MALIGNAGGI: W PÓŁŚREDNIEJ CZUJĘ SIĘ ZNAKOMICIE
Były mistrz świata w wadze junior półśredniej, Paul Malignaggi (29-4, 6 KO), oznajmił, że po przeniesieniu do limitu 147 funtów czuje się doskonale. W swym ostatnim występie 'Magik' gładko wypunktował Jose Miguela Cotto i powróci między liny 15 października na gali Hopkins-Dawson. Rywalem nowojorczyka będzie Orlando Lora (28-1-1, 19 KO). Pojedynek został zakontraktowany na dziesięć rund.
- Czuję się znakomicie. Mam jeszcze sporo wagi do zrzucenia, bo obecnie ważę w granicach 165-170 funtów, mogę jednak powiedzieć, że w nowej kategorii, nawet jeśli nie jestem silniejszy, po prostu mam więcej energii. Moje nogi odzyskały skoczność, czuję się teraz lepszy - stwierdza Malignaggi.
Amerykanin o włoskich korzeniach czeka na oferty walk ze ścisłą czołówką oraz porusza temat siły swoich uderzeń oraz ciągłych kontuzji rąk.
- Myślę, że dwa dotychczasowe zwycięstwa w dywizji półśredniej to wystarczająco dużo, by dostać lukratywną ofertę od kogoś ze ścisłej czołówki. Poza Mayweatherem i Pacquiao mogę rywalizować z każdym w tym limicie - uważa Paulie. - Nie mogę powiedzieć, że biję jak Tyson albo Kirkland. Mam nieustanne problemy z rękami, przez co muszę oszczędzać dłonie i walczyć bardziej ekonomicznie. Żeby nie ryzykować kontuzji, zadaję mało ciosów i staram się wygrywać rundy jak najmniejszym kosztem. Gdybym bił więcej, miałbym szansę ranić przeciwników, a potem ich wykańczać.
Nie wiem nawet dlaczego jego walki zawsze mnie nudzily, aczkolwiek przyznam sie iz zaskoczyl mnie kilkakrotnie swa determinacja a walka z Cotto byla w mojej skromnej opinii bardzo interesujaca.
To jest wada większości bokserów bez ciosu , są najzwyczajniej w świecie nudni"
Gdzies juz to czytalem...lol...