60 SEKUND Z GEORGE'EM GROVESEM
Już 5 listopada na ring powróci mistrz Wielkiej Brytanii i Wspólnoty Brytyjskiej w wadze super średniej, zaledwie 23-letni George Groves (13-0, 10 KO). O "Świętym Jerzym" stało się głośno gdy 5 miesięcy temu po zaciętej bitwie zwyciężył złotego medalistę olimpijskiego, a aktualnie mistrza Europy Jamesa DeGale'a (11-1, 8 KO). Najbliższym rywalem Londyńczyka będzie twardy i doświadczony Paul Smith (31-2, 17 KO) z Liverpoolu. Poniżej prezentujemy krótki wywiad z utalentowanym Grovesem, który wszystkim jego kibicom pozwoli poznać go bliżej.
- Wiek rozpoczęcia treningów bokserskich?
George Groves: Gdy miałem 7 lat zacząłem trenować kickboxing. Później w wieku 10 lat przerzuciłem się na boks. Po raz pierwszy wystąpiłem w ringu już rok później.
- Ulubiony pięściarz wszech czasów?
GG: Mój ojciec był ogromnym fanem Nigela Benna i zaraził tym również i mnie. Nigel miał ogromne serce do walki i odwagę dlatego zwyciężał. Gdy dorastałem zaimponowały mi także umiejętności Geralda McClellana.
- Pierwsze bokserskie wspomnienie?
GG: Pamiętam jak mój ojciec zaprowadził mnie do takiej małej sali treningowej. Byłem wtedy strasznie nieśmiały. Chyba z pół roku z nikim tam nie rozmawiałem (śmiech).
- Najpiękniejszy moment w twojej karierze?
GG: Chyba ten gdy walczyłem w pojedynku wieczoru na gali pay-per-view, a ludzie wykupili wszystkie bilety w hali O2 Arena. Oczywiście zwieńczeniem wszystkiego było zwycięstwo nad Jamesem DeGale'em.
- Najtrudniejszy rywal z którym się zmierzyłeś?
GG: To była walka z Keny Andersonem. Popełniłem w niej bardzo dużo błędów i mało brakowało żebym przegrał. Na końcu byłem straszliwie zmęczony.
- Twoje największe zalety i wady jako boksera?
GG: Moją zaletą jest wychwytywanie najmniejszych luk w obronie przeciwnika. Potrafię także zniwelować jego największe atuty. Kluczem do sukcesu jest tutaj lewy prosty. Moją wadą jest zbyt częste wdawanie się w ringowe bójki.
- Najlepsza walka jaką widziałeś?
GG: Starcie Nigela Benna z Geraldem McClellanem.
- Kiedy ostatni raz płakałeś?
GG: Gdy dowiedziałem się, że Channel 5 będzie pokazywał "Big Brothera" (śmiech)! Myślałem, że zniknął już na dobre (śmiech).
- Czy oglądałeś ostatnio jakiś interesujący film?
GG: Tak, "The Inbetweeners" był bardzo śmieszny. Często też oglądam "Gangi Nowego Jorku", bo to jeden z moich ulubionych filmów.
- Kto zagrałby ciebie w twoim filmie biograficznym?
GG: Młody Ray Liotta.
- Kto jest twoim najlepszym bokserskim przyjacielem?
GG: David Haye, Adam Booth i Ashley Sexton, a także reszta moich kumpli z sali.
- Jakim innym sportowcem chciałbyś być?
GG: Chciałbym być Usainem Boltem, albo Jensonem Butonem. Lewis Hamilton też mógłby być, bo ma tę niezłą laskę z "Pussycat Doll" (śmiech)!
- Praca marzeń?
GG: Myślę, że gwiazda Rocka, ale nie potrafię śpiewać ani grać na żadnym instrumencie co może w tym trochę przeszkadzać (śmiech). W każdym bądź razie musiałoby to być coś co daje tyle samo adrenaliny i wrażeń co boks.
- Jaka była najlepsza rada, którą dostałeś od innych?
GG: Kiedyś ważną rzecz usłyszałem od Adama Bootha. Mianowicie powiedział mi, żebym za bardzo nie ufał pozytywnym opiniom i artykułom w gazetach na swój temat, bo gdy zaczną mieszać cię z błotem to się załamiesz.
- Z jakich stron internetowych korzystasz najczęściej?
GG: Najczęściej przesiaduję na boxingnewsonline, georgegroves.com i oczywiście na facebooku.
- Najgorsza rzecz, którą o sobie przeczytałeś?
GG: Staram się szybko zapominać o złych rzeczach. Najśmieszniejszą jaką kiedyś gdzieś przeczytałem było to, że Adam Booth to "Władca Ciemności". Podczas pojedynku z DeGalem wyszeptał mi do ucha jakieś złowrogie zaklęcia i dlatego wygrałem (śmiech).
- Powiedz nam coś, czego nikt o tobie nie wie?
GG: Tylko moja rodzina wie, że jako 2-letnie dziecko miałem na głowie długie białe loki.