WOKÓŁ WAGI CIĘŻKIEJ
Po odprawieniu przed czasem trzech liczących się bokserów, Franklin Lawrence (16-2-2, 11 KO) nieoczekiwanie w wieku 36. lat stał się jednym z bardziej unikanych bokserów wagi ciężkiej. Amerykanin szukał poważnych wyzwań, ale musiał zadowolić się ostatecznie potyczką ze znanym "nabijaczem rekordów", Marcusem Rhode (34-43-2, 29 KO). Lawrence (na zdjęciu) bardzo szybko się z nim rozprawił i już po dwóch minutach było po wszystkim.
Kilka lat temu Chris Koval (25-7, 18 KO) uważany był za solidnego pięściarza królewskiej dywizji. O mały włos nie znokautował nawet Aleksandra Dimitrenkę, ale ten zdołał się podnieść na osiem po prawym overhandzie, a po kilku sekundach uratował go gong. Potem Chris zmagał się z wieczną nadwagą, dochodząc nawet do 130. kilogramów. Po serii czterech kolejnych porażek zrobił sobie dłuższą przerwę, zbił do stu kilogramów i powrócił odchudzony w miniony weekend zwycięstwem po czterech rundach z przeciętnym Jamesem Porterem (5-16-2, 1 KO).
Szybką wygraną zanotował także notowany przez WBC na jedenastym miejscu Eric Molina (18-1, 14 KO). Niepokonany od ponad czterech lat, blisko dwumetrowy bokser zastopował w trzecim starciu Warrena Browninga (14-2-1, 9 KO), zdobywając przy okazji wakujący, regionalny pas WBC USNBC.