LETNI, POLSKI KLASYK

Przepełniony, olbrzymi kosz na śmieci tuż przy wejściu na molo. W tle pokryty łuszczącą się, białą farbą mur z niedbale przyklejonym plakatem. ''Toples. Milano. Boys.'' - trójca święta. Zapach smażonej ryby mieszający się z zapachami morza, perfum i spalin. Tłumy niemieckich i polskich turystów. Kolejki przed amfiteatrem. Za chwilę rozpocznie się Seaside Boxing Show - kolejna gala Babilon Promotion. Bandy vipów i celebrytów nadciągają od strony hotelu Amber, by niczym najodważniejsi Kozacy jako pierwsi wedrzeć się na teren obleganej twierdzy. Gorący wieczór przeszywają dźwięki ''Danza Cuduro'' Dona Omara - ''best summer song of 2011''. Mimo jego komercyjnego romansu, kocham Dona za ''Reggaeaton Latino'', mistrzowski numer z Bazooką Gomezem, Pele i Diego Riverą w teledysku. Ave Omar, morituri te salutant.

Sebastian Skrzypczyński wściekle naciera na Daniela Urbańskiego. Faworyt zlekceważył swojego przeciwnika i próbuje przykryć bezradność nonszalancją i uśmiechem, choć sytuacja staje się coraz bardziej tragiczna. Urbańskiemu brakuje przede wszystkim pracy nóg, a że Skrzypczyński ma czym uderzyć, na głowę Daniela spadają kolejne bomby. Koniec następuje już w trzeciej rundzie - Sebastian z łatwością przechodzi do półdystansu, gdzie rzuca Urbańskiego na deski serią potężnych ciosów. Daniel z najwyższym trudem wstaje, ale Skrzypczyński zamyka go w narożniku i tam dokonuje egzekucji. Techniczny nokaut i zwrot w karierze Sebastiana. Ależ początek.

Boks Krzysztofa Chudeckiego ma wszelkie znamiona sztuki. Nie jest to jeszcze latający, kunsztownie wyszywany dywan Księcia Hameda (inspiracji Polaka), ale warsztat naszego pięściarza imponuje. Oby tylko jego zawodowa kariera przyspieszyła. Mańkutów o nieprzeciętnych umiejętnościach technicznych nigdy za dużo i właściwie prowadzony Krzysztof będzie miał szansę na walkę o najwyższe tytuły. Chudecki ma świetny balans, wyczucie dystansu i płynnie przechodzi z obrony do ataku. Bogate doświadczenie amatorskie i naturalny talent mogą go zaprowadzić daleko. Walka z niemieckim workiem treningowym (wybacz Marcen) jest dla Krzyszofa prostym ćwiczeniem. Czas już na poważniejsze wyzwania. Po Chudeckim do ringu wychodzą Łukasz Wawrzyczek i Steven Kuechler. Niemiec wygląda fatalnie. Widać, że trening był mu w ostatnich miesiącach (latach?) obcy. Mimo słabej postawy Kuechlera Wawrzyczek pokazuje, że robi postępy. Przede wszystkim coraz lepiej walczy w momentach, gdy przeciwnik chce półdystansu. Łukasz propozycję Niemca przyjmuje i miażdży go prawymi sierpami w okolicę żeber. Upragnione zwycięstwo przez nokaut było Łukaszowi bardzo potrzebne. Walka za granicą z dobrym przeciwnikiem powinna być kolejnym celem.

Niewiele jest środowisk, które tworzą obrazy nasycone humanizmem. Ismail Tebojew mocno trafia Roberta Świerzbińskiego prawym prostym i zwycięstwo zdaje się przechylać na stronę agresywnego, lecz nieco chaotycznego Rosjanina. W przerwie między pierwszą a drugą rundą bokserska osobowość Dariusza Snarskiego odgrywa dużą rolę. Świerzbiński i Snarski doskonale do siebie pasują. To uczciwi rzemieślnicy ocierający się o artyzm, a ich swojskość ma wymiar ponadczasowy. Chwilami są niczym jasne postacie z opowiadań Maupassanta - antidotum na feudalne kabotyństwo, jakże częste w świecie boksu. Od drugiej rundy Świerzbiński dominuje w ringu, nie porusza się jedynie w linii prostej, zaskakuje zmianami tempa, kontrami z obu rąk i atakami z doskoku. Jednogłośne zwycięstwo na punkty jest jak najbardziej zasłużone.

Czas na walkę wieczoru. Gdy Krzysztof Głowacki wychodzi do ringu, należy spodziewać się grzmotów. Ten chłopak lubi ringowe wojny, w przeciwieństwie do swojego trenera, Fiodora Łapina. Krzysztof w ferworze walki zapomina o radach Rosjanina - zbyt często próbuje ''urwać'' za wszelką cenę. Niezwykle odporny na ciosy Roman Kracik opiera się o liny i kilka razy w ciągu walki trafia stamtąd Polaka prawymi kontrami. Krzysztof powinien chyba więcej boksować w dystansie, choć w starciu z Czechem udowadnia, że szczękę ma twardą. Głowacki jest charakterny i gotowy na większe walki. Pojedynek z ''Masterem'' w przyszłym roku byłby szansą na olbrzymi skok w rankingach. Tacy bokserzy jak ''Główka'' są stworzeni do zawodowstwa. Killer z Wałcza nie wyglądał tak dobrze za czasów amatorskich, gdzie siła ciosu, psychika i uderzenia na tułów nie mają decydującego znaczenia, choć z techniką Głowacki również nie jest na bakier. Znokautowanie Kracika nigdy nie było i nie będzie rzeczą łatwą. Podczas ostatniej walki w sumie bardzo udanego Seaside Boxing Show miał miejsce nieprzyjemny incydent. DJ chyba zapomniał, że nie gra w Remiza Disco i zaatakował pięściarzy muzyką. Takie zachowanie było absolutnym brakiem szacunku. Dopuszczalne są muzyczne wstawki między rundami, ale nie w trakcie wymiany ciosów. Roman Kracik wyraźnie stracił wtedy koncentrację i otrzymał kilka mocnych sierpów. Trzymajmy poziom Panowie.

Dodaj do:    Dodaj do Facebook.com Dodaj do Google+ Dodaj do Twitter.com Translate to English

Biłuński zadebiutował na łamach Bokser.org w czerwcu 2011 roku. W ciągu dwóch lat stworzył cztery autorskie cykle: "Artyści ringu", "Boxiana", "Styl robi walkę" i "KSB". Prezentował charakterystyczny styl, który często polaryzował opinie czytelników. Obecnie Biłuński tworzy reportaże dla wydawnictwa Ebr.

KOMENTARZE CZYTELNIKÓW
 Autor komentarza: championn
Data: 20-08-2011 19:32:20 
Z całym szacunkiem ale co to ma być...
myslicie że np w juesjej nie ma takich 'gal', a walka sos-dim o me to jak sie odbywała... Panowie troszke pokory.
 Autor komentarza: PWncwjssprf
Data: 20-08-2011 23:10:40 
he he to dj wypaczył wynik potyczki ;D
 
Aby móc komentować, musisz być zarejestrowanym i zalogowanym użytkownikiem serwisu.