LIDIA FIDURA: NIE ODCZUWAM STRACHU PRZED ŻADNĄ Z RYWALEK
- Witaj Lidia, dziekuję, że znalazłaś czas dla Czytelników serwisu BOKSER.ORG. Nie wiem czy zdążyłaś już wypocząć po ME w Rotterdamie, tymczasem wiem, że szykujesz się na kolejną podróż. Za Ocean...
Lidia Fidura: Witam serdecznie. Tak, zgadza się - kolejne walki stoczę w Kaliforni i prawdopodobnie w Nowym Jorku. Czy wypoczęłam? Myślę, że tak, a o Rotterdamie trzeba zapomnieć. Garda wysoko i walczymy dalej (śmiech).
- Wróćmy do mało szczęśliwych dla Ciebie ME. Nie będe odkrywczy jeśli powiem, że zarówno fachowcy, jak i kibice liczyli, że zdobędziesz tam medal. Dlaczego tak się nie stalo?
LF: No tak, zgadzam się w zupełności, że nie było one dla mnie szczęśliwe, ponieważ wygrałam tylko jedną walkę, przegrywając ćwierćfinał. Nie chcę się usprawiedliwiać ale przed mistrzostwami byłam chora, myślałam, że zdążyłąm się wyleczyć, lecz niestety mój organizm nie był w pełni sił. No ale cóż, to nie był mój dzień, ta przegrana tylko mnie motywuje do dalszej ciężkiej pracy.
- Twoja kategoria wagowa przeżywa najazd zawodniczek, które dla kwalifikacji olimpijskiej postanowiły zmienić limit wagowy z 69 lub 81 kg. Savannah Marshall, z która przegrałaś jest jedną z nich. Kto będzie zatem najgroźniejszy w Chinach podczas kwalifikacji do Londynu?
LF: Tak, sporo zawodniczek przeszło do wagi średniej z 69kg i 81kg i nie ma się co dziwić, bo każda chce walczyć o kwalifikacje do Igrzysk. Co do najgroźniejszych przeciwniczek to ciężko mi stwierdzić, ponieważ to wszystko nie jest jeszcze stabilne ale nie lekceważę żadnej z zawodniczek. Jednocześnie nie mam obaw przed wyjściem z nimi do ringu.
- Masz ujemny bilans walk ze znakomitą Rosjanką, Nadieżdą Torłopową, ale Twoje dwie porażki były minimalne. Do trzech razy szuka?
LF: Miałam okazję zmierzyć się z Torłopową na turniejach w Czechach i Ukrainie. Przegrałam 1małym punktem w jednej i drugiej walce, choć Pan trener Leszek Piotrowski oceniał pojedynkii na moją korzyść. Prawdopodobnie będe miała okazję po raz trzeci skrzyżować rękawice z Rosjanką na turnieju w Kalifornii.
- Aby pojechać do Chin na Mistrzostwa Świata należy zdobyć zaufanie trenera kadry, Leszka Piotrowskiego. Po starcie w Rotterdamie nadal jesteś pewniakiem w kadrze? Aspiracje olimpijskie ma również Katarzyna Furmaniak...
LF: Myślę, że moje tegoroczne wyniki kwalifikują mnie już do wyjazdu na Mistrzostwa Świata, ale wiadomo, że ostateczną decyzję podejmie trener kadry. No a ten rok jeszcze się nie skończył i nie powiedziałam jeszcze ostatniego słowa - mam tu na myśli dwa najbliższe turnieje: ten w listopadzie, międzynarodowy w USA i na początku grudnia Puchar Polski w Grudziądzu. Cieszę się z tego, że Kasia ma takie aspiracje, tak jak i wiele innych zawodniczek, które na pewno również chciałyby mieć szansę startu na Igrzyskach i szkoda, że w Londynie w 2012 roku dopuszczono tylko 3 kategorie wagowe kobiet. Jednocześnie mam nadzieję, że w 2016 roku w Rio de Janeiro dopuszczone zostaną zawodniczki z wszystkich kategorii, co zmotywowałoby wszystkie dziewczyny do większej rywlizacji sportowej i osiągania lepszych wyników. Bardzo bym tego życzyła wszystkim dziewczynom i sobie - rzecz jasna.
- To prawda, że jak dotąd nie przegrałaś żadnej walki z Polką? Z którymi zawodniczkami walczy Ci się najtrudniej i dlaczego?
