ARTYŚCI RINGU: AARON PRYOR
Siedzę wysoko w lesie i przymykam oczy: / Bezczynność, fałsz snu nie wkrada się / Między mą głowę a szponiaste nogi: / Ani we śnie nie odtwarzam doskonałych zbrodni / Wygoda drzew wysokich! / Lekkość powietrza i promień słońca / Są dla mnie tak korzystne: / A ziemia rozpościera się przed moim wzrokiem. / Moje szpony zaciskają się na szorstkiej korze. / Cały Świat podjął się stworzyć / Moje szpony i każde pióro. / Teraz ja trzymam Świat w mych szponach. / Albo wzlatuję i obracam nim wolno – / Zabijam do woli, gdyż wszystko jest moje. / Nie ma sofistyki w mym ciele; / Obrywanie głów to mój zwyczaj – / Zadawanie śmierci. / Jedyna droga mego lotu wiedzie / Przez kości żyjących. / Żadne argumenty nie potwierdzają mych praw. / Słońce jest poza mną. / Nic nie zmieniło się od początku. / Moje oko nie dopuściło do zmian. / Pragnę utrzymać ten stan rzeczy nadal. Ted Hughes doskonale oddał duchowość Aarona Pryora, wspaniałego ringowego drapieżnika. ''Jastrząb'' jest jednym z najbardziej niedocenianych pięściarzy lat 80-tych, wielkim szacunkiem darzą go wprawdzie historycy i hardcore'owi (w pozytywnym tego słowa znaczeniu) kibice, ale Pryor nie zdołał przebić się do świadomości mas, pozostając mistrzem drugiego planu. Uczucie odsunięcia towarzyszyło zresztą Aaronowi od zawsze.
Pochodzący z Cincinnati Pryor (koszmarne dzieciństwo w getcie opisał w swojej autobiografii ''The Flight of the Hawk'') był jednym z najlepszych amatorów w historii amerykańskiego boksu. Pokonał m.in. Thomasa Hearnsa w finale narodowego turnieju o Złote Rękawice w 1976 roku. Na ringach amatorskich Aaron odniósł 204 zwycięstwa, przegrywając 16 pojedynków. Był murowanym kandydatem do zwycięstwa w turnieju olimpijskim w Montrealu, jednak w walce decydującej o przyznaniu olimpijskiej kwalifikacji kontrowersyjnie przegrał z późniejszym złotym medalistą, Howardem Davisem. Ta porażka spowodowała, że Pryor nie mógł liczyć na lukratywne umowy, które po Olimpiadzie stały się udziałem gwiazd Teamu USA - Leonarda, braci Spinks i Davisa. Początki zawodowej kariery Pryora były finansowo bardzo skromne. Dość powiedzieć, że Aaron dorabiał jako sparingpartner swojego pogromcy z czasów amatorskich, co trwało do czasu, gdy Howard Davis został przez niego kilkukrotnie znokautowany i Aarona zwolniono. Przełom w karierze ''Jastrzębia'' nastąpił w 1980 roku, kiedy nieznany szerokiej publiczności Pryor znokautował w czwartej rundzie Antonio Cervantesa (zwanego również Kidem Pambele), zdobywając pas mistrza świata WBA wagi junior półśredniej. Walka z Cervantesem nie uczyniła z Pryora supergwiazdy, ale dała mu reputację bezlitosnego killera, który nie bierze w ringu zakładników.
''Jastrząb'' od początku pojedynku narzucił tempo, którego Cervantes nie był w stanie znieść. W pierwszej rundzie Pryor znalazł się na deskach, po czym natychmiast wstał i ponownie rzucił się na swoją ofiarę. Nic nie mogło zatrzymać Aarona w jego dążeniu do zdobycia tytułu, na Cervantesa spadał grad uderzeń. Zraniony drapieżnik rozszarpał starego mistrza na kawałki. Nadszedł ''Hawk Time'', czas Aarona Pryora. Półtora roku później ''Jastrząb'' stoczył najważniejszą walkę swojego życia. Jego przeciwnikiem był ś.p. Alexis Arguello, w najwyższym stopniu czarujący człowiek i bokser. Alexis i Aaron - którzy po latach stali się przyjaciółmi - stworzyli głęboko przejmujący dramat. Boks Pryora mienił się w nim wieloma barwami, dając koneserom ekstazę.
