KOLEJNE KŁOPOTY MITCHELLA
Trzy miesiące temu Kevin Mitchell (32-1, 24 KO) powrócił do czołówki wagi lekkiej, zwyciężając po wspaniałej wojnie swojego rodaka Johna Murraya (31-1, 18 KO). Była to wówczas jego pierwsza walka od czasu bolesnej przegranej z australijskim wojownikiem Michaelem Katsidisem (28-4, 23 KO). Po tamtej porażce Kevin przez pół roku nie mógł się pozbierać i topił smutki w alkoholu. Dopiero interwencja rodziców przywołała go do porządku.
Niestety wszystko wskazuje na to, że pogromca między innymi Breidisa Prescotta (24-3, 19 KO), nie potrafi sobie radzić także i z sukcesami. Po dosyć sensacyjnym zwycięstwie nad faworyzowanym Murrayem, Kevin ponownie popadł w poważne kłopoty. Najpierw zabrano mu prawo jazdy za prowadzenie samochodu pod wpływem alkoholu i posiadanie przy sobie noża, co łącznie z wcześniejszymi oskarżeniami o posiadanie narkotyków zaowocowało trzymiesięcznym zakazem opuszczania domu w godzinach od 19.00 wieczór do 9.00 rano. Oprócz tego musi odpracować społecznie 100 godzin i zapłacić grzywnę.
Dla porównania, jego ostatnia ofiara stanie przed szansą wywalczenia tytułu mistrza świata federacji WBA, który należy do Brandona Riosa (28-0-1, 21 KO). Pochodzący z Manchesteru Murray skrzyżuje rękawice z 25-letnim czempionem z Kalifornii już 3 grudnia. Oczywiście rozgoryczony Kevin nie może się z tym pogodzić.
- Byłem w kompletnym szoku gdy dowiedziałem się, że Murray będzie walczył z Riosem - stwierdza sfrustrowany pięściarz z Dagenham. - Wydaje mi się, że Frank (Warren - przyp.red) nie spodziewał się, że go pokonam i załatwił mu tę walkę już wcześniej. Dlatego tak czy inaczej, nawet jeżeli nie miałbym kłopotów z prawem, to i tak nie walczyłbym przez najbliższe trzy miesiące. Ja nie chcę już więcej pojedynków z leszczami o nic. Chcę tylko wielkich walk, a takich na razie nie ma na horyzoncie.
Odważne zarzuty Mitchella nie robią na słynnym brytyjskim promotorze żadnego wrażenia. Uważa, że gdyby tylko jego podopieczny zachowywał się jak dorosły człowiek i utrzymał z dala od kłopotów, to z pewnością byłby teraz na miejscu Murraya.
- On musi przestać robić z siebie ofiarę i zacząć zachowywać się jak mężczyzna! - odpowiada w ostrym tonie Warren. - Musi zacząć zachowywać się jak na profesjonalnego boksera przystało, wtedy dopiero ludzie będą darzyć go szacunkiem. Razem z moimi ludźmi zainwestowaliśmy olbrzymie pieniądze w kogoś, kto obwinia wszystkich dookoła, tylko nie siebie.
Ciekawe jak potoczą się dalsze losy tego utalentowanego chłopaka o którym wielu ekspertów mówi, iż ma wszystko, aby osiągnąć międzynarodowe sukcesy. Jak na razie w jego karierze wspaniałe zwycięstwa przeplatają się z dotkliwymi upadkami. Czas pokaże, czy i tym razem Mitchell zdoła wziąć się w garść i ponownie powrócić do rywalizacji.
Facet sam jest sobie winny, jeśli po kuracji odwykowej znowu pije i jeszcze jeździ autem w tym stanie.
Zamiast do Riosa powinien raczej startować do Reesa (mistrz EBU), którego spokojnie może pokonać, bo Amerykanin może mu spuścić równie wielki łomot, jak uczynił to Katsidis.