PROKSA: LUBIĘ, GDY SIĘ COŚ DZIEJE
- Promotor pokazał mi Las Vegas, abym chciał tam wrócić. To był dobry chwyt, bo wrażenie było ogromne. Byłem w jednej sali z Floydem Mayweatherem Jr., Hasimem Rahmanem. Można było z nimi trenować i pogadać jak kolega z kolegą. To mnie nakręciło - mówi mistrz Europy w kategorii średniej Grzegorz Proksa (26-0, 19 KO) 26-letni pięściarz w sobotę zdobył ten tytuł w imponującym stylu, przed czasem pokonując w Neubrandenburgu byłego mistrza świata Niemca Sebastiana Sylvestra.
- Radosław Leniarski: Poprosił pan, abym zadzwonił za godzinę, bo trwa zebranie rady nadzorczej banku. Jest pan chyba pierwszym pięściarzem bankowcem...
Grzegorz Proksa: Od dłuższego czasu interesowałem się bankowością. Pracuję jako członek rady nadzorczej - po zgromadzeniu akcjonariuszy dwa lata temu - banku spółdzielczego w Węgierskiej Górce, gdzie mieszkam i trenuję. W radzie są ludzie z różnych środowisk, ale lokalni, bo taka jest specyfika spółdzielczości bankowej. Skończyliśmy radę i mogę powiedzieć, że finanse są w rewelacyjnym stanie, nawet znacznie lepszym niż ja po pojedynku z Sebastianem Sylvestrem.
- Okolice są bogate w talenty - Tomasz Adamek wychował się 20 km od pana. Może dlatego, że górale mają gdzie trenować. Pan może wbiegać na Baranią Górę (1220 m n.p.m.)...
GP: Tylko trzy razy tego dokonałem. Śmiertelny wysiłek, jeden z najgorszych w życiu. Ja biegam na Glinne (1034 m n.p.m.) - mój rekord to 32 min 58 s. 10 km po płaskim robię w trzydzieści kilka minut. Jak zaczynałem treningi zawodowe, nie spodziewałem się, że zejdę poniżej 40 min na tym dystansie. Ale bieganie stało się moim hobby.
- Nigdy pan nie bił się w Polsce. Nie chciałby pan wreszcie zacząć?
GP: Szalenie. Wyjazdy takie jak do Neubrandenburga są kosztowne dla kibiców. Ale mimo to w Niemczech były flagi z napisem "Węgierska Górka", bębny huczały przed halą, kibice nauczyli się śpiewać piosenki o mnie po niemiecku i angielsku, żeby każdy zrozumiał... Kilkadziesiąt osób zrobiło fantastyczną atmosferę. Za kibiców nie muszę się wstydzić - oklaskiwali Sylvestra, gdy schodził z ringu pokonany. Skandowali jego imię. Dziennikarze niemieccy gratulowali fanów.
- Trochę sobie to wszystko wyobrażam. Zajeżdża pan pod halę z promotorem Zbarskim jego błękitną corvettą...
GP: Nie, Krzysio corvettą, ja białym bentleyem z moim sponsorem i z prezesem banku.
- Była też duża grupa w szatni, Artur Szpilka i inni z grupy Andrzeja Wasilewskiego...
GP: Ja nie chcę napięcia w szatni. Lubię, jak się coś dzieje. Dlatego w mojej szatni jest zawsze zabawa. Razem z chłopakami wyjeżdżamy na zgrupowania i dobrze się razem czujemy. Z chłopakami śpiewaliśmy sobie...
- "Nie zapomnij, skąd tutaj przybyłeś"?
GP: Nie. Ryśka Riedla. Dżem. Wcześniej, po wadze, zjadłem sernik. To mój rytuał, czekam na to długo po ścisłej diecie. Krzysiek Zbarski kupił wielki kawał, strasznie się na niego szykowałem, ale niestety, większość zjadł Paweł Gasser. Ja muszę walczyć z wagą. Za każdym razem zrzucam - uwaga - dwucyfrowo.
- Dużo mówi się o pana stylu. Zawsze będzie pan walczyć tak nonszalancko?
