RICO RAMOS - CHŁOPAK, KTÓRY BOI SIĘ KRWI
Wśród wielu błyskotliwych sportowców, od których aż roi się w Ameryce, większość pochodzi ze społecznych nizin. Dla wielu z nich sport jest ucieczką od codziennych problemów, a dopiero w dalszej perspektywie środkiem na poprawienie swojego bytu. Jedną z takich osób jest 23-letni pięściarz Rico Ramos (20-0, 11 KO) z Kalifornii.
Ten młody bokser z miasta Watts występuje w kategorii super koguciej, a jego ringowy przydomek 'Suavecito' oznacza po hiszpańsku 'Miękki'. Rico słaby na pewno nie jest i nie chodzi tutaj tylko o jego talent pięściarski. Od małego wychowywał się wśród ośmiorga rodzeństwa z matką narkomanką. Prawdziwy ojciec zostawił rodzinę i do czasu aż o Ramosie nie zrobiło się głośno, nie interesował się nimi w ogóle.
Ich wychowaniem zajmował się ojczym, który pracując od rana do nocy utrzymywał liczną rodzinę przy życiu. To on dostrzegł u Rico talent bokserski i zaprowadził na pierwszy trening. Później pilnował, żeby się rozwijał i regularnie trenował, co biorąc pod uwagę sytuację materialną rodziny, nie było takie łatwe. Jak wspomina Rico, w najtrudniejszych momentach ojczym zbierał i sprzedawał nawet butelki, żeby tylko zapłacić za jego treningi.
To poświęcenie i ciężka praca przybranego syna opłaciły się. W 2008 roku, po licznych sukcesach w kraju, Rico został wybrany do kadry olimpijskiej. Do Pekinu ostatecznie nie pojechał i jeszcze w tym samym roku podpisał kontrakt zawodowy. Aktualnie w jego posiadaniu znajduje się pas WBA World, który zdobył nokautując 9 lipca Akifumi Shimodę (23-3-1, 10 KO). Poniżej przedstawiamy krótki wywiad z tym ciekawym prospektem, który jeżeli osiągnie sukces, stanie się szablonowym przykładem tego, jak spełnia się amerykański sen.
- Twoi bohaterowie?
Rico Ramos: Moimi idolami są Shane Mosley i Floyd Mayweather. Lubię także Zaba Judaha i Andre Warda. Imponuje mi szybkość i umiejętność poruszania w ringu. Mistrzem był w tym na przykład Pernell Whitaker, niedawno zacząłem oglądać też Muhammada Alego, który również ma świetny styl. Walki w jego czasach były szalone. Sędzia nie zatrzymywał pojedynków tak często jak teraz, wówczas mogli się dosłownie pozabijać! Używali też innych rękawic, bandaży, nie wiem czy poradziłbym sobie w tamtych czasach.
- Twoja fobia?
RR: Nienawidzę krwi i rozcięć. Podczas walki z Alejandro Valdezem trafił mnie i miałem rozcięcie, później zderzyliśmy się jeszcze głowami i się pogłębiło. W ostatniej rundzie doprowadzało mnie to do szaleństwa, nie znoszę krwawić! Jednakże wiem, że jest to część tego sportu i muszę się z tym pogodzić.
- Jaki masz charakter?
RR: Jestem niezwykle cichą i spokojną osobą. Nie jestem na pewno nieśmiały, jestem po prostu cichy. Zanim kogoś nie poznam, nie otwieram się przed nim. Trochę trudności przysparzają mi wywiady (śmiech), ale myślę, że pomału się rozkręcam. To trochę nowość dla mnie być nagle w centrum uwagi, ale muszę się z tym nauczyć żyć.
- Twoje hobby?
RR: Lubię grać w koszykówkę, w gry wideo, słuchać muzyki, przesiadywać na facebooku. Nie jestem też odludkiem i często wychodzę gdzieś z przyjaciółmi i ze znajomymi, żeby się zabawić. Mam jednego najlepszego przyjaciela, wiem także, że zawsze mogę liczyć na swojego trenera. Nie przepadam za dużymi grupami ludzi, bo to w mojej okolicy prawie zawsze oznacza kłopoty. Staram się być zawsze szczery, zarówno w stosunku do innych, jak i do samego siebie.
Ciekawe, jak potoczy się dalsza kariera tego sympatycznego chłopaka...