BEZCZELNY CYNIZM, CZY ZDROWY ROZSĄDEK?
Dzisiejszej nocy świat boksu był świadkiem powrotu jednego z najbardziej emocjonujących zawodników tej dyscypliny. Floyd Mayweather powrócił wraz z tym, czego zawsze można się po nim spodziewać – ogromnymi kontrowersjami. Przed walką wielu fanów pięściarstwa zastanawiało się, czy po 16-miesięcznej przerwie będzie w stanie zaprezentować dawną szybkość, refleks i obronę. Jednak niestety to nie kunszt bokserski pochodzącego z Grand Rapids ‘Moneya’ stał się głównym tematem dyskusji po walce.
Po ciekawych trzech rundach, kolejna zapowiadała się równie ciekawie, tym bardziej że Victorowi Ortizowi w końcu udało się ulokować mocniejszy cios oraz zepchnąć faworyta pod liny. Jednakże frustracja wynikająca z niemożności trafienia czystych ciosów sprawiła że ‘Vicious’, niedoświadczony jeszcze w walkach pod ogromną presją, uciekł się do faulu. A to przecież on i jego trener przed walką prosili ringowego Joe Corteza, by zwracał szczególną uwagę w ringu na nieczyste zagrywki Mayweathera, przestrzegając go przed tym, by nie pozwalał czarnoskóremu pięściarzowi na uderzenia łokciem. Podobny cios wyprowadził w swojej poprzedniej walce z Shane`em Mosleyem, gdzie wykorzystał moment nieuwagi rywala, który dał się wciągnąć we wzajemne pyskówki. Niektórzy pamiętają również zapewne sam początek walki pomiędzy Amirem Khanem i Marcosem Maidaną, kiedy to Anglikowi ledwo co udało się uniknąć potężnego uderzenia wyprowadzonego przez Argentyńczyka, w odpowiedzi na wyciągniętą w przyjacielskim geście rękę oponenta. Obie te sytuacje jednak były całkowicie zgodne z bokserskimi regułami.
Oprócz walki w ringu z Ortizem, Floyd stoczył również drugą. Tym razem była to pyskówka z wieloletnim dziennikarzem HBO, Larrym Merchantem. Nie był to zresztą pierwszy raz. Ich pierwsza słowna potyczka miała miejsce w 2006 roku, tuż po tym jak ‘Money’ pokonał Carlosa Baldomira w walce o ten sam pas, który zdobył ponownie dzisiejszego dnia. Różnica polega jednak na tym, że tamtego dnia Merchant mógł pozwolić sobie na słuszną krytykę Mayweathera, który borykał się wtedy z kontuzją ręki. Spowodowała ona, że większość tamtego pojedynku Amerykanin spędził na spokojnym ogrywaniu dużo słabszego rywala, nie podejmując żadnego ryzyka. Miał on problemy z bólem rąk wielokrotnie wcześniej i nie przeszkadzało mu to na toczenie walk w dużo efektowniejszy sposób. Ten fakt nie spodobał się Merchantowi, który zarzucił bokserowi niepotrzebną asekurację, która spowodowała że część widzów obecnych na walce zaczęła opuszczać halę już w czasie trwania 10 rundy, tak jak zwykli to robić kibice koszykówki w czwartej kwarcie gdy ich ulubiona drużyna przegrywa 30 punktami. Wtedy dziennikarz miał prawo zadawać pytania. Nie powinien mieć jednak pretensji o to że Mayweather wykorzystał gapiostwo i całkowite rozluźnienie swojego przeciwnika, sugerując jednocześnie, wbrew zapisom telewizyjnym, że nokaut był podłym faulem.
