LOPEZ, RICARDO
Ricardo Lopez (51-0-1, 38 KO) jako jeden z nielicznych mistrzów świata odszedł na sportową emeryturę niepokonany, mierząc się z całą ówczesną czołówką i pokonując każdego, kto stanął mu na drodze. Ten filigranowy mistrz, ważący przez praktycznie całą swoją karierę niewiele ponad 47 kilogramów, słynął z atomowego uderzenia, którym nokautował straszliwie swoich przeciwników. Wielu jest zdania, że gdyby nie to, iż występował w najniższych dywizjach boksu zawodowego (słomkowej i junior muszej), miałby dzisiaj statut gwiazd tego formatu co Roy Jones, Mike Tyson, czy Oscar De La Hoya.
Człowiek, którego wiele mówiący ringowy przydomek brzmi ‘Finito’, urodził się 25 lipca 1966 roku w Cuernavaca w Meksyku. Na ringach zawodowych zadebiutował w 1985 roku, nokautując niejakiego Rogelio Hernandeza. Tak rozpoczął się jego niszczycielski pochód przez ringi najniższej kategorii wagowej. Kiedy w 1990 roku w Tokio stanął przed szansą wywalczenia tytułu mistrza świata federacji WBC, miał na swoim koncie 26 zwycięstw, z których 19 zakończył przed czasem. O sile jego ciosów przekonał się także japoński czempion Hideyuki Ohashi (19-5, 12 KO), który padł w 5. rundzie, tracąc tym samym mistrzowski pas. Następnie odprawił z kwitkiem dziewiętnastu oponentów z których tylko czterech dotrwało do końcowego gongu.
W 1997 roku do dzierżonego twardą ręką pasa WBC dorzucił pas WBO, nokautując niebezpiecznego Portorykańczyka Alexa Sancheza (31-7-1, 21 KO). Następnie w 1998 nieoczekiwanie zremisował po raz pierwszy i jedyny w karierze z niepokonanym wówczas mistrzem świata federacji WBA - Rosendo Alvarezem (37-3-2, 24 KO). Ambitny Meksykanin już kilka miesięcy później zmazał tę plamę na honorze i w rewanżu na ringu w Las Vegas pokonał pięściarza z Nikaragui na punkty.
W 1999 roku przeniósł się do wyższej dywizji junior muszej, w której od razu wywalczył tytuł federacji IBF, zwyciężając pochodzącego z Minnesoty Willa Grigsby (18-4-1, 7 KO). Ostatni pojedynek w swojej 16-letniej karierze stoczył we wrześniu 2001 roku, nokautując w 8. rundzie pochodzącego z Południowej Afryki Zolani Petelo (17-5-2, 9 KO).
W 2007 roku w dowód zasług i osiągnięć, został wybrany do World Boxing Hall of Fame i International Boxing Hall of Fame. Ricardo Lopez był świetnym przykładem pięściarza z olbrzymim sercem do walki i dynamitem w pięściach, prawdziwy słomkowy niszczyciel.
A Lopez miał 46 walk wygranych,a w 47 zanotował remis.
Takie walki powinny być filmowane kamerami poklatkowymi,oni mają takie wiatraki że aż ciężko obliczyć ile ciosów wyprowadzają na rundę.
Dokładnie,szybcy są w zwolnionym tempie:)
Na pewno swoje umiejętności musiał pokazać w następnych - już mistrzowskich pojedynkach. Dlatego jest wpisany do historii najlżejszych
wag. Tu nie chodzi o bilans :)
Przesadzasz w 12 pojedynku masz bilans 10-1-1 10 rund jak na 12 walkę jest ok.
14 walka 18-14-1 też 10 rund punkty.
Poza tym w tych wagach bokserzy często mają porażki zauważ,nie żebym się czepiał ale 20 walk z bumami to przesadziłeś:)
A patrz na to 11 walk w niecałe 2 lata:)Ta 12sta to zaraz po 2 latach kariery 10 rund pojedynek.Nieźle
Po 4 latach kariery tytuł.A te przerywniki ,bo tak to nazwę jak widać były częścią przygotowań.Często walczył w początkowym etapie.
Pongsaklek Wonjongkam
Ten zawodnik do teraz tak trenuje.Ostatnio walczył z debiutantem,dla niektórych to element przygotowania formy.Ja uważam ,że to dobre ale zależy jaki trener co zaleca.
Życzę mu by był mistrzem świata,ma talent jest też spoko chłopakiem
Z tymi warunkami to żeś chyba kapkę przesadził Lopez walczył maksymalnie do 110 funtów,a Kamil walczy w 128,a nawet w 134 funtach walczył.