DIRRELL: WARD ROZBIJE FROCHA
Czołowy zawodnik kategorii super średniej, który od pewnego czasu przymierza się do powrotu między liny, Andre Dirrell (19-1, 13 KO), jest wściekły na swego jedynego pogromcę - Carla Frocha (28-1, 20 KO). Po kontuzji łuku briowego, jakiej doznał podczas jednego ze sparingów Andre Ward (24-0, 13 KO), 'Kobra' posłał pod jego adresem kilka nieprzyjemnych uwag. Jak wiadomo, Dirrell i Ward są bliskimi przyjaciółmi, 'Matrix' poczuwa się więc do obowiązku obrony swego imiennika i kolegi z drużyny olimpijskiej.
- To absurd i brak profesjonalizmu ze strony Warda - powiedział Froch, dowiedziawszy się o zaistniałej sytuacji w obozie swego przeciwnika. - Oczywiście nie można lekceważyć zaleceń lekarza, ale do walki zostało pięć tygodni, a to tylko rozcięcie. Gdyby od pojedynku dzieliły nas dwa tygodnie, może zrozumiałbym decyzję Warda. Prawda jest taka, że on ma 35 dni i pokazuje tylko swą słabość. Dla mnie niczego to nie zmienia, będę gotowy i wygram.
- Froch jest żałosny. Andre Ward i tak skopie mu tyłek - zapewnia Dirrell, który w październiku 2009 roku zmierzył się z Anglikiem w Nottingham i w bardzo kontrowersyjnych okolicznościach przegrał niejednogłośnie na punkty, choć większość obserwatorów widziała jego pewne zwycięstwo.