Jednymi z najważniejszych czynników decydujących o wygranej w ringu są inteligencja, nieustanna czujność i wykorzystywanie każdego błędu popełnianego przez przeciwnika. Uderzająco podobna sytuacja miała miejsce sześć lat temu, kiedy Floyd w jednej z najlepszych walk w swojej karierze stanął naprzeciwko Arturo Gattiego. Pod koniec pierwszej rundy, Kanadyjczyk wymownie spojrzał na ringowego Earla Mortona, uważał bowiem, że rywal ściągał jego głowę w dół przedramieniem. Po braku reakcji ze strony arbitra, Mayweather zareagował natychmiast, wystrzeliwując krótkim lewym sierpem, który rzucił wielkiego wojownika na deski i który okazał się być początkiem końca Gattiego. Najciekawszą rzeczą były jednak słowa wypowiedziane przez Gattiego na konferencji po walce. Przyznał, że powinien być czujny przez cały czas, bez względu na to czy był faulowany czy też nie. Na koniec żartował, że widocznie powinien uczyć się boksu od podstaw na podstawie własnych błędów.
Każdy bokser naruszający złotą zasadę ‘protect yourselves all the time’ naraża się na ryzyko nokautu. Dzisiejszej nocy Ortiz zapomniał o tej zasadzie, a Floyd bezwzględnie wykorzystał błąd rywala. Zrobił to, co zrobiłby każdy myślący w ringu bokser, walczący o kolejny pas, kolejny nokaut i kolejne walki o gigantyczne pieniądze. Mayweather nie złamał żadnej reguły w dzisiejszej walce (podobnie jak nie zrobił tego w walkach z Mosleyem czy Gattim), pozostawiając wszelkie tak mocno propagowane w dzisiejszym sporcie zasady fair play i etyki osobistym animozjom każdego odbiorcy. Może być on solą w oku Jima Lampleya czy Larrego Merchanta, którzy jednak jako profesjonalni nadawcy boksu pracujący na najwyższym poziomie powinni całkowicie odrzucić osobiste animozje. Dziś tego drugiego spotkała zasłużona krytyka ze strony Mayweathera ( ‘Nigdy nie oceniłeś mnie sprawiedliwie’), tak jak i jego powinna ona go spotkać w sytuacjach, gdzie na nią zasłużył. Ortiz, przed walką pełen nadziei i ambicji, zakończył dzień czymś, co już zawsze powinno mu przypominać o kluczowej w boksie sentencji, która jest pierwszą rzeczą jaką słyszy amator przychodzący pierwszy raz na salę treningową, a zarazem ostatnia, którą słyszy każdy bokser tuż przed rozpoczęciem wielkiej walki : “Gentelmen, protect yourselves at all times”.
Nawiązania do nokautu na Ortizie tytuły tematów
Kontrowersyjny nokaut Maywethera- anty Floydowski, że źle i nie cacy
Rules are rules- raczej równy ze wskazaniem na Ortiza
Ortiz i Cortez głównymi winowajcami- raczej Floyd
Bezczelny cynizm czy zdrowy rozsądek-To wina Ortiza !!!
No i weź się tu połap w temacie
Floyd po raz kolejny udowodnił, że jest najlepszy, i nieważne, czy walczy co 6 czy 16 miesięcy - zawsze będzie przygotowany wyśmienicie.
I nie zapominajcie o jeszcze jednym, o czym tez juz mowilem - to, ze robimy cos w swietle prawa, zgodnego z jakimis przepisami, albo wykorzystujac ich luke w ogole nie znaczy, ze za kazdym razem jestesmy fair. Moralnosc to nie przepisy.
Mial prawo krytykowac Floyda za to ze zaatakowal swego rywala gdy ten chcial go przeprosic ale nie moze przy tym twierdzic tak jak to robil Merchant ze byl to faul bo tymi slowami tylko sie kompromituje i nie dziwie sie ze Floyd odpowiedzial mu 'nie znasz sie na boksie'.
Stronniczosc, emocjonalizm to rowniez duze wady Merchanta.
Bardzo dobrze, że są dzisiaj opinie różnych osób, takie felietony, ale nawet kibic Ortiza "Łukasz Furman" nie ma wątpliwości, że kontrowersje są jedynie w tak zwanej "etyce", a nie w samej legalności tego KO.
