KAROLINA OWCZARZ: 'JONES JR. TO MÓJ IDOL'
Spokojnie mogłaby zrobić karierę na wybiegu, jako modelka. Ona jednak postawiła na zdecydowanie męskie zajęcie, jakim bez wątpienia jest uprawianie boksu. Mowa o 18-letniej Karolinie Owczarz, która prawdopodobnie jest jedną najmłodszych zawodowych pięściarek na świecie.
Łodzianka w tym roku wywalczyła tytuł mistrzyni Polski juniorek.
- To było już po podpisaniu przeze mnie kontraktu zawodowego, ale jeszcze przed stoczeniem pierwszej walki. To było moje ostatnie starcie wśród amatorów - mówi.
Kilka tygodni później wyjechała do upalnego Chiapas w Meksyku. Tam wzięła udział w nagraniu reality show "Todas contra Mexico" ("Meksyk kontra reszta świata"). Stoczyła zatem już swoje pierwsze walki na zawodowym ringu, ale nie będą one uznane do jej rekordu. Na swój debiut musi zatem poczekać do 16 września. Tego dnia zmierzy się z Manuelą Zulj z Bośni i Hercegowiny podczas gali Warsaw Boxing Night organizowanej na warszawskim Torwarze przez Tomasza Babilońskiego. Specjalnym gościem imprezy będzie były mistrz świata wagi ciężkiej Amerykanin Mike Tyson.
Decyzja o wyjeździe do Meksyku była dla niej trudna, ale - jak przyznaje - nie żałuje jej, choć była ona jednym z powodów rozstania się z chłopakiem.
A jak trafiła do programu, który był realizowany na drugim końcu świata?
- W internecie znalazłam ogłoszenie. Przypadkowo. Poszukiwali Polki ważącej do 57 kilogramów, znającej język angielski i mogącej wyjechać na ponad miesiąc do Meksyku. Stwierdziłam, że spróbuję. Szczerze powiedziawszy, wysyłając zgłoszenie, nie liczyłam na to, że mi się uda. Już na drugi dzień otrzymałam jednak pozytywną odpowiedź. Zapytano mnie tylko, czy jestem pewna, że chcę przejść na zawodowstwo. Trochę mnie to zaskoczyło, bo od razu się udało. Po głębszych przemyśleniach podjęłam decyzję, że jednak warto spróbować. Miesiąc później dostałam kontrakt. Podpisałam go dniu swoich 18. urodzin - wspomina.
Karolina nie ukrywa, że miała wiele obaw związanych z tym wyjazdem.
- Bałam się potwornie. Często kontaktowałam się z Luigim Olcese, który był w Meksyku naszym opiekunem i zapewniał mnie o tym, że nie stanie się nam tam nic złego. Dzwoniłam też do Mariusza Kołodzieja, szefa Global Boxing Promotions i mojego ówczesnego promotora, który też mnie zapewniał, że wszystko będzie w porządku. Rodzice też bali się mnie puścić, ale zaryzykowałam. Do końca to było ryzyko, bo do końca nie wiedziałam gdzie jadę. Pojechałam sama na koniec świata, ale teraz nie żałuję. Warto było podjąć taką decyzję - opowiada.
Kto wie, czy decyzja o przejściu na zawodowstwo nie byłą jedną najważniejszych w jej życiu. Karolina zamknęła sobie drogę na igrzyska olimpijskie, choć ostatnio - po decyzjach AIBA (Międzynarodowa Federacja Boksu Amatorskiego) pojawił się cień nadziei na udział w tej imprezie dla zawodowców.
- Zarówno moje przejście na zawodowstwo, jak również pozostanie w boksie amatorskim wiązało się z pewnym ryzykiem. Gdybym została pewnie pojechałabym na mistrzostwa świata, ale mogłabym przegrać w pierwszej walce. Z drugiej strony mogłam pojechać do Meksyku i żałować decyzji wyjazdu do końca życia. Trzeba było podjąć jednak decyzję. Wybrałam tak, a nie inaczej - tłumaczy.
Łodzianka po raz pierwszy bokserskie rękawice założyła we wrześniu 2005 roku. Wcześniej bawiła się koszykówką, siatkówką i tańcem.
- Sport towarzyszył mi od zawsze. Pierwsze treningi rozpoczęłam w wieku siedmiu lat - wtrąca.