GP: W boksie nie ma miejsca na nonszalancję. Jedni wyczuwają dystans rękami, ja nogami. Jak wyglądał mistrz defensywy Sylvester po trzech rundach? A ręce miał wysoko, twarz za podwójną gardą. Muhammad Ali, Floyd Mayweather Jr., Sergio Martinez, Roy Jones Jr. walczyli i walczą jak ja. Ale ja jako jedyny Polak muszę odbierać cięgi od krytyków. Przyjmuję je na klatę, ale prawej ręki nie podniosę, bobym sobie nią zasłaniał widok. Zresztą zaraziłem się boksem, oglądając Chrisa Eubanka, który też walczył w stylu, za którym nie wszyscy przepadali. Patrzyłem na jego pewność siebie, na umiejętność panowania nad tłumem, który go jednocześnie kochał i nienawidził, ale zawsze się licznie stawiał na walki. Mam nadzieję, że go kiedyś jeszcze spotkam oko w oko.
- Jest pan niepokonany, ale w boksie trudno się z tym długo uchować. Boi się pan uczucia związanego z porażką?
GP: Porażka związana jest z boksem. Każdy trochę się jej boi. Liczę się z nią, ale po to haruję na treningu, aby jej jak najdłużej uniknąć. Obiecałem synowi przywieźć pas mistrz Europy, aby mógł z nim pójść do przedszkola, więc odgryzłbym Sylvestrowi tętnicę, aby miał ten pas. Ale syn nie poszedł do przedszkola, bo wolał zostać ze mną w domu.
- Pierwsze dwie walki stoczył pan w Las Vegas. Dla debiutanta to musiało być wielkie przeżycie.
GP: I to jakie! Był to prezent od Krzysia Zbarskiego zachwyconego moim podejściem do pracy. Pokazał Las Vegas, abym chciał tam wrócić. To był dobry chwyt, bo wrażenie było ogromne. Byłem w jednej sali z Floydem Mayweatherem Jr., Hasimem Rahmanem, Castillo, Lamonem Brewsterem, Zabem Judahem. Można było z nimi trenować i pogadać jak kolega z kolegą. To mnie nakręciło.
Grzegorz Proksa - mistrz Europy, kategoria średnia (72,5 kg). 26 lat, 26 zwycięstw (19 nokautów) 173 cm wzrostu
Kozak tata:)
Super że zasiada w radzie nadzorczej banku. Taki Bokser to tytan pracy i człowiek u którego nie ma kompromisów.
Tylko menadżer kiepski. Żeby nie zorganizować walki geniusza w Polsce to skandal.
Corwetta promotora i Bentley sponsora? W SauerLand Super G miałby swoje Ferrari.
Wymiarami prawie mu dorównuję- tylko niczego zrzucać nie muszę :)
:)
Czepiłeś się tego Zbarskiego zupełnie niesłusznie. Przeciętnie utalentowanego Sosnowskiego doprowadził do walki o mistrzostwo świata. Proksa jest na dobrej drodze do tego samego (chociaż szanse ma o wiele większe). I to wszystko zostało osiągnięte w sposób uczciwy i sportowy, bez wałków i układów. Kto według ciebie byłby lepszym promotorem dla Proksy? Wasilewski, Babiloński, Rozalski? Wskaż swojego kandydata, nie wstydź się.
Sosna dostał walkę bo chciał najmniej pieniędzy , było o tym w gazetach , mówili o tym inni zawodnicy , nie ma tu za bardzo zasługi Zbarskiego. A EBU nie jest tak prestiżowe by uznawać to za jakiś niesamowity sukces . Widzisz jakiś kontrakt z tv zawodników Zbarskiego , a może jakąś promocję ? pewnie też nieprawdą jest ,że Sosna i Grzesiek tułają się po całej Europie walcząc z każdym kto da ofertę? Oglądając film o Kliczkach Brewster powiedział pewną rzecz o promotorach mianowicie ,iż jego kolega podpisał kontrakt z lipnym promotorem gdyż ten mu wyłożył górę pieniędzy na stole i zapytał się czy podpisuje bo to jedyna taka oferta , tak więc dzisiaj nie słyszymy o koledze Brewstera , myślę ,że te Las Vegas zadziałało tak samo . Lamon również powiedział ,że przy czytaniu kontraktu powinieneś mieć prawnika przy sobie , i z tym się zgadzam w 100 % bo można łatwo karierę sobie spieprzyć
Najłatwiej spieprzyć sobie karierę podpisując kontrakt z kimś znanym z nieuczciwości, przekrętów, wałków itd. Proksa to inteligentny człowiek (w odróżnieniu od wielu innych bokserów)i wie, co dla niego dobre. Będzie chciał rozstać się ze Zbarskim, to to zrobi. Jednak mierzenie użyteczności promotora grubością jego portfela jest z gruntu niesłuszne. Wielkie fortuny promotorów najczęściej są oparte na krzywdzie zawodników, którzy za swoją krwawicę dostawali ochłapy.