Zresztą najmniej zmartwiony jest sam Wiktor, który cieszy się, że dostał klapsa, ale nie zabrali mu kieszonkowego.
A poza tym, Ortiz kilkukrotnie próbował pociągnąć "z dynki" Floyda i jakby Floyd był gorszym bokserem, to mógłby po tej ostatniej upaść i wygrać przez DQ.
Przypomina mi w ogóle to zapominanie o karygodnym zachowaniu Victora takie myślenie typu "Toż to tylko dzieciak jest, może mu się zdarzyć, ale żeby go od razu bić? :P
aczkolwiek ze strony co poniektórych Nas kibiców,wygląda na to że Ortiz chciał przeprosić Amerykanina za faul a tym samym Floyd chamsko to wykorzystał,ale owszem ze sportowego kodeksu fair-play może się to wszystko nie podobać,ale niestety wszystko jest z przepisami.
Choć uważam że Mayweather nie powinien wygrywać z takimi kontrowersjami,bo gdyby nie to ,wydaje mi się że walka później mogła być o wiele ciekawsza.
Więc można czuć wielki niedosyt !
Mógł go skończyć w najbliższych max 2 rundach a zrobił tak żeby było głośno w imię zasady:niewżce co mówią,ważne żeby mówili.
To Victor Ortiz zachował się nie po sportowemu uderzając głową.
Piłka nożna to nie bez kozery sport coraz częściej wyśmiewany przez różne symulowanie i przewracanie się od byle dotknięcia.
Nagrody Fair play Floyd nie dostanie, ale nie zapominajmy, że to jest boks, a nie zapasy w kisielu.
"Lo matko, co za belkot - byc czujnym caly czas i wszystko juz jasne, tak?! Ja wiem, ze w chwili, kiedy ciezko dokonac jednoznacznej oceny z pomoca przychodza ludowe porzekadla, czy inne lakoniczne hasla schludnie odziane w literki:) Czym innym jest jednak CZUJNOSC po gongu, przy wyjsciu do kolejnej rundy, po przejrzystym wznowieniu walki, a czym innym sytuacja z walki Floyd - Ortiz. Owszem, Ortiz wczesniej faulowal. Na jego obrone moze przynajmniej wplynac fakt, ze to bylo w ferworze walki. A Floyd zaatakowal bezbronnego z wyrachowaniem. Ortiz przeprosil, byc moze zrobilo mu sie po ludzku glupio i z przeprosinami przesadzil:) Przykre jest jednak, ze czlowiek, ktory przeprasza uchodzi za frajera, a cynik, szukajacy byle pretekstu zeby drugiego wykorzystac - za zyciowo madrego!
I nie zapominajcie o jeszcze jednym, o czym tez juz mowilem - to, ze robimy cos w swietle prawa, zgodnego z jakimis przepisami, albo wykorzystujac ich luke w ogole nie znaczy, ze za kazdym razem jestesmy fair. Moralnosc to nie przepisy."
Święte słowa. Istna perła rzucona przed wieprze.
Ortiz chciał kontuzji Floyda bo nie miał innego pomysłu na walkę , to Ortiz faulował i to Ortiz grał nie fair , stawiania sprawyw innym świetle to s-f ,
jezeli ktos wali z bani i chce zrobic ci krzywde to konczysz go w 1 mozliwej sytuacji i Floyd go skonczył
Tyson by za coś takiego od razu odgryzł Ortizowi ucho, Gołota przy pocałunku je*nął by Victora z bańki i poprawił w jajka, w ogóle większość pięściarzy by go rąbnęła już przy tym całowaniu :P
ale w sumie nie ma co po Nim jechac , dostał nauczkę niech wyciągnie wnioski i lets go :)
Chłopak ma talent i pokazał to dzisiejszej nocy po raz kolejny. Mi walka się podobała mimo, że była krótka. Piękny prawy prosty. Walka wyglądała by z rundy na rundę coraz bardziej stronniczo. Nie wiadomo co by jeszcze Victorovi do głowy strzeliło, taki był by poziom frustracji w jego głowie :) więc chyba dobrze że walka się skończyła tak wcześnie bo chłopak ma na prawdę słabe nerwy i nie potrafi się powstrzymać. A Floyd ? Zachował się jak zawodowiec. Wykorzystał moment nieuwagi przeciwnika i pięknie strzelił sierpem a potem poprawił prostym. Jedyną osobą która zawiniła tej całej sytuacji jest "mistrz" - Victor Ortiz.