- Kiedy jednak w Szkole Podstawowej nr 51 w Łodzi otwarto sekcję boksu, postanowiłam spróbować. Tam trenerem był mój nauczyciel od wuefu. Postanowiłam spróbować, bo było blisko na osiedlu. I jak widać zostałam w boksie aż do dzisiaj - dodaje.
Oczywiście jej decyzja o uprawianiu typowo męskiego dość brutalnego sportu odbijała się głośnym echem podczas rodzinnych spotkań.
- Przez pierwsze dwa-trzy lata namawiano mnie, bym zrezygnowała z jego uprawiania. Kiedy jednak weszłam na wyższy poziom rodzice zaczęli akceptować taką sytuację i pomagać mi - opowiada.
Jak sama przyznaje, odkąd pamięta miała więcej męskich niż typowo damskich zainteresowań. W jej otoczeniu zawsze też było więcej chłopców niż dziewcząt. Zresztą razem z kolegami chętnie chodziła na mecze ukochanego Widzewa. Nie była jednak "innym" dzieckiem". Wolała zabawę lalkami od tej żołnierzykami, czy samochodami.
- Wydaje mi się, że nie byłam niegrzeczną dziewczynką - dorzuca.
Karolina nie pamięta swojej pierwszej amatorskiej walki.
- Jedną z pierwszych na pewno była ta z koleżanką z klubu Martą Leszner. Była dużo starsza i cięższa ode mnie. Pierwsza poważniejsza walka? To chyba na moich pierwszych mistrzostwach Polski - mówi.
Zdarzało się jej też stanąć na ringu oko w oko z mężczyzną.
- Kiedyś to się źle skończyło, bo miałam problemy ze szczęką. Jak trzeba jednak było, to co zrobić. Nigdy nie byłam za tym, ale były trener - Zbigniew Turski, który nie zasługuje na to, by o nim wspominać - tak czasem robił - wspomina.
Karolina ma ładną twarz i delikatne kobiece rysy. Tymczasem podczas walk w Meksyku musiała rywalizować zgodnie z wymogami boksu zawodowego, a więc bez kasku. 18-latka przyznaje, że obawiała się nieco o to, czy przypadkiem nie zostanie oszczpecona.
- Oczywiście, że się bałam, ale w momencie, kiedy weszłam do ringu w Mesyku bez kasku i w rękawicach ósemkach, które są tylko troszkę większe od pięści, nie odczułam dużej różnicy. Szczerze powiedziawszy spodziewałam się, że będzie inaczej. Oczywiście na drugi dzień głowa bardziej bolała, ale nie czułam tego aż tak bardzo. Myślałam, że będzie dużo gorzej. Nigdy nie bałam się o urazy i może dlatego też na razie ich nie odnoszę - wyjaśnia.
- Każda z nas wchodząc w boks wiedziała na co się decyduje. Teraz to jest już mój zawód. Kiedyś pobicie innej koleżanki było przypieczętowaniem ciężkiej pracy. Teraz za pobicie każdej rywalki będę dostawała pieniądze - dodaje.
Kiedy mówi się z Karoliną o Meksyku, ta od razu promienieje.
- Gdybym miała jeszcze kiedyś szansę wyjazdu do Meksyku, na pewno bym z niej skorzystała. To zdecydowanie była przygoda mojego życia. Poznałam tam niesamowitych ludzi. Zobaczyłam przepiękne miejsca, a do tego wszystko było otoczone tym, co kocham robić, czyli boksem i wspaniałymi treningami z niesamowitymi szkoleniowcami - opowiada z entuzjazmem.
Bardzo jednak żałuje, że nie miała zbyt wiele czasu na to, by pozwiedzać trochę Meksyk. Każdy dzień obfitował bowiem w szereg zajęć.
- Pobudka, potem trochę biegu (5-6 km), śniadanie, odpoczynek i trening na sali. Były w między czasie chwile na kręcenie szybkich wywiadów. Treningi miałyśmy w okolicach kanionu Sumidero i to właściwie jedyne miejsce, które mogłam podziwiać. Skupiałyśmy się głównie na ćwiczeniach. Żadna z nas nie zapominała, po co tam przyjechała. Nie było czasu nawet na to, by wyskoczyć sobie potańczyć - mówi.
Środowisko pięściarskie, a do tego jeszcze to w boksie zawodowym jest bardzo specyficzne. Nie brakuje w nim wulgarnych zachowań. Jak zatem tak delikatna kobieta wpasowała się w to towarzystwo?
