CHAVEZ PO RAZ TRZECI W HOUSTON
Legendarny meksykański czempion Julio Cesar Chavez, mimo iż ma na swoim koncie nie bagatelną liczbę 115 zawodowych walk, to żadnej z nich nie stoczył w Houston. Natomiast jego syn Julio Cesar Chavez Jr. (43-0-1, 30 KO) już za kilka godzin wystąpi w mieście słynącym między innymi z agencji kosmicznej NASA, po raz trzeci. 25-letni mistrz świata federacji WBC w wadze średniej skrzyżuje tam rękawice ze starszym o pięć lat Peterem Manfredo Jr. (37-6, 20 KO). Transmisję z tego wydarzenia przeprowadzi telewizja HBO.
Chavez Junior po raz pierwszy zaprezentował się kibicom z tego słynnego miasta w stanie Teksas podczas swojej trzeciej walki zawodowej w grudniu 2003 roku, a następnie powrócił tam w styczniu 2004. Miał wtedy 17 lat i wizję dorównania osiągnięciami i sławą swojemu wielkiemu poprzednikowi. Niestety wraz z upływem czasu coraz więcej osób zaczyna wątpić w pięściarza z Culiacan, który prawdopodobnie, tak jak wielu innych synów bokserskich legend, nigdy nie wyjdzie z cienia swojego ojca.
Wydaje się, że do tego pojedynku świetnie pasuje powiedzenie- jaki mistrz, taki przeciwnik. Znany głównie z udziału w amerykańskim programie ‘The Contender’ Manfredo jak do tej pory oblał wszystkie poważne testy na zawodowych ringach. Najpierw w 2007 roku w przeciągu trzech rund zdeklasował go mistrz świata WBO wagi super średniej, Walijczyk Joe Calzaghe (46-0, 32 KO). Kilka miesięcy później gładko wypunktował go Jeff Lacy (25-4, 17 KO), a w 2008 roku podczas pojedynku o wakujący pas federacji IBO dywizji super średniej ‘Dumę Providence’ zdemolował ‘Australijski Skorpion’, czyli twardy Sakio Bika (28-5-2, 19 KO). Wcześniej zwyciężali go także kolega z programu i ostatnia ofiara Saula Alvareza, pochodzący z Guadalajary Alfonso Gomez (23-5-2, 12 KO) i dwukrotnie niewygodny Sergio Mora (23-2-2, 7 KO).
Jego dzisiejszy rywal posiadaczem mistrzowskiego pasa WBC został w czerwcu tego roku kiedy to po wyrównanym, ale zasłużonym zwycięstwie odebrał go Niemcowi Sebastianowi Zbikowi (30-1, 10 KO). Pierwotnie jego przeciwnikiem przeciwnikiem miał być syn innej ringowej legendy, 32-letni Ronald Hearns (26-2, 20 KO), z którym miał zmierzyć się 17 września. Jednakże z różnych powodów do starcia obydwu panów nie doszło, a swoją szansę otrzymał Manfredo.
Mimo wielu krytycznych wypowiedzi ze strony bokserskich fanów i komentatorów pod adresem Chaveza, promotor Bob Arum wciąż wierzy w wielkie sukcesy swojego podopiecznego. Jego tajną bronią ma być współpraca młodego mistrza świata z jednym z najlepszych trenerów w branży, czyli Freddiem Roachem. Co o tym sądzi sam Julio?
- Trenuję do tego pojedynku już trzy miesiące i czuję się wyśmienicie. Wcześniej ćwiczyłem pod okiem rodziny, ale praca z Freddie Roachem to coś zupełnie innego. On nauczył mnie dyscypliny i poświęcenia, której wcześniej mi brakowało- zapewnia Junior.
Oczywiście chyba nikt nie śmie wątpić w umiejętności słynnego szkoleniowca. Pytanie tylko, ile swojego cennego czasu mógł on poświęcić Chavezowi, skoro jego pupil Manny Pacquiao walczył zaledwie tydzień wcześniej w pojedynku z arcy trudnym rywalem Juanem Manuelem Marquezem?
O swojej wysokiej formie zapewnia także płaskonosy mieszkaniec Providence, dla którego pojedynek o pas WBC ma być walką o wszystko.
- Jeżeli przegram to kończę karierę - oświadcza niespodziewanie Amerykanin.- To moja ostatnia szansa i dlatego muszę ją wykorzystać. Więcej mistrzowskich pojedynków już nie dostanę, dlatego trenowałem jak nigdy wcześniej! Dużo ludzi krytykuje Chaveza, ale zdobycie tytułu mistrzowskiego i rekord 43 zwycięstw i 0 porażek mówią same za siebie. Mimo to wiem, że mogę go pokonać i zrobię to!- odgraża się zdeterminowany Peter, który od czasu swojej ostatniej przegranej zanotował 6 zwycięstw z rzędu.
Podobnie jak Bob Arum w Julio Cesara, w swojego wychowanka ślepo wierzy także Lou DiBella, według którego zejście Manfredo do kategorii średniej było wspaniałym pomysłem.
- Peter to prawdziwy wojownik i w dywizji 160 funtów jest strasznie silny. Niech Chavez szykuje się na wojnę!
Czy w dzisiejszej bitwie w Houston ‘Duma Providence’ sprawi następcy meksykańskiej legendy jakieś problemy? Czy też mistrz WBC w końcu zacznie udowadniać swoim krytykom, że oprócz słynnego nazwiska w jego żyłach płynie równie wojownicza krew? Odpowiedź przyniesie nam nadchodząca noc.
Jeden z moich najmniej ulubionych mistrzow i chyba najbardziej przereklamowany champion. Ale trudno go za to winic. Talentu ojca nie ma, ale ma jego krew. to wystarczy aby byc slawnym nie wystarczy do bycia wielkim. Przyjdzie czas na lekcje pokory, ale mysle ze nie teraz. Jeszcze nie.
Obstawiam Chavex pkt, wyraznie, ale po nudnej walce bez historii