A z drugiej strony chciałbym przywitać się z całym społeczeństwem portalu bokser.org :) Od dawna już śledzę ten portal ale dopiero dzisiaj postanowiłem założyć konto i dać upust swoim emocją :)
Floyd królem P4P again!!
W dyskusji o tej walce mylone są dwie kwestie. Kwestie przepisów i kwestie etyki. W świetle przepisów Floyd miał pełne prawo ukarać Ortiza w ten sposób. Był to jednak sposób niegodny mistrza, cwaniacki i całkowicie sprzeczny z fair play.
Drugą kwestią jest skandaliczne zachowanie Ortiza, które jednak w żaden sposób nie tłumaczy zagrywki Floyda. Są to dwie sprawy, które należy rozpatrywać oddzielnie.
Co do pochwały zachowania Floyda, jakie zaserwowano w tym tekście. Mam nadzieję, że nie spotka Pani na swojej drodze ludzi o tak "zdrowym rozsądku" jak Floyd Mayweather.
- Śmierć frajerom - :D
Chociaż oczywiście Floyd jak już mówiłem, nagrody fair play nie otrzyma i wzorem do naśladowania dla dzieci raczej taka postawa być nie może ;)
Odbiór zależy od osobistego uznania, ja należę do tej grupy, która nie odda szacunku Floydowi po tej walce- gol wbity w piłce nożnej gdy ktoś zwija się na murawie też jest zgodny z zasadami, choć nie z fair play.
Na Ortizie się zawiodłem bo nie wytrzymał tej dziwnej sytuacji, taktykę obrał dobrą, myślę, że chciał prowokować Floyda. Victorowi prowokacja udała się aż za bardzo. Gdyby 4 runda nie skończyła pojedynku dowiedzielibyśmy się na co stać Mayweathera, nie widziałem żeby tyle kiedyś zebrał, choć oczywiście zdążył na rywalu upakować ze dwa razy więcej.
Mam nadzieję, że dojdzie do walki z Mannym albo rewanżu, innej walki nie obejrzę.
-total punches:
73/208/35% Floyd
26/148/18% Ortiz
-power punches:
61/125/49% Floyd
26/117/22% Ortiz
Życie to coś więcej niż jakaś sentencja, która próbuje opisać rzeczywistość i rządzące nią reguły. W tej walce przegrał boks, przegrał również Mayweather. Moim zdaniem żadna dotąd walka nie zrobiła mu krzywdy - ta i owszem. Gość przesadził z chamstwem i cynizmem. Wszystko ma swoje granice. Tym zaś co twierdzą, że FMJ jest geniuszem powiem tak - jak byście płacili z PPV to byście na gościu psy wieszali, bo za taki number się nie płaci. A co do geniusza... Geniusz w boksie to nie tylko fizyczność - to również mózg, w którym nie ma miejsca na G...o.
Pięknie wszystko wyłożył DaWeed.
A jeszcze lepiej Pacman... całym swym jestestwem, które tak przy okazji pokazuje nicość Goździka.
W mojej opinii tego takie zachowania sprawią, że Money nie będzie w przyszłości kojarzony z bokserską legendą (na co swoimi umiejętnościami zdecydowanie zasłużył), będzie natomiast kojarzony z "brudnymi" sztuczkami dzięki którym pokonywał rywali.
Naprawdę można odnieść wrażenie, że ten facet ma nie po kolei w głowie. Mnie dzisiejszym ekscesem ostatecznie do siebie zniechęcił. Mam nadzieję , że Manny lub Amir go zniszczą, co paradoksalnie może mieć dla Floyda dobry wpływ, może w końcu spojrzy z dystansem na te swoje pyszałkowate zachowania...