Kontrakty z wielkimi tv, sparingi z najlepszymi, najznakomitsze warunki dla profesjonalnego boksera sa... no coz, wiadomo gdzie.
CO TO ZA BZDURY MÓJSWETER NIGDY W ZYCIU NIE OPUSZCZAŁ RAK SĄ ZAWSZE PRZY KLACIE DZIĘKI CZEMU STRZELA NIMI JAK ZE SPRĘZYNY
...173cm i musi zrzucac dwucyfrowo?:D niezle..."
To jest z pewnoscia zaskakujace i bedzie problemem, gdy przekroczy trzydziestke. Przed jego walka z Sylvestrem, Jackiewicz wspominal o tych wagowych perypetiach swoich i Proksy, co niestety jest niepokojacym elementem.
Poza nim, w Europie liczy się w zasadzie tylko Sauerland i Warren. Frank jednak chyba stacza się od jakiegoś czasu po równi pochyłej. Natomiast wujek Wilfried i jego spedalony syn są bardzo nieprzewidywalni. mogą dać walki o pasy, ale mogą również zawodnika wykorzystać, żeby "podbudować" swojego (chociaż w średniej poza Sylvestrem mają tylko Abrahama). Kto wie, może sauerland będzie chciał ściągnąć Proksę do swojego teamu po ujrzeniu na własne oczy jego fantastycznego występu przed niemiecką publicznością?
Jeśli chodzi o Stany, to Grzegorz musiałby być tam promowany praktycznie od zera, bo nie ma wyrobionej marki, w przeciwieństwie do Europy. Pytanie, czy chciałby wracać do obijania journeymanów?
Trudny wybór, ale znając lokalny patriotyzm Grzegorza, na pewno do USA nie wyemigruje.Będzie dalej trenował w Węgierskiej Górce i (oby!) obijał europejską czołówkę do momentu, kiedy otrzyma swój wyczekiwany "title shot".
cop jak sie nie myle to wlasnie ty wjakiegos dnia wspominales o jego klopotach z waga, a ktos inny uwazal , ze to nie o Prokse chodzilo. Jak sie okazuje miales racje. "
jest to niepokojace, gdyz metabolizm w wieku 26 lat jest zupelnie inny niz pare lat pozniej, wiec jezeli teraz zrzuca az tak duzo, bedzie niewesolo gdy przekroczy trzydziestke. W takich wlasnie sytuacjach, odpowiedni sposob odzywiania, dieta poparta naukowymi osiagnieciuamy wsplczesnej medycyny sa niezbednymi elementami wdrozonymi w cykl treningowy. Mysle jednak, ze Proksa o tym wie doskonale, ze przejscie kategorie wyzej byloby krokiem odrobine nierozwaznym...
Żaden zawodnik w cruiser nie zarabia milionów za walkę , Marco Huck dostaje najwięcej z nich a ma koło 300 tyś euro za walkę . Poza tym z tymi problemami finansowymi Diablo to bym nie przesadzał , mówił o tym Zarzeczny który wiadomo jakim dziennikarzem jest .
...Jeśli chodzi o Stany, to Grzegorz musiałby być tam promowany praktycznie od zera, bo nie ma wyrobionej marki, w przeciwieństwie do Europy. Pytanie, czy chciałby wracać do obijania journeymanów?"
Dlaczego od zera? Musimy spojrzec na ekstremalnie efektowny styl ringowy Proksy i fakt, ze wlasnie u nas piesciarze tego typu zyskuja natychmiastowa akceptacje. Mysle, ze odpowiedni kontrakt wspolpromujacy na naszym rynku, np. z GBP lub Top Rank moglby natychmiastowo katapultowac kariere Super G. Nie sadze, ze bylyby jakiekolwiek problemy by sciagac najlepszych na walki do NY, Las Vegas by walczyli z Proksa. Pod koniec 2012 walka z Martinezem, gdyz sadze ze dwie walki Grzeorza na antenie HBO ugruntowalyby jego pozycje jako nowej gwiazdy boksu zawodowego. Ten chlopak ma wiekszy potencjal niz wspomniany Martinez i nie mowie tutaj tylko o boksie ale charyzmie, ktora jest nieodzownym elementem bycia super gwiazda. Samo wejscie na ring Proksy w ostatnia sobote bylo tym elementem, ktory juz wzbudzilby uwielbienie rzeszy fanow. Takich piesciarzy docenia sie u nas natychmiast.
