak najmniej sił.
- Czy już podczas pobytu w Wiśle próbowaliście przestawiać się na czas australijski?
FŁ: Nie. Po rozmowach z Darkiem Nowickim stwierdziliśmy, że to nie miałoby sensu. Ważny będzie pierwszy tydzień po przylocie. Na szczęście Krzysiek dość dobrze przechodzi aklimatyzację.
- Krzysztof Włodarczyk najczęściej boksował w Polsce. Zagraniczne wyjazdy nie były zbyt częste, a od ostatniego minęła dwa i pół roku. To też jest chyba pewna trudność?
FŁ: Chcieliśmy takiego wyjazdu. Atmosfera wokół Krzyśka w Polsce - oprócz wiadomych jego problemów - nie była zbyt dobra. On potrzebował wyzwań. W grę wchodziły Australia i potyczka z Greenem oraz Niemcy i starcie z Marco Huckiem. Moim zdaniem Krzysiek potrzebuje tego, by mieć przeciwko sobie publiczność. To będzie dla niego trudne wyzwanie, ale mam nadzieję, że wyzwoli w nim dodatkowe siły.
- Danny Green to ciężki rywal, ale tak naprawdę nie miał chyba zbyt wielu możliwości walczenia z typowymi zawodnikami wagi cruiser?
FŁ: Zgadza się. Walczył wprawdzie z BJ Floresem, który po trzech pierwszych ciosach zaczął skakać. Szczycił się tym, że nie otrzymał ani jednego celnego ciosu, a ostatecznie przegrał walkę i jeszcze był zdziwiony tym, że sędzia podniósł rękę Greenowi. Poza nim nie walczył chyba z prawdziwymi cruiserami. To jednak jest bardzo solidny zawodnik, jeżeli chodzi o technikę. Jest też wyjątkowy pod względem charakteru. Ma w sobie wielką wolę zwycięstwa. Poza tym będzie miał za sobą kibiców. To bohater tamtejszej publiczności.
- Nie zdziwiło pana to, że na jednego ze sparingpartnerów wybrał Andrzeja Fonfarę, zupełnie inaczej boksującego niż Krzysztof Włodarczyk?
FŁ: Na pewno zdziwiło, bo Andrzej Fonfara to zupełnie inny zawodnik od Krzyśka. Jeżeli ma się jednak 38 lat to już nie potrzeba specjalnie przygotowywać się do takiej walki skoro przez wiele lat toczyło się ciężkie sparingi oraz pojedynki o taką stawkę. On nie potrzebuje już zawodników, którzy będą stylem walki przypominali najbliższego rywala. Przemawiają za nim lata doświadczenia. Nie potrzebuje morderczych przeciwników na sparingach, a pojedynczy strzał przygotowuje na 30 listopada.
- Czy możemy liczyć na to, że walka Krzysztofa Włodarczyka z Danny Greenem, to będzie zupełnie inne starcie od tego brzydkiego pojedynku z Francisco Palaciosem?
FŁ: Nazbierało się wówczas wiele problemów przed tą walką i potem to wszystko wyszło w ringu. Przecież Krzysiek podczas przygotowań miał przez półtora miesiąca miał nogę w gipsie. Ledwo udało nam się zdążyć na tę walkę. Zabrakło mu też pewności siebie, co zaś wiązało się z problemami pozasportowymi. Poza tym Palacios był najbardziej niewygodnym rywalem dla Krzyśka. Nie dość, że bił bardzo mocno, to jeszcze gonił po całym ringu. Ciężko było zatem stoczyć superwidowiskową walkę. Obaj nie chcieli podczas tego starcia zbytnio ryzykować, bo zbyt szanowali cios rywala. I z tego wyszła nam bardzo słaba walka. Krzysiek jednak wie o tym doskonale i teraz chce się zrehabilitować.
- Czy Green ma dużo słabych punktów?
FŁ: Każdy ma słabe strony. Czy Green ma ich dużo? Zbyt dużo ich nie ma. Inaczej nie walczyłby o tytuł mistrza świata. Te słabe punkty, które ma, będziemy chcieli jednak wykorzystać.
Rozmawiał - Tomasz Kalemba, Onet Sport
Akurat technika to najsłabsza strona Greena, co pokazała dobitnie jego ostatnia walka z Tarverem. Green to ofensywny slugger, bojowy i obdarzony mocnym ciosem. Szczególnie niebezpieczny jest w pierwszej części walki, po 6 rundzie nokautował bardzo rzadko. To pośrednio świadczy o nie najlepszej kondycji. Na pewno nie jest bokserem posiadającym umiejętności na miarę mistrza świata. Podobnie, jak Włodarczyk.
Droga redakcjo , szczegółowy wykaz kibica to mus !
Każda walka opisana , kiedy , co, jak + informacja gdzie
dana potyczka jest transmitowana.
wolałbym już widzieć Greena w roli mistrza świata. Ale oczywiście to prawda że przydali by się lepsi zawodnicy w tej kategorii z pasami mistrzowskimi.
Na bank największym zwycięzcą walki bez względu na jej wynik będzie pan W.