I wszystko jasne .... :):);):)
-Problem w tym, że Floyd sam sie przyznał, że SFAULOWAŁ, to raz. Secundo, jest takie coś jak ceremonia zgody, Amerykanin uderza w jej trakcie. Tertio, sędzia nie wznowił walki, nie machnął ręką.
Nie rozumiem dlaczego bokser.org wpuszcza na oficjala takie artykuły, które sa tak jednostronne.
Dlatego FM jr. nigdy nie będzie uznawany za najwybitniejszego swojej ery, jest kunktatorem, fauluje (łokcie), kugluje (+ 2 kg w walce z Marquezem) psuje przesłanie boksu, zachowuje się jak cham, i co najważniejsze unika walki z Pacmanem - tchórzy.
Sędzia machnął ręką i wznowił walkę. Przecież to już było wałkowane dziesiątki razy. A "przytulanka", po której Floyd zadał ciosy była już trzecią sytuacją, w której Ortiz przepraszał.
Poza tym przyznanie się do winy, nie oznacza automatycznie samej winy. Jeśli pójdę na policję i przyznam się do tego, że kradłem i zabijałem, mimo że tak nie było, to uważasz, że jestem winny? Przyznać się, a mieć coś udowodnione to dwie oddzielne sprawy. Floyd mógł nawet nie znać do końca przepisów i w pomyśleć, że faulował i co z tego? W świetle przepisów nie faulował i jego przyznanie się do winy niczego nie zmienia.
Ale w kwestii winy i faulu jest jeszcze inna rzecz. Okoliczności, w których Floyd przyznał się, że to było "dirty" były takie, że drążył temat pod taką właśnie tezę. Za pierwszym razem mu się nie udało, ale gdy ponowił pytanie, to wtedy Floyd już się przyznał. Gdyby Lederman zawarł inną tezę w stylu "nie faulowałeś, to było zajebiste", to FMJ też by to potwierdził.
A z tym byciem najwybitniejszym, to nie wiem jak będzie, bo wybitnych pięściarzy jest zbyt wielu by wybrać jednego. Z całą pewnością o w gronie tych top się znajduje.
Floyd jest geniuszem bokserskim i to geniuszem do kwadratu bo do mega talentu dokłada mega pracę, wiec ktoś taki powinien pokusić się o bardziej przekonujące kończenie walk a nie jakieś szemrane pseudonokauty które stawiają włosy na głowie jego wielkim (ale nie bezkrytycznym) fanom
Jak ktoś przychodzi na komisariat i przyznaje się do kradzieży, mimo, że tego nie zrobił, to musi być chory psychicznie.
Ad rem:
To co Ty robisz to jakies psychoanaliza na odległość, w dodatku nie mająca racji bytu. Czy sportowiec z takim Ego jak FM mógłbym przyznać się że wygrał walkę faulem, będąc po presją rozmówcy ? Chyba żartujesz. W skrócie zachowanie juniora można być tak opisać "tak, jestem skur...nem i jestem z tego dumny !" Kto miał rację, zweryfikowała publiczość, sędzia w takich kontrowersjach zawsze obiektywny. Ceremonia zgody, Floyd udrza w momencie, gdy jest ona jeszcze NIE ZAKOŃCZONA. Tutaj nie ma polemiki, + świadomość, że przeciwnik zwrócony jest w stronę sędziego, a ten mimo wszystko trafia go lewym. O czym my tutaj dyskutujemy. Spoko, niech będzie walka wygrana, zdarzają się takie hece, ale FM jest przegrany, pozostała mu garstka kibiców, już nie wspominając o światku dziennikarskim tam ma banicję.
Pamiętajcie więc, ze jeśli Goździk wchodzi do ringu to nie jest dobrze! Jak zaczyna machać pięściami to stoi za tym szatan. Nie idźmy więc tą drogą bo wartości jeszcze istnieją, również w boksie. Jest tylu sensownych pięściarzy, którzy swej wartości dowodzą w uczciwej walce. Doceńcie to, co jest naprawdę wartościowe.
