HOLYFIELD DALEJ SWOJE...
Evander Holyfield (44-10-2, 29 KO) z czterema tytułami mistrza świata wagi ciężkiej pozostaje najbardziej utytułowanym pięściarzem w historii tej dywizji. Obchodzący niedługo 49. urodziny "Wojownik" uparcie powtarza o tym, że zamierza przejść na emeryturę jako bezdyskusyjny champion wszechwag i co najgorsze, chyba naprawdę w to wierzy...
Holyfield z uwagą będzie śledził sobotnią potyczkę pomiędzy Rusłanem Czagajewem (27-1-1, 17 KO) a Aleksandrem Powietkinem (21-0, 15 KO) o wakujący pas federacji WBA i ma nadzieję, że przyjdzie mu się spotkać niedługo ze zwycięzcą tego pojedynku.
- To będzie naprawdę ciekawa walka i chcę skrzyżować rękawice z lepszym z tej dwójki. Moim faworytem jest Powietkin, jako były mistrz olimpijski oraz Teddy Atlas w narożniku, który jest bardzo dobrym trenerem. Ja z kolei kocham boks, czuję się dobrze i chcę spełnić swoje marzenie, zostając raz jeszcze mistrzem świata - powiedział Evander, który podobno jest już po zaawansowanych rozmowach z Kalle Sauerlandem w sprawie organizacji swojej walki z Powietkinem, jeśli naturalnie ten jutro wieczorem poradzi sobie z Czagajewem.
Zakrza
o 19 polsat sport extra a o 21 polast sport
2) Z tą rolą Atlasa to trafił Holy kulą w płot.
3) W ewentualnym starciu z którymkolwiek wcale bym dziadka Evandera nie skreślał. Ale oglądać tego pojedynku wcale bym nie chciał.
Evander na zawsze pozostanie wielkim mistrzem i geniuszem boksu, ale niestety nie wie, kiedy zejść ze sceny, co jest strasznie smutne, gdy patrzy się, że zawodnik z takimi dokonaniami dostaje oklep od takiego Williamsa.