ŁAPIN: TEN WERDYKT SKRZYWDZIŁ RAFAŁA
- Nie chcę używać mocnych słów, ale postawa sędziego ringowego była niezrozumiała. Ten werdykt jest straszliwie krzywdzący dla Rafała - ocenił Fiodor Łapin, trener Rafała Jackiewicza (38-10-1, 19 KO), pięściarza grupy KnockOut Promotions, który w sobotni wieczór przegrał w Sheffield walkę z Kellem Brookiem (25-0, 17 KO) o pas interkontynentalny WBA i pozycję oficjalnego pretendenta do tytułu mistrza świata WBA wagi półśredniej, należącego do Ukraińca Wiaczesława Senczenki.
Szkoleniowiec przyznał, że po walce, zakończonej niespodziewanie przez sędziego w szóstej rundzie, w szatni panowała przygnębiająca atmosfera.
- W szatni było przygnębienie. Chłopak przegrał po raz pierwszy karierze przed czasem i to w momencie, w którym nic na to nie wskazywało. Chronią tego Brooka, bo jest utalentowany, ale chyba takimi werdyktami robią mu krzywdę - stwierdził Łapin.
- W momencie, kiedy jednak nie było żadnego zagrożenia zdrowia Rafała, sędzia niespodziewanie przerwał walkę. To jest przecież boks zawodowy, a w ringu stało dwóch fighterów - dodał.
Dla szkoleniowca grupy 12round KnockOut Promotions, to jednak nie pierwszy taki przypadek w karierze, kiedy walka jego podopiecznego w Anglii kończy się kontrowersyjnym werdyktem.
- Mam doświadczenie jak wygląda sędziowanie w Anglii. Tomasz Bonin walczył kiedyś z Audleyem Harrisonem. Kiedy nasz zawodnik zaczął wygrywać walkę, sędzia zakończył walkę w momencie, gdy nie padł żaden cios. Przeżyłem już zatem coś podobnego. Myślałem jednak, że taka sytuacja już nigdy więcej się nie powtórzy - wspominał.
Łapin nie ukrywa, że Jackiewicz był słabszy do momentu przerwania walki, ale jak podkreśla, pojedynek był zakontraktowany na dwanaście rund i wszystko jeszcze mogło się wydarzyć.
- Nie ma co się oszukiwać. Rafał tę walkę przegrywał. W momencie jednak jej przerwania była szósta runda. Połowa dystansu. Wiele mogło się jeszcze wydarzyć. Na tym poziomie walka dopiero się zaczyna. Rafał po prostu nie dostał szansy. Pierwsze rundy kompletnie mu nie wychodziły. Trochę się spiął, ale paniki żadnej nie było. Brook to dobry i silny chłopak. Jest szybki i dysponuje dobrą techniką. Nie ma jednak czegoś, co ma Rafał, czyli doświadczenia w walkach 10- i 12-rundowych. Nie posiadał zatem wiedzy, co należy robić w końcowych rundach na tak długim dystansie. Nie ukrywam, że właśnie na ten brak doświadczenia u niego liczyliśmy. Wiedzieliśmy, że w pierwszych rundach będzie ciężko z nim wojować - tłumaczył.
- Po walce podchodzili do nas Anglicy. Przepraszali za to, co się stało w ringu. Co chwilę do szatni wchodzili także organizatorzy i też próbowali załagodzić sytuację, ale to przecież nie mogło zmienić werdyktu - zakończył.
Grzeczniej.To nie onet.