MISZA ALOJAN: NIE WIDZĘ DLA SIEBIE RYWALI
Tegoroczny amatorski mistrz świata z Baku w kategorii do 52 kg, 23-letni Misza Alojan nie zamierza podpisywać zawodowego kontraktu, ale jednoczesnie chwali pomysł zniesienia kasków w boksie amatorskim.
Urodził się w Armenii, skąd przed ośmioma laty przeniósł się do Nowokużniecka w Rosji. Rok później, znośnie mówił po rosyjsku, a po chwili zorientował się, że boks to jego życiowe powołanie. Na bokserską salę przyszedł dosłownie z ulicy, na której często - z powodu południowych rysów twarzy - był ofiarą przemocy i wielokrotnie używał pięści we własnej obronie.
- Dlaczego nie masz na imię Michił tylko Misza?
MA: My Jazydzi (nazwa grupy ludności pochodzenia kurdyjskiego zamieszkującej Kaukaz, używana do określenia zarówno przynależności narodowej, jak i wyznania - przyp. JD) nie dajemy swoim dzieciom pełnych imion, tylko używamy zdrobnień. Mój ojciec bardzo lubił imię Michaił, więc zostałem Miszą. Tak zostało zapisane w akcie urodzenia, a później w paszporcie. Wiem, że prawidłowo powinno brzmieć Michaił i będę ubiegał się o taką zmienę.
- Mistrzostwa Świata przeszły już do historii, opadły wszystkie emocje. W jaki sposób turniej w Baku zapisze się w Twojej pamięci?
MA: Jestem bardzo zadowolony z przygotowań do mistrzostw, co jest wielką zasługą mojego trenera, znakomitego specjalisty, Eduarda Krawcowa. Treningi nie poszły na marne a głoszona przez niego filozofia była czytelna: masz być najlepszy - nie baw się w ringu, a nie trać w nim czasu, zaczynaj walczyć już od pierwszej sekundy. Trener doskonale wiedział, co będzie mnie czekało w Baku. Całe dwa tygodnie spędziłem w hotelu, ani razu nie wychodząc na ulicę.
- Jaki cel stawiałeś sobie przed mistrzostwami świata?
MA: Chciałem zdobyć złoto! Już dwa lata temu w Mediolanie byłem w stanie zdobyć tytuł mistrzowski. Oczywiście celem w Baku było też wywalczenie kwalifikacji olimpijskiej, do czego potrzebna była wygrana w dwóch walkach. Kiedy udało mi się tego dokonać, poczułem ulgę, bo podstawowy cel został osiągnięty.
- Który z rywali będzie Ci w stanie zagrozić podczas Igrzysk w Londynie?
MA: Nie widzę takiego. Główni rywale są powszechnie znani, ale wygrywałem z nimi nie raz i nie dwa. Pewności siebie dodało mi zwycięstwo w półfinale mistrzostw w Baku z Amerykaninem Rau`shee Warrenem. Generalnie rzecz biorąc, konkurencja w mojej kategorii jest mocniejsza niż wcześniej, ale wiem jak sobie z nią poradzić i postaram się udowodnić to w Londynie.
- Brązowy medal z poprzednich mistrzostw w Mediolanie nie przyniósł Ci radości. Nadal odczuwasz w sercu niedosyt?
MA: Przez dwa i pół miesiąca po Mediolanie nie mogłem w nocy normalnie spać. wiele wycierpiałem. Być może nie każdy wie, ile znaczy dla sportowca porażka. To był naprawdę wielki cios! Teraz jestem spokojniejszy, pokonałem barierę pecha. Wiesz, możesz być najlepszym zawodnikiem na świecie, a mimo to mogą Ci się zdarzyć porażki.
- Co w ostatnim czasie poprawiłeś w swoim boksie?
MA: Poprawiłem się pod wieloma względami - technicznie i taktycznie. Także pod względem siły fizycznej. Ale najważniejsze, że zmieniło się moje podejście do boksu. W Mediolanie był jeszcze młody, "spalałem się", wykonywałem dużo zbędnych ruchów. Teraz Misza Alojan boksuje ostrożniej, jest silny i doświadczony.
- Nie masz kłopotów z wagą?
MA: Absolutnie nie. Moja waga oscyluje wokół 54 kilogramów, więc jestem w stanie zrobić limit startowy w ciągu 2-4 dni, bez stosowania żadnych mało zdrowych metod.
- W najbliższym czasie w boksie amatorskim możliwe będzie zniesienie kasków. Popierasz taką inicjatywę?
MA: Tak. Takie zmiany sprawią, że nasza dyscyplina zyska na widowiskowości.
- Ale być może stanie się przy tym bardziej kontuzjogenna...
MA: To jest boks. Każdy sportowiec wie, co robi. Kilka lat temu, by zmniejszyć ryzyko obrażeń, firma Green Hill wyprodukowała specjalne rękawice, dzięki którym miało być mniej nokdaunów, ale kto chciałby oglądać takie walki? Ludzie nie byli tym zainteresowani. Ale teraz walczymy w innych rękawicach i publiczność znowu zaczęła się pojawiać na turniejach amatorskich.
- Jaką masz opinię nt. boksu kobiet?
MA; Wcześniej wypowiadałem się o nim negatywnie, ale z czasem zacząłem dostrzegać piękno w boksie dziewcząt. Wydaje mi się, że wiele z nich ma predyspozycje do uprawiania tego sportu. Jeśli kochają swoją pracę, nie mam nic przeciwko temu, by walczyły w ringu.
1. w 1/8 z Kubańczykiem Robeisy Ramirezem 15-11 (rywalem Dawida Michelusa w półfinałach MŚ juniorów w Baku (maj 2010 ) wygrał wtedy z Dawidem 11-7) i Młodzieżowych Igrzysk Olimpijskich (wygrał wtedy juz tylko 3-1)
2. w 1/4 z Azerem Elvinem Mamishzade 14-12
3. w 1/2 z Amerykaninem Rushee Warenem 17-13
4. w finale z Walijczykiem: Andrew Selby 13-12
Więc rywalizacja dość wyrównana. Ale pewność siebie to z pewnością pozytyw.