MICHELUS: ZABRAKŁO OBYCIA W RINGU
Dzisiaj z mistrzostwami świata w azerskim Baku pożegnał się Dawid Michelus (kategoria do 56 kg). 18-letni wychowanek Sokoła Piła przegrał z doświadczonym Bułgarem Detelinem Dalaklijewem 7:19.
Tuż po zakończeniu walki redakcji BOKSER.ORG udało się przeprowadzić rozmowę z naszym kadrowiczem. Michelus przyznał, że kluczową rolę dla przebiegu walki miała pierwsza runda, po której reprezentant Polski przegrywał z mistrzem świata z 2009 roku 3:5 i był zmuszony odrabiać straty.
- No cóż, byłem gorszy. Jakbym nie przespał pierwszej rundy, to być może walka potoczyłaby się inaczej. Schodząc do narożnika po pierwszym starciu myślałem, że wynik będzie remisowy, 5:5. Sędziowie jednak wskazali 5:3 na korzyść Bułgara. Od drugiej rundy nie miałem wyjścia, musiałem iść do przodu. Kondycję mam mistrzowską, ale zablokowałem się i moje ciosy nie miały odpowiedniej siły rażenia. Nieważne, że było ich dużo, brakowało w nich siły i dynamiki – powiedział perspektywiczny bokser.
Młody pięściarz zwraca uwagę na brak odpowiednich sesji sparingowych przed azerskim czempionatem, który był przy okazji szansą na kwalifikację olimpijską do Londynu.
- Zabrakło mi obycia w ringu. Po za wspólnymi treningami z kadrowiczami zabrakło sparingów z zagranicznymi pięściarzami, a przecież wtedy najwięcej można się nauczyć. Rok temu, przed mistrzostwami świata juniorów, mieliśmy przez 2 tygodnie sparingi z Litwinami. Potem pojechaliśmy na Białoruś i tam trenowaliśmy z gospodarzami i Kazachami. Trzy dni sparingów, dzień przerwy i powtórka. Zyskałem wtedy dużo pewności, wiedziałem na co mogę sobie pozwolić w ringu. Na pewno nie mam pretensji do trenerów, ponieważ kondycyjnie byłem w dobrej dyspozycji. Jednak w dzisiejszych czasach boks lewy-prawy-lewy niewiele już daje – komentował Michelus.