- Jeździłam na wiele imprez bokserskich i jak do tej pory nie spotkałam się w kobiecym boksie z wulgarnym środowiskiem. To co, z czym zetknęłam się w Meksyku, na pewno nie odzwierciedla aż tak bardzo tego wszystkiego, co dzieję się w zawodowym boksie. Tam miałyśmy typowo pięściarskie treningi, które chyba bardziej pasowały mi te niż w boksie amatorskim. Bardziej pasował do mojego stylu walki. W Meksyku również nie spotkałam się z niczym niemiłym. Mogę nawet powiedzieć więcej. Teraz wiem, że 18-latka może spokojnie sobie w tym świecie - choć zupełnie innym - poradzić - wyjaśnia.
Karolina wróciła z Meksyku bardzo zadowolona ze swoich występów. Nie może jednak zdradzić nic więcej. Do czasu emisji programu, jego uczestniczki, mają zakaz, który jest zapisany w kontrakcie, podawania informacji na temat jego przebiegu. W Meksyku szesnaście pięściarek reprezentujących dwie drużyny - Meksyk i Resztę Świata - mieszkało razem, trenowało i rywalizowało ze sobą w cotygodniowych zmaganiach w ringu.
- Jestem zadowolona z walk, jakie tam odbyłam. Bez względu na wynik. Było wiele komentarzy w Polsce, że polecę samolotem, a wrócę karetką. Jednak wróciłam. Mam się dobrze i jestem zadowolona. Nie mogę powiedzieć, ile zarobiłam. Mogę tylko zdradzić, że tygodniowo zarabiałyśmy tam 500 dolarów. Wyszło zatem około 2000 dolarów. A co do głównej nagrody, to nic nie powiem - śmieje się.
Owczarz podkreśla też znakomitą atmosferę panującą pomiędzy pięściarkami, choć tak naprawdę wszystkie były dla siebie rywalkami: - Zżyłyśmy się niesamowicie. Meksykanki myślały, że wszystko jest wyreżyserowane, bo ich zdaniem nie było możliwe, by drużyna, w której każda z zawodniczek tak naprawdę rywalizowała ze sobą, mogła tak się zżyć. Jedna wspierała drugą, nie tylko na ringu. Przeprowadzałyśmy masę długich rozmów. Pomagałyśmy sobie w trudniejszych sytuacjach, których nie brakowało.
Co ciekawe, Karolina niezbyt interesuje się boksem kobiecym.
- Mało jest pięściarek, które imponowałyby mi. Uwielbiam za to Roya Jonesa juniora. Znam chyba wszystkie jego walki - zdradza.
Zapytana o zainteresowanie płci przeciwnej jej osobą, odpowiada: - Zdarza się, że mężczyźni oglądają się za mną na ulicy.
Podkreśla też, że przede wszystkim czuje się kobietą, a dopiero potem pięściarką.
- Nie muszę wyrzekać się sukienek, szpilek, malowania się tylko dlatego, że uprawiam boks. Jestem kobietą i lubię się ładnie ubrać - mówi, ale od razu dodaje: - Wchodząc do ringu każda z nas czuje się pięściarką. Zapomina o tym, że jest kobietą. Schodząc z ringu wracam już jednak do roli kobiety. Na treningu chyba nigdy dobrze nie wyglądam. Tak samo w ringu. Wchodząc do ringu nie jestem już bowiem kobietą.
A czy zdarzyło się jej posłużyć swoimi bokserskimi umiejętnościami na ulicy, na przykład w obronie własnej?
- Nigdy nie użyłam siły na ulicy. Broń Boże. Jestem spokojna. Boks i przemoc zostawiam za sobą na sali - odpowiada.
Przyznaje też, że chętnie wzięłaby udział w sesjach zdjęciowych, ale... nie wszystkich.
- Nie otrzymałam jeszcze żadnych propozycji na sesje zdjęciowe. Rozbierane sesje w magazynach dla panów są na pewno poniżej moich aspiracji, ale gdyby to były jakieś fajne propozycje, to czemu nie - przyznaje.
