KHAN: BRADLEY NIE MA CO LICZYĆ NA RÓWNY PODZIAŁ
Amir Khan (26-1, 18 KO) nie chce słyszeć o ofercie Tima Bradleya (27-0, 11 KO), który zaproponował starcie unifikacyjne w 2012 roku. 'Desert Storm' poprzednio odrzucił atrakcyjną finansowo propozycję Brytyjczyka, który skłonny był podzielić się zyskami w stosunku 50-50. Khan wini Bradleya za to, że do ich starcia nie doszło, kiedy w stawce znalazłyby się pasy wszystkich federacji.
- Przez pół roku Bradley milczał po tym jak wyzwał mnie do walki, a teraz chce równego podziału zysków. Miał już swoją szansę na dobre pieniądze. Proponowaliśmy mu 50% całego zysku, łącznie z wpływami z rynku brytyjskiego. Teraz Bradley nie ma co liczyć na tak dobrę ofertę - zarzeka się Khan.
- Przez niego straciłem szansę zostania niekwestionowanym mistrzem świata wagi junior półśredniej, więc sprawię, że będzie tego żałował. To on mnie potrzebuje, bo ja mam większe nazwisko. W limicie 140 funtów nie ma grubszych ryb. Dam mu 30% zysku i może zapomnieć o wpływach z Wielkiej Brytanii. Jestem przekonany, że to go załamie - dodaje mistrz federacji WBA Super oraz IBF.
Jak dla mnie powinien teraz poszukać pasa WBC, bo Bradley z nim do ringu w tej wadze nie wyjdzie.