Kiedy prawy prosty Arguello zaczął dochodzić do szczęki Pryora, ''Jastrząb'' pokazał wartość swojej techniki pivotując wokół przeciwnika, kłując lewym prostym i czekając na dogodną okazję, by uruchomić najgroźniejszą broń drapieżnego ptaka - wir ciosów zadawanych we wszystkich możliwych płaszczyznach. Pryor często wpadał w trans i zapominał o obronie, ale wychodziło mu to na dobre, gdyż jego bokserska konstrukcja była zorientowana na zniszczenie rywala. Ból nie grał dla ''Jastrzębia'' roli. Nawet Manny Pacquiao - pięściarz przypominający w ringu Pryora - nie okazuje uderzeniom przeciwnika takiej pogardy jak Aaron. Po walce z Arguello ''Jastrząb'' został oskarżony o stosowanie środków dopingujących. Sprawa ta jednak nie zajmie nam dzisiaj miejsca, w myśl zasady domniemania niewinności. Nic nie zostało Aaronowi udowodnione, a Sugar Ray Leonard (przez lata wyzywany przez Pryora na pojedynek) stwierdził niedawno, że wytrzymałość ''Jastrzębia'' nie miała nic wspólnego z nielegalnymi substancjami - ''Aaron urodził się, by zabijać''.
Wiersz Teda Hughesa w przekładzie Teresy Truszkowskiej.
Przyłączam się do prośby o "Cudownego",a także "Hitmana".
PS. Ciekawostka , Aaron wynajmował ludzi by w trakcie treningu na jego okrzyk "What time is it? " odkrzykiwali "Hawk time":D
www.youtube.com/watch?v=OKAI2awNgr4
nie robię reklamy (ja tego nie zrobiłem) , po prostu chyba najlepiej oddają jego charakter .
Hitman'a Hearns'a też są highlights'y na tym kanale
Warto dodać że Pryor był 3lata starszy od Hearnsa a Hearns był wtedy jeszcze dzieckiem bodaj mieli 19 i 16 lat a w tym wieku to wielka różnica.i Hearns radził sobie całkiem nieźle. gdyby walczyli jako dorośli zawodowcy myślę że szanse Pryora z Thomasem byłyby nędzne
@Stonka
Był , historycy go doceniają (jak było nawet napisane w artykule ), ale mało który kibic boksu wie kto to jest (no może w Nikaragui bo zbił ich ulubieńca ) . Sam Pryor się zawsze na to skarżył w wywiadach .
Ochy i Achy tylko nad Haglerem,super Highlights,aż mi ciary przechodzą jak patrzę na jego walki.
A ogólnie to czekam na wszystkich następnych z tej serii,bo jest o kim pisać.
Rozwalasz mnie tą poprawnością!!!! A jak byłoby poprawnie????
Słownie na pewno,ale i tak napisane mnie nie razi,bo sam bym tak pewnie napisał.
Hearns -bił dużo mocniej, był genialny technicznie (Pryor to świetny fizol oparty na swej wydolności), był 16-18cm wyższy zasięg lepszy z 30cm, był jescze szybszy od pryora.
Steward zawsze twierdził że Hearns to absolutnie najlepszy bokser jakiego prowadził, gdyby miał trochę więcej farta (złamana łapa z haglerem i gapiostwo z leonardem)byłby dziś uznawany za najlepszego boksera ever. Zobacz na Hears Duran..... Jestem pewien że pryor by przegrał.
Popieram , Hearns warunki miał tip top , 185 wzrostu , bodajże 200 cm rozpiętości i niesamowita szybkość jak na te warunki , był świetny , Pryor nie doszedł by do niego , przykład z Duran'em jest chyba idealny .
www.youtube.com/watch?v=kZdLJAYzV9M Highlights'y Tommy'ego , ten sam typ co zrobił hl Haglera zrobił i Thomasa , kiedyś go prosiłem o zrobienie promo do Adamek-Kliczko ,ale powiedział ,że się tym nie zajmuje
Arguello miał bardzo twardy łeb, owszem Hearns był genialny jednak musisz przyznać że styl Aarona by mu bardzo nie leżał, owszem obie te walki mógł wygrać jednak patrząc na walke z Marvinem uważam że Pryor miałby bardzo duże szanse z Hitmanem. Nie dlatego że był lepszy tylko dlatego że nie leżałby Hearnsowii miałby szanse go upolować.
Można tak debatować do białego rana, niestety już nigdy się nie dowiemy.
Mnie tam nie przeszkadzają starania Detera,ale czasem po prosu mnie rozwalają i tyle,bo ja myślałem że to poprawna forma,a tu psikus.
Też bym postawił na Hitmana,ale mniej klarownie niż Stonka,kto wie a nóż by dopadł Thomasa...Tego nigdy się nie dowiemy.
Teraz Hitman mógł by się starać o odszkodowanie od Rickiego Hatona za PSEŁDO tak samo jak jakiś bokser zapomniałem nazwiska chciał kasę od Mikiego za "BESTIE".
