W kwietniu tego roku już po 90. sekundach w ringu z Luisem Concepcionem (23-2, 18 KO), Hernan Marquez (31-2, 24 KO) musiał zbierać się z maty ringu po zainkasowaniu potężnego prawego. 23-letni Meksykanin udowodnił jednak, że w jego żyłach płynie aztecka krew wojowników i chwilę później odwdzięczył się tym samym swojemu starszemu o 3 lata rywalowi z Panamy. W następnych odsłonach obaj pięściarze walczyli tak zaciekle, lokowali na swoich głowach tak potężne bomby, a szala zwycięstwa przechylała się raz na jedną, raz na drugą stronę, że z pewnością pojedynek ten będzie głównym kandydatem do ringowej bitwy roku. Do czasu przerwania walki w 11. odsłonie Marquez rzucał Concepciona na deski jeszcze dwukrotnie (3 i 10 runda) i to na oczach tysięcy zgromadzonych kibiców w jego rodzinnym mieście Panama City w słynnej Roberto Duran Arena.
Po zakończeniu tej panamsko-meksykańskiej wojny, której stawką był tytuł mistrza świata federacji WBA w wadze muszej jasnym stało się, że rewanż jest tylko kwestią czasu. Tak oto już za kilka godzin obaj panowie skrzyżują rękawice ponownie. Tym razem jednak w ojczyźnie mistrza, na ringu w Centro de Usos Multiples w Hermosillo w Meksyku.
Od czasu ich pierwszego spotkania obaj zanotowali po szybkiej wygranej. Luis 11 sierpnia w swoim rodzinnym mieście znokautował już w 1. rundzie solidnego Manuela Vargasa (30-9-1, 15 KO). Marquez natomiast miesiąc wcześniej zdemolował w przeciągu 3. rund Filipińczyka Edrina Dapudonga (25-4, 14 KO).
Po pierwszym obfitującym w gwałtowne zwroty akcji pojedynku, apetyt kibiców na całym świecie został odpowiednio rozbudzony. Biorąc pod uwagę style obydwu głównych bohaterów, a także ich stalowe pięści i dumę, możemy spodziewać się dzisiaj dokładki kwietniowego thrillera. Czy kolejna część Marquez-Concepcion dołączy do tak sławnych ringowych sequeli, jak chociażby Ali-Frazier, Gatti-Ward, czy Barrera-Morales? Przekonamy się już niebawem.