EZZARD CHARLES - 'KOBRA Z CINCINNATI'
Wśród wielu wybitnych pięściarzy minionych lat, niewątpliwie miejsce w samej czołówce zajmuje Ezzard Charles (93-25-1, 52 KO). Ten czarnoskóry zawodnik, zwany nie bez powodu 'Kobrą z Cincinnati' posiadał wszystko, co niezbędne, aby odnieść sukces. Siłę ciosu, szybkość, widowiskowy styl walki i olbrzymie serce, za które uwielbiali go kibice.
Urodził się w miejscowości Lawrenceville w stanie Georgia 7 lipca 1921 roku, ale zamieszkał w Cincinnati, gdzie po dziś dzień ludzie pamiętają o nim i mają za bohatera. Ezzard po stoczeniu 42 amatorskich pojedynków, z których wszystkie zakończyły się jego zwycięstwem i wygraniu wszystkich turniejów w jakich tylko startował, w 1940 roku przeszedł na zawodowstwo. Bardzo szybko doczekał się swojego ringowego przydomku, dzięki błyskawicznym i zaciekłym atakom, którym niewielu przeciwników mogło sprostać.
Swoją przygodę rozpoczął w wadze średniej, w której rozprawił się z przyszłym mistrzem Joe Maximem. Niestety szalejąca na całym świecie wojna zmusiła go w 1944 do przerwania kariery i założenia munduru żołnierskiego. Powrócił w 1946 jeszcze bardziej głodny zwycięstw i sukcesów, a o jego wysokiej formie niech świadczy fakt, że bez problemów pokonał Archie Moora, a także zrewanżował się Jimmiemu Bilvinsowi i Lloydowi Marshallowi za wcześniejsze porażki. Pięściarz z Cincinnati występował już wówczas w dywizji półciężkiej.
Dwa lata później ponownie pokonał Moora, tym razem przed czasem, a następnie znokautował także Sama Baroudiego, który wskutek obrażeń zmarł po walce. To strasznie wstrząsnęło Ezzardem, który bardzo długo nie mógł dojść do siebie i obwiniał się o jego śmierć. Na szczęście powrócił na ring, gdzie mimo iż starał się nie uderzać z całą siłą, aby uniknąć podobnego wypadku jak z Baroudim, szedł od zwycięstwa do zwycięstwa.
W końcu w 1949 roku skorzystał z okazji i skrzyżował rękawice z inną znaną postacią ringów zawodowych, Jerseyem Joe Walcottem (51-18-2, 32 KO). Stawką tego pojedynku był wakujący pas mistrza świata wszechwag. Po 15. zaciętych rundach jednogłośnie na punkty zwyciężył Ezzard Charles i to on zasiadł na tronie królewskiej kategorii. Następnie gromił jednego pretendenta po drugim, potwierdzając tym samym swój wielki talent. W 1950 roku pokonał samego Joe Louisa (66-3, 52 KO), jednakże 'Brown Bomber' z Alabamy był już wówczas daleki od swojej wysokiej formy i nie sprostał Charlesowi, przegrywając wysoko na punkty. Następnie rok później rozprawił się jeszcze raz z Walcottem i Maximem, który piastował wówczas tytuł mistrza świata wagi półciężkiej.
Kilka miesięcy później Walcott w końcu dopiął swego i znokautował 'Kobrę z Cincinnati'. Dokonał tego w 7. rundzie pojedynku rozgrywanego na ringu w Pittsburghu, zostając tym samym nowym mistrzem wagi ciężkiej. Sam Charles po tej porażce powoli odbudowywał swoją pozycję, by po 3 latach w 1954 roku stanąć w końcu naprzeciw potwornie silnego Rocky’ego Marciano (49-0, 43 KO). Niestety 'Kobra z Cincinnati' nie sprostała młodemu królowi nokautów, stawiając mu jednakże zacięty opór i ulegając nieznacznie na punkty po 15. rundach. Marciano, który nie spodziewał się aż tak ciężkiej przeprawy, niezbyt chętnie dał się namówić na rewanż, do którego doszło kilka miesięcy później. Tym razem Ezzard również nie miał szczęścia. Chociaż wyraźnie przeważał i porozbijał Rocky’ego, ten w końcu potężnymi ciosami powalił go w 8. rundzie na deski. Stało się to na oczach tysięcy kibiców zgromadzonych na stadionie Jankesów w nowojorskim Bronksie. O zaciekłości i dramatyzmie tej bitwy niech świadczy fakt, że magazyn 'The Ring' uznał ją za walkę roku.
Przegrana z Marciano była początkiem końca tego wielkiego mistrza. Mimo iż w każdym następnym pojedynku prezentował się coraz gorzej, z powodów materialnych dalej walczył, rozmieniając swoją sławę na drobne. W końcu w 1959 roku zawiesił rękawice na kołku i oddał się swojej drugiej, oprócz pięściarstwa, wielkiej pasji, muzyce.
