WOJNA LEBIEDIEW-TONEY JUŻ TRWA
Na kilka dni przed oczekiwanym w Rosji z ogromnym zainteresowaniem wielkim bokserskim show "Rosja w ogniu", którego głównym punktem będzie rywalizacja byłego pretendenta do tytułu mistrza świata WBO wagi junior ciężkiej, Denisa Lebiediewa (22-1, 17 KO) z byłym mistrzem świata w czterech kategoriach wagowych Jamesem Toneyem (73-6-3, 44 KO), organizatorzy postanowili, że wydarzenie to nie będzie promowane poprzez wzorcową konferencję prasową (jak to, które miało miejsce przy okazji pierwszej wizyty Amerykanina w Rosji), na której zadaje się zatwierdzone wcześniej pytania i otrzymuje dokładnie tak samo przygotowane odpowiedzi.
Spotkanie z dziennikarzami rozpoczęła mowa wprowadzająca, którą wygłosił menedżer Rosjanina, Władimir Hriunow:
- Spotkaliśmy się z Wami dzisiaj w związku z wyczekiwaną przez wszystkich walką Denisa Lebiediewa z Jamesem Toneyem, która odbędzie się 4 listopada Ale mamy jeszcze jeden powód, dla którego postanowiliśmy tutaj przyjść. Na pewno wszyscy słyszeli ostatni wywiad Jamesa, w którym wyrażał się on negatywnie o naszym zespole, jednym z obecnych dziennikarzy i trenerze Denisa, Konstantinie Tszyu. To zmusiło nas do zwołania tej konferencji prasowej, by dowiedzieć się co się dzieje. A więc pytam się: Panie Toney, w czym problem?
James Toney: Szczerze mówiąc, Wład, nie obchodzi mnie o czym mówicie i jak się przygotowujecie. Walczyłem w czterech kategoriach wagowych, przechodząc od średniej do ciężkiej. Jeśli chcecie walczyć, możemy załatwić to tu i teraz, natychmiast. I na pewno nie będę opowiadał Wam na tej konferencji co zamierzam zrobić w ringu 4 listopada. Mówię teraz poważnie. Chciałbym powiedzieć przy okazji jeszcze jedną rzecz. Podoba mi się w Rosji, polubiłem tutejszą publikę, ale niestety będę zmuszony wszystkich ich zawieść, pokonując Denisa Lebiediewa.
Denis Lebiediew: Jestem bardzo wdzięczny organizatorom i mojemu menedżerowi za tę walkę. Tym bardziej, że z rywalem tej klasy powinno się walczyć o tytuł mistrza świata. Na wszystkie zaczepki Toneya odpowiem krótko: ma jedną małą wadę w swoim rekordzie - mianowicie ma cyfrę "zero" w rubryce "porażki przez nokaut"." Z całym szacunkiem dla mojego przeciwnika, postaram się to naprawić.
Toney: Och, jestem przerażony! Słuchajcie, jestem najlepszym zawodnikiem z tych wszystkich, których widziałeś w ringu i 4 listopada zostanę twoim nocnym koszmarem. Mam lepszego od Ciebie sparingpartnera. Jestem tutaj dlatego, by Rosjanie mogli zobaczyć boks najwyższej klasy. Nie mam nic przeciwko Lebiediewowi, ale ten chłopak nie boksuje na moim poziomie.
Lebiediew: (po angielsku) Boję się...
Amerykanin został następnie zapytany przez dziennikarza o tajemniczego sparing partnera i przygotowania
Toney: Pozostał w Los Angeles. Podczas obozu szkoleniowego przepracowałem ponad 100 rund sparingowych i niczego więcej mi nie potrzeba bym był gotowy. Walczę w ringu od ponad 25 lat i w tym czasie dowiedziałem się również w jaki sposób właściwie przygotowywać się do walk. Kiedy Lebiediew miał 7 lat, stoczyłem pierwszy zawodowy pojedynek. Jestem gotowy!
Następnie padło pytanie o prognozy na nadchodzącą walkę:
Lebiediew: Myślę, że wszystko rozstrzygnie się w późniejszych rundach. Wygram i będzie to efektowne zwycięstwo.
Toney: Mój przeciwnik zacznie mieć kłopoty począwszy od pierwszej rundy.
Z sali padło także pytanie czy pięściarze służyli w wojsku:
Toney: Nie byłem W wojsku ale urodziłem się i wychowałem w Detroit. Tam stale trwa wojna.
Lebiediew: Jestem wychowankiem klubu CSKA Moskwa, gdzie służyłem w armii. Doskonale poznałem tam wojskowe życie.
Na koniec zapytano kto wygrałby w walce Kostya Tszyu-Buddy McGirt?
Toney: Wiem, że Kostya został niedawno wprowadzony do Międzynarodowej Bokserskiej Galerii Sław, czego mu gratuluję. Myślę, że Buddy McGirt również zasługuje na to, by jego nazwisko zostało dopisane do listy najlepszych zawodników wszech czasów. Moja opinia jest taka: jeśli 15 lat temu doszłoby do walki Tszyu z McGirtem, to Buddy wygrałby ją przez nokaut. Myślę, że taka walka jest wciąż możliwa do zorganizowania. Byłaby to walka bokserskich dinozaurów, na poziomie starej, dobrej szkoły boksu. A teraz mam ochotę stąd wyjść.