LF: Tak, to prawda. Od początku mojej przygody z boksem nie przegrałam jeszcze żadnej walki z dziewczynami z Polski. Ciężko mi odpowiedzieć z którymi walczy mi się najtrudniej, chyba z tymi najwyższymi (śmiech).
- W ciągu krótkiego czasu widziałem dwie różnie walczące Lidie. Pierwsza pewnie wygrała Mistrzostwa Unii Europejskiej w Katowicach, a druga nie była w stanie pokonać słabszej fizycznie, ale skutecznej Angielki. Skąd taka różnica w dyspozycji?
LF: Hmm... Nie jesteś pierwszą osobą, która mi to mówi. Są różne opinie w tej kwestii: jedni twierdzą, że to choroba, a drudzy, że coś innego nie zagrało! Nie chcę się tu ponownie tłumaczyć, ale nawet w takiej maszynie jak Boeing 767 coś ostatnio nie zagrało! Ale wszystko dobrze się skończyło i po małych naprawach Boeing bedzie znów latał na długich dystansach i ze mną będzie tak samo (śmiech).
- Złoty medal MUE w Katowicach to Twój największy sukces w karierze bokserskiej?
LF: Tak, ten tytuł Mistrzynii Unii Europejskiej to moje największe osiągięcie w gronie seniorek, a jeżeli chodzi o czasy juniorskie, to w 2008 roku zdobyłam tytuł Mistrzyni Europy
- Jakie są Twoje największe atuty?
LF: Nie lekceważę moich przeciwniczek, ale też się ich nie boję! Podobno mam serce do walki a trenerzy twierdzą, że jestem pracowita na treningach (śmiech).
- Masz jakiś bokserski wzór? Boks w czyim wykonaniu najbardziej lubisz oglądać?
LF: Z Polskich zawodników najbardziej cenię Tomasza Adamka, Damiana Jonaka i Grzegorza Proksę. Dodam tu nieskromnie że wszyscy Ci Panowie pochodzą ze Śląska (śmiech). Oczywiście żartuję! Bardzo też szanuję Dariusza Michalczewskiego i na pewno Andrzeja Gołotę.
- Jak będą przebiegać Wasze przygotowania do startu w Igrzyskach? Najpierw lecicie do Stanów...
LF: Za parę dni zaczynamy w Cetniewie zgrupowanie przygotowawcze przed wylotem na turniej do USA, a po powrocie z turnieju pradopodobnie czeka nas Puchar Polski a później chyba - jak co roku - Święta Bożego Narodzenia (śmiech). A na rok 2012 nie znam jeszcze grafiku, więc najlepiej zapytać o dalsze plany trenera kadry.
- Domyślam się, że boks nie jest wszystkim, co zajmuje Cię w życiu. Jaka jest Lidia Fidura poza ringiem? Uczysz się nadal? Studiujesz?
LF: Jak nie jestem na zgrupowaniach, to studiuję na Akademii Wychowania Fizycznego w Katowicach. Jestem raczej domatorką, co nie oznacza to, że w czasie wolnym siedzę ciągle w domu... Kocham zwierzęta, mam cztery małe psy, jednego bardzo dużego i dwa konie a chciała bym mieć ich więcej. Uwielbiam jazdę konną.
- Trenowałaś karate, taekwondo, kick-boxing, w końcu postawiłaś na boks. Dlaczego wybrałaś tę ostatnią sztukę walki?
LF: Od dziecka trenowałam różne sztuki walki, najdłużej jednak Karate Kyokushin. Do boksu trafiłam przypadkowo w 2005 roku a w pewnym okresie czasu trenowałam te dwie dyscypliny jednocześnie, jednak na pierwszym miejscu stawiam boks, ponieważ bardzo spodobała mi się ta dyscyplina sportu.
- Zastanawiałaś się nad tym co będzie z Twoją karierą po Igrzyskach? Chciałabyś kontynuować karierę amatorską, czy marzy Ci się np. zawodowe boksowanie?
LF: Na razie nie sięgam myślami aż tak daleko. Koncentruję się na amatorskim boksowaniu i nad ukończeniu studiów.
- Dziękuję serdecznie za wywiad i życzę udanego zakończenia obecnego sezonu i życiowego sukcesu w roku olimpijskim!
LF: Również dziękuję za miłą rozmowę, pozdrawiam całą redakcję i wszystkich Czytelników BOKSER.ORG.
Rozmawiał: Jarosław Drozd
nie trenuje już z Buczyńskim..