O jejku to Adamek ma przerąbane,bo Ksywka Góral to dość popularna jest,coś jak Śiwy,Łysy czy Gruby na osiedlu.
U mnie na budowie jest ze trzech co mają ksywkę Góral.
Wiem o tej ręce, wiem że wygrał 1 rundę, jednak poszedł na wojnę w półdystansie, cholera wie czy Pryor nie miał mocniejszego ciosu niż Hagler, a na pewno był szybszy. Tommy wchodził do półdystansu z takim zabijaką jak Hagler, czemu z Pryorem miałby nie wejść, a wtedy wystarczyłby jeden strzał(tego lub tego) i po zabawie.
Arguello zobacz kto mocniej bije! a Hagler to nie ta waga!! Pryor kończył przed czasem ale zawsze musiał się naklepać! zanim przewrócił przeciwnika. tal jak np Pawlik - świetny % KO ale nikogo nie położył jednym strzałem! Czy Williams.
Hearns miał niesamowitą budowę - nogi jak patyki i a bary łapy klate jak niejeden z superśredniej przewaga warunków fizycznych nad przeciwnikami w welterwaight była ogromna! Pryor jak na welterwaight był malutki.
niedoskonałości okazywanych od tak
wśród ludzi zapętlonych w nędzy
pytam czym jest ten świat
i śmieję się od tak
hehe patrzę i nie wierzę,zszedł z planu:)
(argument taki półżartem - półserio)
Kolego forumowy,gdzie ty k.rwa byłeś tęskniłem:)
Co do Ivana to tylko podróba Witalija ,myślę ,że przed starszym z braci to Rocky by uciekł:)
Kurna robota niby nie Gołota,nie ucieknie,ale teraz miałem tyle roboty że szok,po 14 godzin jechałem(oczywiście nie na fecie),a dziś mam pierwszy wolny dzionek od 2 tygodni.
Pół żartem to powiem że Władek zniszczyłby Hitmana!!! Więc jest lepszy!!!
No dobra to było zupełnym żartem.
Chciałem Ci napisać coś ale to forum,nie bardzo można ale sam to poruszyłeś.72h euforia,przespałem sie dopiero dziś po południu:)Kolumbijczyk wymięka
Dokładnie-jedyna osoba z tego forum z którą bym chętnie w banię poleciał:)Może ty też,nie wiem ,bo się nie znamy -może i dobrze,ja podobno zabijam ludzi;p
No to niezły Maratończyk z ciebie,długodystansowiec bym rzekł.
Ja to już rzygam tą Robotą,przez sen nawet ściany szpachluje,ale trza coś zarobić przed końcem roku,a jest na czym,bo trafiłem konkretny Apartamentowiec przy Nowym Świecie w Wawie,30 koła za metr kwadratowy kosztuje mieszkanko w tym budynku,szok bo lokale po 100 i więcej metrów.
I takie pytanko jak byście musieli wybrać jednego Boksera Best of Ever???
Ja dam Hopkinsa,oczywiście tego z okresu walk z Trinidadem czy Oscarem.
Dla mnie przy Pacmanie każdy klęka-Witek żeby pogadać:)
Co do mnie to czasem się zastanawiam czy ktoś tu w moim tempie przebiegnie dobę:)Ja nie latam na kilometry tylko na dni:)Do tego wiesz co jest najlepsze -to mój wybór ,przeżyłem tyle,że sam wybieram za swoje i kiedy chcę w sumie co piątek-niedziela odstresowanie konkretne,latam w amoku,coś pięknego-nie namawiam ale dzięki takiej formie życia u mnie jest ok a stres wciągam nosem co weekend i żyję dalej
Ja też żyję z dnia na dzień,nie kalkuluje,nie myślę długofalowo i jest mi z tym dobrze,a opinie innych puszczam z dymem.
szansepromotions
Leonard też był świetny,wielu ich było,Hagler to też moja czołówka Ever,Robinson też Kozak pierwszej klasy,a dziś lubię Vita,Maidanę,Mathysse no i Pacmana,Floyd też klasa sama w sobie,no i nie zapominajmy o Royu,bo to też ewenement,jedyny w swoim rodzaju,gość grał mecz koszykówki,a wieczorem walczył o MŚ i jeszcze gadał z kimś z publiki.
Spalam się:)
Ale dobra wracamy do tematu-także kocham boks i każda dupa ma to rozumieć:)
Nocki dobrej!!!!!
Spoko 3mcie sie Panowie :)
Pozdro i dobrej nocki :)
Jak myślisz , jak skończył by się pojedynek Hagler-Hearns? oczywiście obaj w prime .
Ogólnie w latach 80 obrodziło w cudowne dzieci niższych wag :D