Co do efektownych pięściarzy, to przyznaję Ci rację, bo sam uwielbiam oglądać amerykańskie gale dla takich bokserów jak Rios, Berto, M. Garcia, czy starsi - bracia Marquez, Floyd, Cotto.
Natomiast poza spekulacjami istnieją też fakty, a te są takie, że Proksa ma taki, a nie inny charakter, podejście do życia i raczej nie wyemigruje ze swojej Węgierskiej Górki.
Oczywiście, sam mówi o Vegas, o walkach za oceanem, ale wątpię, by czołowe amerykańskie grupy promotorskie podpiszą wysoki kontrakt z kimś, kto będzie odwiedzał Amerykę tylko sporadycznie.
Pytanie, jak HBO miałoby go promować? Tylko w oparciu o jego styl walki i osobowość?
...Natomiast poza spekulacjami istnieją też fakty, a te są takie, że Proksa ma taki, a nie inny charakter, podejście do życia i raczej nie wyemigruje ze swojej Węgierskiej Górki."
Oczywiscie, jezeli Proksa chce pozostac tam gdzie jest i uznac, ze moze osiagnac i tak wiele, to jest jego wybor i nic nam wszystkim do tego. ja abstahuje odrobine od rzeczywistosci i widzac olbrzymi potencjal Polaka, wiem doskonale, ze nie osiagnie tego zostajac w swych obecnych strukturach. Ten chlopak nie walczyl jeszcze w swoim kraju, a sobotnie walka byla z tego co zrozumialem, jego pierwsz pokazywana przez polska tv??? Parodia, wiec jakioe mozna miec nadzieje, ze nagle wszystko zacznie isc lepiej???
...mówi o Vegas, o walkach za oceanem, ale wątpię, by czołowe amerykańskie grupy promotorskie podpiszą wysoki kontrakt z kimś, kto będzie odwiedzał Amerykę tylko sporadycznie.
Pytanie, jak HBO miałoby go promować? Tylko w oparciu o jego styl walki i osobowość?""
Niechprzykladami beda tutaj piesciarze tacy jak Pacquiao czy martinez. Filipinczyk i Argentynczyk, ktorzy maja jednak swoje rezydencje w LA i Oxnard. Zaden z nich nie mowi w jezyku angielskim nawet w czesci tak ja Proksa robi to juz dzisiaj. Zaden z nich nie jest 27 letnim piesciarzem o charyzmie jak Polak. Zaden z nich nie osuiagnalby swojego statusu bez pomocy rynku amerykanskiego...
Ja patrze na te sytuacje w bardzo prosty sposob: kontrakt na wspolprace z odpowiednim promotorem, ktory ma zagwarantowane transmisje na HBO lub SHO (tylko kilku do wyboru w US) i walka na poczatku roku 2012 np. z Gealem. Po zwyciestwie, Proksa stalby sie juz mega sensacja a jego wizerunek natychmiast zaczalby sie kojarzyc amerykanskim fanom z ekscytujacymi walkami. Jedna walka takiego pokroju na HBO i wszystko toczy sie juz dalej niemalze automatycznie... Proksa potrzebuje jednej szansy na pokazanie swoich umiejetnosci na naszym rynku i ma wszystko "w kieszeni"... Nie chce byc hurra - optymista, ale widzac jego potencjal, wiem iz mam absolutna racje... Zadne 12KP, Saunderlandy czy angilskie Warreny...To strata czasu...
Kilka pierwszych walk bylo pokazanych w tvnie, byly nawet cale gale pokazywane dla walk proksy - ale to szybko upadlo. Kilka lat pozniej kilka jego walk bylo pokazanych w sport klubie. Proksa zaczynal w wadze 69kg pozniej przeskoczyl do 72 i wiele osob mu zarzucalo ze za slabo bije w tej wadze. Teraz widac wzmocnil sie. Proksa przez dlugi okres czasu nie mial wlasnego tranera i sam przygotowywal sie do walk. Teraz ma profesjonalny sztab trenera od przygotowania fizycznego i od techniki. Na poczatku kariery mowil , kiedy tvn wykladalo kase mial trenera do przygotowania fizycznego,kondycyjnego do rozciagania i od techniki jednak to szybko minelo i pozniej Proksa przez dosc dlugi okres stal w miejscu. Ta walka byla jego najlepsza walka, nie pamietam w ktorej walce tak mocno bil.
Dla Proksy dobrym trenerem bylby ktorys z Mayweatherow.