Pozdr na fanów pięknego sportu i pięknych ludzi.
I jaka ceremonia zgody? Buziaczki, przytulanki i stuknięcia rękawicą już były grane wcześniej. Tutaj walka już była wznowiona.
A co do przyznawania się do winy, to chyba oczywiste jest, że dałem jaskrawy przykład by ukazać bezsens rozumowania typu - przyznanie się do winy=wina. Od tego jest domniemanie niewinności by winę udowodnić, bo tak jak już pisałem, Floyd mógł sobie nawet myśleć, że złamał wszystkie przepisy świata i się do tego przyznać. Nie ma to żadnej mocy wiążącej, jeśli w rzeczywistości faktycznie tego nie zrobił.
Akurat na światek dziennikarski to myślę, że Floyd kładzie lachę. Do końca swojej kariery ta "garstka" kibiców Floyda będzie mu robiła PPV na poziomie 800 tys. +, a może dojść przecież do walki, która zrobi rekordowy wynik i rekordowe honoraria, więc szczerze mówiąc nie widzę go jako przegranego. Co najwyżej jako zepsutego gościa, ale to nie zmienia fakt, że w boksie jeszcze długo będzie gorącym towarem.
Odnośnie jeszcze wywiadu, to trzeba wziąć pod uwagę, że dziennikarz czy młody czy stary wyga powinien się kierować przede wszystkim suchymi faktami bez wtrącania w to swoich przemyśleń, gdyż wtedy zakrzywia fakty które chce przekazać. Przykładowo inaczej brzmi zdanie: "Floyd wygrał przez ciężkie KO z powodu gapiostwa Ortiza" niż "Floyd wygrał przez ciężkie KO ale Ortiz się zagapił gdyż chciał przeprosić Floyda, a ten nie postąpił według mojej oceny fair play i niezasłużenie wygrał" To oczywiście taki skrajny przykład. Podsumowując nigdy nie dążyłem sympatią Floyda ale ta walka nie zmieni mojej opinii na jego temat in plus lub in minus, uważam, iż każdy powinien sobie rozpatrzyć tą całą sytuację i wyciągnąć wnioski dla siebie słuszne ale nie obrażając przy tym innych, którzy mają odmienne zdanie i podejście w tej kwestii.
Pozdrawiam
1.Emocjonalne zaślepienie.
2.Formalizowanie.
3.Dostrzeganie szarości pomiędzy bielą a czernią.
Ty znajdujesz się w drugiej fazie. Nie tylko ty. Konserwatysta, podobnie jak i ja, widzimy coś więcej, dalej. Bez tego więcej i dalej nie byłoby tego, co widzą formaliści. Bo nie byłoby czegoś takiego jak system wartości, o który oparta jest ludzkość. O system wartości oparte jest również formalizowanie, w tym przepisy prawa. Tak więc werdykt i postawa FMJ uderza w podwaliny, co nie powinno być bezkrytycznie akceptowane.
Kończąc - nosiło go powiadasz... A nie sądzisz, że to gościa non-stop nosi? Nawet nie chodzi o Merchanta, ale znajomych i rodzinę. Nie wyrywajmy więc z kontekstu zdarzeń czy zachowań i patrzmy na całość.
Ależ nie masz racji! Nie ma jednej definicji dziennikarstwa, nie ma ludzi bez poglądów, nie ma mowy o odcięciu się od własnego profilu poglądowego. Nie ma apolitycznych mediów, nie ma obiektywnych dziennikarzy. Wręcz nie powinno być - nie tedy przebiega podział pomiędzy dziennikarzami: obiektywni-subiektywni.
Poglądów Merchanta nie ma co oceniać - takie ma. Ma przy tym kulturę, która wynika z powszechnie akceptowanego systemu wartości. FMJ jej nie ma. Gdyby miał, nie miałby problemów z wyrażeniem swych odmiennych poglądów.