Lebiediew: Oczywiście, że lepszym zawodnikiem był Konstanin i to on byłby zwycięzcą.
W trakcie wspomnianej wypowiedzi Rosjanina, Toney opuścił salę konferencyjną i już nie wrócił do dziennikarzy, pozostawiając więcej pytań, niż to było przed spotkaniem. Wydaje się, że wojna Lebiediew-Toney trwa już na dobre. Jak zakończy się decydująca bitwa, dowiadujemy się za nieco ponad tydzień.
Kostya Tszyu: Zachowanie Jamesa było wyrazem emocjonalnego załamania, związanego z walką z nadwagą. W pewnym momencie mojego życia byłem w podobnym nastroju i dla wszystkich lepiej było, gdy nie wchodzili mi w drogę. Zachowanie Toneya to dla jego psychiki krok wstecz, a dla nas krok naprzód.
Denis, jestem o tym przekonany, nie miał problemów z Roy'em. On po prostu walczył bardzo kurtuazyjnie. Jakby nie chciał za dużej krzywdy staremu mistrzowi zrobić. A KO, to też jakby niechcący mu dał.
To chyba największa wartość (oprócz mocnego ciosu), ale i bolączka Lebiedzia- on nie potrafi wzbudzić w sobie agresji (podpałki). Takiego ciągu na przeciwnika, presji i konsekwencji w natarciu brakuje mu bez dwóch zdań- ale dzięki temu jest też opanowany, czasami aż za bardzo.
Nawet z Hukiem, chociaż według mnie go skrzywdzono, walczył jak na zwolnionych obrotach.
Na tę walkę widzę jedną taktykę dla Denisa: obijanie dołu Jamesa. Głowa Toneya est za szybka, żeby w nią celować. Żirow nie mógł Toneya trafiać- a co mówić o Denisie, który seriami raczej nie wali- a jeśli juz to krótkimi.
W tułów łatwiej mu będzie trafić, a do tego sędziowie nie dadzą mu ostrzeżenia jak to zrobili w Niemczech z Hukiem.
W jakiej formie jest Lebiedź mogę się domyślić, zagadką jest dla mnie całkowicie forma (i możliwości) Toneya. Nie robię sobie jednak nadzieji, że to stary James.
Jak mawiają Czesi: "to se ne vrati".
Toney: Nie byłem W wojsku ale urodziłem się i wychowałem w Detroit. Tam stale trwa wojna.''
Padlem XD
Jesli chodzi o trashtalk to Toney wciaz jest mistrzem swiata haha.
A tak na powaznie to Lebiediew powinien sobie z nim poradzic. Bedzie to dla niego latwiejsza walka niz z Royem Jonesem Jr.
To zależy, czy Toney będzie miał siłe pajacować. Jeśli tak, to Denis może mieć ciężko. W czyste KO ze strony Rosjanina nie wierzę, Toney ma mocny łeb. Prędzej TKO (zmęczenie, ciosy na korpus) chociaż najpewniejsze to wygrana na punkty. Nie mam przekonania do obecnej formy Jamesa, chociaż dopuszczam myśl, ze się mylę.
Nie mowie ze Denis Toneya znokautuje. Jestem jedynie zdania ze wygra i bedzie to dla niego latwiejsza walka niz z Roy Jonesem Jr.
A Toney to będzie nowość ,wobez tego wszystkiego z czym mierzył się Rosjanin także będzie i tu i tu ciekawie
MÓJ TYP.
Toney BYL lepszym boxerem niz Lebediev ale na chwile obecna to wlasnie L. bije go na glowe, ciekawi mnie czym sie kierujesz patrzac tak optymistycznie w strone Toneya;)
Dlaczego Toney jest lepszy? Bez żartów: osiągnięcia są nieporównywalne, Toney to mistrz 4 kategorii wagowych (liczę razem z HW), kilkanaście razy bronił tytułów, olbrzymie doświadczenie ringowe, technika (przy Toneyu Lebedew to kłoda), siła i odporność na ciosy, mistrzowska defensywa i unikalna umiejętność błyskawicznego przechodzenia z obrony do ataku, a często obijanie przeciwnika będąc cały czas w defensywie - niezwykła rzecz, do tego znakomity timing, facet naturalnie czuje rytm walki, wie kiedy uderzyć w tempo, wybitne wyczucie dystansu i czytanie ringu, on ma boks we krwi. Właściwie w KAŻDYM aspekcie bokserskiego rzemiosła Toney to inna liga. To co przemawia za Denisem to oczywiście wiek, a z kolei dla Jamesa wiek jest obciążeniem. Ale reszta jest po stronie Amerykanina.
nie zapomnij ze Toney byl mistrzem juz X lat temu, nie umniejszam jego osiagnieciom wrecz przeciwnie, aczkolwiek faworyt jest tylko jeden Lebediev, nie chce sie bez sensu spinac itd poprostu zobaczymy w ringu:) pozdrowka