JONAK: CHCIAŁEM ZA BARDZO DOMINOWAĆ
- Nie ukrywam, że po tak długiej przerwie w walkach na Śląsku byłem trochę spięty i chyba za bardzo chciałem dominować nad swoim przeciwnikiem - przyznał Damian Jonak (31-0-1, 20 KO) po jednogłośnej wygranej nad Aleksem Bunemą (31-9-2, 17 KO) podczas gali boksu zawodowego Wojak Boxing Night, która odbyła się w katowickim Spodku.
Po długiej przerwie wrócił pan na Śląsk. Po zwycięstwie chyba można być zadowolonym?
- Po każdej walce mam lekki niedosyt, ale cieszę się, że trwała ona na pełnym dystansie i mogłem się sprawdzić pod względem kondycyjnym. Nabrałem z mocnym rywalem dużo potrzebnego doświadczenia, które na pewno zaprocentuje w kolejnych walkach. Nie ukrywam, że po tak długiej przerwie w walkach na Śląsku byłem trochę spięty i chyba za bardzo chciałem dominować nad swoim przeciwnikiem.
W drugiej rundzie straszliwie trafił pan rywala ciosem podbródkowym. Trochę trwało zanim zebrał się do walki. Po niej zaś twierdził, że przez pewien czas widział podwójnie.
- Widziałem, że był zamroczony. Nie chciałem się jednak rzucać na niego zbyt chaotycznie, bo widziałem jego kilka walk i wiedziałem, że jest groźny do ostatniej rundy. Potrafi bić mocno z obydwu rąk. Trzeba było zatem uważać.
To z pewnością był najbardziej doświadczony rywal, z jakim pan walczył?
- Zgadza się. Na pewno był dużo bardziej doświadczony ode mnie.
Przytrafiły się panu momenty kryzysowe podczas tej walki?
- Raczej nie. Szczerze mówiąc, nawet przez moment nie poczułem się zagrożony.
Pojedynek zakończył pan z kontuzją, bo lewą rękę odkładał pan we szatni lodem. To jakiś poważny uraz?
- Nie wiem, co się stało. Albo przestrzeliłem cios, albo to było zderzenie. Ręka podczas walki trochę bolała, ale po niej było jeszcze gorzej.
Czy wygraną walką z Bunemą udowodnił pan, że jednak jest gotów do wielkich wyzwań?
- Nie ukrywam, że chciałbym walczyć z jak najlepszymi zawodnikami. Nie interesuje mnie to, żeby to były starcia o jak najbardziej prestiżowe pasy. Najważniejsze, by rywale byli atrakcyjni dla kibiców.