LEWIS OBEJRZY WALKĘ WACHA?
Mariusz Wach (25-0, 13 KO) wylewa na treningu siódme poty by jak najlepiej przygotować się pod najbliższego rywala, którym będzie Oliver McCall (56-11, 37 KO). Walka odbędzie się 5 listopada w Mohegan Sun Casino w Uncasville.
Amerykanin jest w tym biznesie od 26. lat i z pewnością zna wszystkie sztuczki w ringu. Pomimo tego polski "Wiking" wierzy w siłę swoich pięści, które mają przynieść mu nokaut.
- Czekają mnie już 12-rundowe sparingi z trzema pięściarzami. Mój rywal jest bardzo doświadczony, kiedyś był mistrzem świata, więc ja do tego pojedynku przygotowuje się jak mistrz świata. Należy pamiętać, że najlepsze występy McCalla miały miejsce lata temu. Na pewno będę agresywniejszy od niego, poczekam na lukę w jego obronie i postaram się skończyć go przed czasem - powiedział Wach, który ma za sobą serię pięciu wygranych przed czasem z rzędu.
Idolem Wacha w wadze ciężkiej był legendarny czempion Lennox Lewis. Co ciekawe, McCall w 1994 roku sensacyjnie pokonał Brytyjczyka i sięgnął po mistrzowski pas WBC. Pochodzący z Krakowa bokser będzie miał okazję pomścić skarcić pogromcę swojego idola.
- Być może moją walkę zobaczy sam Lennox Lewis z którym wcześniej spotkałem się w Krakowie. Można powiedzieć, że Brytyjczyk jest moim idolem, oglądałem jego pojedynki i byłem zafascynowany stylem prezentowanym przez niego - wspomina 31-latek.
Jestes taki madry to sie ZALOZ o to ze Wach brutalnie znokautuje McCalla (rzuci na deski).
I nie zmieniaj zakladu na to ze Wach wygra przed czasem bo stojac na wlasnych nogach tez mozna przegrac przez TKO. Zaloz sie ze Wach wygra przez brutalne KO jak sam pisales (McCall skonczy na deskach).
Chetnie sie z Toba o to zaloze!
I napewno nie tylko ja.