Gdybym był Proksą, to twoje argumenty przekonałyby mnie, ale tylko pod jednym warunkiem. Kontrakt musiałby wyglądać tak: walka z Martinezem w ciągu roku, a jak nie, to min. 1 mln $ odszkodowania, przy czym ten milion musiałby w tym czasie leżeć zablokowany w banku. Żadne tam zapiski, że "promotor dołoży starań", czy inne bzdety, nie zobowiązujące go do niczego.
Gdybym był Proksą, to twoje argumenty przekonałyby mnie, ale tylko pod jednym warunkiem. Kontrakt musiałby wyglądać tak: walka z Martinezem w ciągu roku, a jak nie, to min. 1 mln $ odszkodowania, przy czym ten milion musiałby w tym czasie leżeć zablokowany w banku. Żadne tam zapiski, że "promotor dołoży starań", czy inne bzdety, nie zobowiązujące go do niczego."
Kontrakty z promotorami, menadzerami etc sa zawsze skomplikowanym procesem, a juz niezwykle skomplikowanym na szczeblu o ktorym rozmawiamy. Sami piesciarze nie sa nawet w stanie zrozumiec zawilosci prawnych, wiec wszystko jest w rekach prawnikow. Zlozonosci prawne na rynku amerykanskim sa prawdopodobnie tym elementem, ktory potrafi odstraszyc kazdego od jakichkolwiek negocjacji, dlatego tez tak bardzo istotne jest by miec wokol siebie ludzi, ktorzy sa profesjonalistami w kazdym calu. Przyjazniue czasami bywaja zdradliwe, zapytaj sie o to np. Davida Tue, czy Mike'a Tysona.
Tak się złożyło, że spora część mojej kariery zawodowej upłynęła mi na sporządzaniu lub weryfikowaniu kontraktów handlowych dużej wartości (nawet do ok. 50 mln $) w kilku różnych językach. Wiem, jak ważne są wszystkie niuanse i ile może kosztować drobne niedopatrzenie lub jakieś niezbyt precyzyjne sformułowanie. Myślę, że podobnie jest w przypadku umów pomiędzy bokserem, a promotorem lub sponsorem. Konieczna dla boksera jest pomoc dobrego prawnika, a także oblatanego w odpowiedniej terminologii tłumacza, jeśli umowa sporządzana jest w języku dla boksera nie do końca opanowanym.
Tak się złożyło, że spora część mojej kariery zawodowej upłynęła mi na sporządzaniu lub weryfikowaniu kontraktów handlowych dużej wartości (nawet do ok. 50 mln $) w kilku różnych językach. Wiem, jak ważne są wszystkie niuanse i ile może kosztować drobne niedopatrzenie lub jakieś niezbyt precyzyjne sformułowanie..."
Czyli doskonale rozumiesz struktury towarzyszace takim wlasnie sytuacjom. Czasami zastanawiam sie, czy juz niedlugo, nie bede musial podpisywac nowej umowy leasingowej na kolejne auto z prawnikiem...LOL... U nas ta sytuacja jest juz posunieta do przesady. Kontrakt na kupno domu jest tak skomplikowany, ze jezeli nie jestes prawnikiem, terminologia i niuanse prawne sa doslownie niemozliwe do zrozumienia dla zwyklegoi smiertelnika. Kontrakty promocyjne sa kilkakrotnie barziej skomplikowane niz umowy na zakup nieruchomosci...
Umowy, którymi się zajmowałem, były o tyle "zdrowe", że zawierane pomiędzy 2 równorzędnymi podmiotami, z których jeden kupował towar, a drugi sprzedawał. Oczywiście wynikały różne spory, ale zawsze udawało się je rozstrzygnąć w drodze negocjacji, bez konieczności angażowania sądów. Gorzej to wygląda, kiedy jedną stroną jest osoba prywatna, a drugą bank lub ubezpieczalnia. Takie instytucje uważają, że zawsze racja jest po ich stronie i nie są skłonne do żadnych ustępstw. W dodatku sądy w Polsce są często niekompetentne i zazwyczaj z góry przyznają rację większemu. Nie wiem, czy w USA to też tak wygląda.
...Nie wiem, czy w USA to też tak wygląda..."
Majac pieniadze wynajmujesz slynny sztab adwokatow i moizesz sie prawdopodobnie wykrecic nawet od morderstwa. Niech przykladem bedzie OJ Simpson... Co do umow pomiedzy prwatnymi podmiotami a np. bankami, to niestety zawsze bank ma racje, gdyz maja prawnikow na kazde zawolanie i kazda sytuacje przygotownych do boju 24/7...