KOŁODZIEJ: WEZMĘ PRZYSZNIC I POGADAMY
Paweł Kołodziej z łatwością pokonał Mauro Ordialesa, a jego kolejnym rywalem może być legendarny Roy Jones Junior.
Kamil Wolnicki: Spodziewał się pan, że tak efektownie i szybko poradzi sobie z Mauro Ordialesem?
Paweł Kołodziej: Szczerze mówiąc nie sądziłem, że tak to się ułoży. Kiedy jednak trafiłem rywala lewym sierpowym, wiedziałem, że nastąpił początek końca. Nie wiem, czy Argentyńczyk mógł walczyć dalej. Ludzie z jego narożnika rzucili ręcznikiem, a oni znają go lepiej. Długo nie boksowałem, ale na szczęście robiłem to, co trzeba i mam nadzieję, że dobrze wykonałem swoje zadanie. W szatni, kilka godzin przed walką, byłem bardzo spokojny. Może dlatego, że optymalnie przygotowałem się do sobotniego pojedynku. Sam się denerwowałem, że nie ma we mnie złości i jakoś się pobudzałem. Na szczęście wszystko ułożyło się zgodnie z planem. Cały czas dojrzewam i zdobywam doświadczenie, które przyda się w walce o pas mistrza świata, która przede mną.
- Kilka dni temu pojawiła się informacja o rzekomo możliwej walce z Royem Jonesem juniorem. Co pan na to?
PK: Co mogę powiedzieć? Zaraz wezmę prysznic, a później siądziemy z promotorami i pomyślimy co dalej. Roy Jones junior to legenda i walka z nim byłaby dla mnie zaszczytem. Nie odmówiłbym takiego starcia, gdziekolwiek miałoby się odbyć.
- Podobno jest pan blisko walki o pas mistrza świata wagi junior ciężkiej. Gdyby sam pan mógł wybrać rywala, na kogo by pan postawił?
PK: Na Guillermo Jonesa, mistrza świata federacji WBA. Pod względem umiejętności jest najlepszy w tej wadze. Ma swoje lata (39 – przyp. red.), ale jest świetnym technikiem. Dobrze walczy w dystansie i półdystansie. Ma pas najstarszej federacji, a ja za chwilę będę głównym pretendentem, więc nasza walka jest chyba nieunikniona. Stać mnie na to, aby pokonać aktualnego mistrza i zostać nowym czempionem.
Rozmawiał Kamil Wolnicki
Jeszcze przed przegraną z Tarverem wszyscy uważali go za najlepszego na świecie ,ale nie wiedział kiedy odejść.