Zmarł w 1975 roku po długotrwałej chorobie, w wieku zaledwie 53 lat. W 1990 roku został włączony do Międzynarodowej Galerii Sław Boksu. We wszystkich notowaniach pięściarzy wszechczasów zawsze zajmuje wysokie pozycje. Szkoda, że nie można cofnąć się w czasie, aby na żywo podziwiać w akcji tego wielkiego czempiona.
Z kolei Marciano to dobitny przykład na to ze nieskalany rekord jednak ma znaczenie.
ja akurat bardzo lubię ten okres właśnie ze względu na Marciano owszem na początku kariery miał dobieranych rywali żeby zbudować korzystny rekord ale później nie unikał nikogo.Mimo tylko 178 cm wiec bardzo słabych warunków fizycznych dysponował bomba petardą w łapie jak nikt inny.jego styl nieustany pressing i ataki nie myśląc o obronnie Rocky cały czas atakował i atakował.W walce z Walcottem Marciano nie widział z tego co pamiętam przez 2 rundy a zakończył pojedynek przez KO serce do walki okrutnie wielkie.
Uważasz że Marciano miał nadmuchany rekord na kelnerach i z nikim nie walczył mocnym a:Joe Walcott,Roland LaStarza,Ezzard Charles
,Archie Moore i Jor Luis to chłopcy do bicia kelnerzy???
A 1 walka z Jersey Joe Walcottem była dobra,Jersey już zaczął pajacować bo prowadził wyraźnie na punkty a tu psikus i po walce.
Dokładnie masz racie kolego ale sam mi przyznasz że serce do walki Marciano miał wielkie w ogóle nie walczył defensywnie obrony nie miał a mimo tego wygrywał dzięki nieustanym presji i potężnie ciężkich ciosach za to cenie Marciano
Upieram się że spotkania z Alim, Lewisem, Holym, Holmesem, Tysonem, itd były by tragiczne dla Rockiego i komiczne dla publiczności...
Marciano późno zaczął trening nie dysponował żadna techniką
ani obrona tez raczej nie widzę go z tymi zawodnikami których wymieniłeś.Choć chyba w 66 r zrobili taka analizę komputerową i Marciano według niej wygrał przez Ko z Alim :)
Ja pamiętam analizę komputerową kiedy w walce a bezdyskusyjny tytuł mistrza HW....pokonując Tysona, Holego i Lewisa wygrał.....Andrzej Gołota;)
Ja pamiętam analizę komputerową kiedy w walce a bezdyskusyjny tytuł mistrza HW....pokonując Tysona, Holego i Lewisa wygrał.....Andrzej Gołota;) - o tym nigdy nie slyszałem akurat
W kinach była walka Marciano z Alim pod tytułem ''The Super Fight''
to jest link ostatniej minuty z tej symulacji
To był 69 rok nie ma co się dziwić...
Ja właśnie odwrotnie uważam przeczytaj sobie moje wpisy od początku
To była taka mała dygresja. Przy całym szacunku jaki należy się Marciano, jest to jeden z najbardziej 'przereklamowanych' (o ile można tutaj użyć takiego słowa) bokserów w historii.
Wystarczy popatrzeć na wszelkie rankingi najlepszych bokserów w historii wagi ciężkiej, gdzie ciężko uświadczyć Marciano poza pierwszą trójką. Myślę że gdyby nie 0 w rekordzie, nie mieściłby się nawet w 10.
Pozdrawiam
Marciano zawsze jest w pierwszej 5 rzadko miesi się na pudle.także Cie pozdrawiam
uważam ,że lata 80 to jednak był najgorszy okres w historii wagi ciężkiej , w czasach Marciano przynajmniej byli emeryci :)
Sęk w tym że nie ma co się do niego przypieprzać...jedynie co to że szybko skończył karierę....w paru źródłach czytałem że to z powodu Pattersona - sam nie wiem... Patterson był wtedy niezbyt znanym dzieciakiem...i Rocki miał go się bać?....Potem mówiono że Frazier nie wystąpił w turnieju po tytuł po Ali też przez Pattersona..,
Z Pattersonem Marciano to jeszcze miałby jakieś szanse z Listonem już żadnych
Tak w tekście o drugiej walce Charlesa z Marciano. Tymczasem punktacja sędziów po 7 rundach była następująca: 6-1, 6-1, 5-1 dla Marciano. Dodać też należy, że do chwili nokautu Charles był dwukrotnie liczony. Rozumiem, że każdy może mieć swoje sympatie i antypatie wśród bokserów, ale redakcji nie wypada wypisywać głupot.