Choć właśnie trwają wakacje i ma chwile wytchnienia od nauki, to powoli przygotowuje się już do swojego debiutu na zawodowym ringu. Niedawno skończyła drugą klasę, z rozszerzonym językiem polski i angielskim oraz historią, w IV Liceum Ogólnokształcącym w Łodzi. W kolejnym roku szkolnym czeka ją matura
- Nie wyobrażam sobie nie pójść na studia, ale na razie nie zastanawiałam się, gdzie chciałbym się dalej uczyć. Myślę o filologii angielskiej. Wszystko zależy od tego, gdzie wyjadę, bo w Łodzi raczej nie zostanę - kończy.
zrobilibyscie wywiad z michalczuk
Poza tym, boks, tym bardziej zawodowy nie dla kobiet. Źle to się ogląda, pieniędzy wielkich tam nie zrobi, a buźkę po paru latach będzie miała już niewyjściową :/
"Powinny - nie powinny. A co zabronisz im? Jeśli chcą, to droga wolna, niech boksują. Mnie nikt nie zmusi, żeby oglądać ich walki, ale jeśli lubią to czemu nie?"
Nikt Cię nie zmusi do oglądania ich walk, ale może Cię zmusić do finansowania w podatkach tego cyrku. Mam tu oczywiście na myśli boks amatorski.
"Nie otrzymałam jeszcze żadnych propozycji na sesje zdjęciowe. Rozbierane sesje w magazynach dla panów są na pewno poniżej moich aspiracji, ale gdyby to były jakieś fajne propozycje, to czemu nie - przyznaje."
Jednak jest kobietą - zero logiki!
To tłumaczy skądinąd czemu w tak młodym wieku idzie do zawodowstwa, no i dobrze wiedzieć, że już w drugim odcinku tego todas odpadła :|
Ten tekst tutaj zamieściłem który Ty polecasz i bana dostałem...
przeczytaj tekst o którym mowa a potem dopiero filozofuj i wpier dalaj się w cudzą rozmowę
Wejdź sobie na stronę (Klub UKS BOKS-TUR Łódź)i przeczytaj bo wpie rdalasz się a w ogóle nie wiesz o co chodzi nawet...
WARIATKRK
Ty wierzysz w takie rzeczy i słuchasz tego kto to pisał?O trenerze tego klubu słyszałem różne rzeczy ale nie ma sobie kim głowy zawracać pewnie on to pisał.Była zawodniczka której życzę jak najgorzej jeszcze to mógł dodać.Zero honoru a czasem należy się pogodzić z tym ,że ktoś ma własną drogę w życiu.Z tego co ciebie pamiętam tu z komentarzy raczej stawałeś w obronie ludzi pomawianych.Typ zachowuje się jak stara zawistna baba, pier.olony cymbał żeby się udławił własną śliną.Czegoś takiego w życiu nie czytałem jednak to prawda ,że ma nierówno pod kopułą.Z honorem mu nie do twarzy
Ja wierze trenerowi i wszystkim związanym z klubem.Owczarz nigdy nie wspomniała nic o swoim klubie nigdy nie podziękowała trenerom za prace a teraz udaje celebrytke bo walkę stoczy zawodową.w Meksyku pokazała się ale ma farta że nie można o tym oficjalnie mówić że skompromitowała się...Temat uważam za zamknięty to nie jest osoba która jest warta dyskusji na takim forum.Pozdrawiam,życzę miłej i spokojnej nocki.
18 letnia dziewczyna jest podatna na różne obietnice zyskania sławy, pokazania się przed kamerami, przez co aspekt sportowy schodzi na drugi plan ;)
No, ale wszystko zweryfikuje ring, chociaż tak czy siak boks kobiet popularny raczej nigdy nie będzie.
Poza tym ciekawe są właśnie te jej osiągniecia w Meksyku, o których podobno nie może mówić ;)
"(...)nie zamierza nawet wyłożyć kilkunastu tysięcy złotych na wykupienie jej licencji zawodowej z Polskiego Związku Bokserskiego, aby mogła legalnie walczyć na światowych ringach jako Polka."
Czyli nie można walczyć pod polską flagą, jeśli nie zapłaci się jakiejś kolejnej mafji soczystego haraczu. Fajnie.
LUTONADAM DAB RAFEKK i raszta placków - pucujecie sie, latacie jej koło dupy a i tak nic z tego niebedzie....:) idzćie sie lepiej spuszczać na jej nowe fotki bo juz są. pozdro
www.veratur.pl
Placki to ja lubię jeść:)
W rzeczywistości choć jestem małym człowieczkiem chciałbym to usłyszeć od kogoś kto patrzy mi w oczy.Takie słowa po mnie spływają ,bo nikt poważny ich nie wypowiada.Karolina owszem jest fajną dziewczyną do tego robi co chce mimo krzyków sfrustrowanych pajacyków.