świetnie że to wypatrzyłeś Laura wyjątkowo źle jest nastawiona do Marciano i jest po prostu nie obiektywna.
Zaczne od samej wierchuszki:
Ali-swietny technik i genialny piesciarz ale...do czasu zbanowania nikogo kogo on pokonal.Listona ktory byl jednorazowym mistrzem i w chwili potyczki z Cassiuem mial cos pod czterdzietke...
Po powrocie dostal baty od Fraziera i 3 razy od Nortona,chociaz oficjalnie wygral 2 razy.Przegral z mlokosem Spinksem,Holmesem i Berbickiem
Foreman bedac w primie przegral z past Alim i ze sredniakiem Youngiem.Po powrocie dostal wciery od przecietniaka jakim byl Morisson,a nokaut na Moorerze to fart stulecia
Fraziera nielimosiernie obil "drwal"Foreman i dziadek Ali
Holmes powinien przegrac z Nortonem,a potem walczyl z samymi dziadami.Przegral w koncu z polciezkim Spinksem i to dwa razy.Tyson,mistrz czasow bezkrolewia zmiotl go z ringu...
Tyson przegral bedac w primie z nic nie znaczacym Douglasem,a jego kariere zakonczyl McKartofel...
Holyfield przgral z Moorerem,2 razy z Bowe i raz Lewisem.Potem lali go tacy jak Ruiz czy Byrd
Lewisa poskladali lepsi joernaymani jak McCall i Rahman.Uciekl na emeryture w obawie przed rewanzem z Vitem
Bowe byl tylko dobry na Holyfielda,a jego kariere zakonczyl mistrz spektakularnych porazek Andrew Golota
Wladem ring pozamiatal "golfiarz" Sanders,przecietniak Brewster i lepszy bum Puriity
Vit przegral z uciekl z ringu przed przypadkowym mistrzem Byrdem,past Lewis zrobil mu z pyska jesien sredniowiecza
I tak mozna by o kazdym:)
Czepiałbym się jedynie Lennoxa, gdyż wg mnie przegrał 2 razy przez lucky punch a odszedł gdy był na szczycie. Jego problemem były kwestie przygotowań. Witalija by zmiażdżył gdyby przygotował się na 100%..
Jak dla mnie bez wątpienia najlepszy zawodnik w historii HW.
Prime Ali nie miałby z nim żadnych szans, jestem tego pewien...
Prime Tyson pewnie też nie.
http://i714.photobucket.com/albums/ww148/harpo1/1-Rocky-Marciano-Infamous-Split-Nose.jpg
Miedzyinnymi tak powstala legenda Rockiego.Charles strzaskal mu nos.Sedzia chcial zakonczyc walke przez ta kontuzje.Po negocjacjach z naroznikiem dal Marciano jeszcze jedna runde.Rocky wykorzystal ten czas do perfekcji.Czegoz mozna wiecej chciec
Marciano w amatorskiej mial 8 wygranych i 4 porazki po zakonczeniu kariery , ktora przyspieszyl promotor ktory go okradal przy kontrakcie, znacznie przytyl i mimo ze mial propozycje walk i chcial nawet wrocic to widzac jak sie czuje na treningach odpuscil.
Kurde niezbyt duzy biceps mial Marciano a w łapie taka sila :D
heh podobno mial rozpisany trening codziennie 3 godziny rabanie drzewa D:
skoro byl taki slaby to skad ta moc?
co nie zmienia faktu ze jest jedynym niepokonanym i dopki ktos go nie przebije w liczbie zwyciestw z rzedu bedzie legenda czy tego chcesz czy nie
Kronk dales do myslenia hehe
kurde ja zafacynowany Marciano :D a tu taka lipa :D w sumie nie patrzylem na wiek jego przeciwnikow :o rzeczywiscie dziadkow obijal, kilkanascie pierwszych walk z totalnymi leszczami zeby bilans nabic
juz lepszym wzorem jest Foreman ktory niszczyl strasznie, ale w walce z Alim braklo mu sprytu ktory mial Ali ;]
bokser genialny szybkosc Tysona CIos Foremana i spryt Alego :D
musze sie Dempseyowi przyjrzeć bo cos go omijalem :D
hah mam zajawke ostatnio na boks
dziękuje , nie chciało mi się pisać :D
Archie Moor wzrost 180cm zasieg 190 waga w walce z Marciano 85,4kg
Ezzard Charles wzrost 183 cm zasieg 185 waga w walce z Marciano 85kg
No przy tych zawodnikach Rocky to rzeczywiscie prawdziwy ciezki,no prawie olbrzym ze swoimi 180cm 84 kilogramami i "niebotycznym" zasiegiem 170cm...lol...
Pomysl zanim napiszesz cos glupiego