WYRÓŻNIENIA MIESIĘCZNE - LIPIEC 2011
Lipiec obfitował w ciekawe walki i kontrowersyjne sytuacje w świecie zawodowego boksu, które relacjonowaliśmy w naszym serwisie. Powracamy do naszego starego zwyczaju miesięcznych wyróżnień, będących zarazem skrótowym podsumowaniem najważniejszych z naszej perspektywy wydarzeń na zawodowych ringach. Oto wyróżnienia BOKSER.ORG za miesiąc lipiec 2011 roku (całość w rozwinięciu):
Walka miesiąca - Paweł Wolak vs Delvin Rodriguez
Nie od dziś wiadomo, że Paweł Wolak jest gwarancją emocjonującego widowiska w ringu. Jego styl walki, rzeczywiście do złudzenia przypominający „Wściekłego Byka” La Mottę i niestety bardzo wyniszczający dla samego pięściarza, zyskał już sobie uznanie kibiców boksu na całym świecie. Do walki z Delvinem Rodriguezem przystępował jako faworyt, jednak były rywal Rafała Jackiewicza pokazał, że dobrze odnajduje się w nowej dla niego kategorii wagowej. Dziesięć rund ringowej wojny zakończyło się chyba najbardziej sprawiedliwym w tym przypadku werdyktem remisowym. Promotorzy Wolaka od razu złożyli mu ofertę walki na gali Cotto-Margarito, 3 grudnia w Madison Square Garden, a mistrz IBF Cornelius Bundrage odpowiedział pozytywnie na wyzwanie polskiego pięściarza. Szkoda tylko, że za uwielbienie kibiców Paweł płaci wysoką cenę, zostawiając sporo zdrowia w ringu.
Nokaut miesiąca - Ola Afolabi KO1 Terry Dunstan
W lipcu na zawodowych ringach byliśmy świadkami wielu spektakularnych nokautów, daleko nie szukając wystarczy wspomnieć piątkową walkę Mariusza Wacha. Ale zdecydowaliśmy się wyróżnić efektowne zwycięstwo przed czasem, które na gali w Hamburgu zanotował pretendent do tytułu mistrzowskiego w wadze cruiser Ola Afolabi, ciężko nokautując już w pierwszej rundzie Terry’ego Dunstana. Potężny prawy nad lewą ręką ściął Dunstana z nóg na prawie minutę, natomiast jego pogromca jest bardzo bliski rewanżu z Marco Huckiem, jednak po walce rzucił wyzwanie innej gwieździe swojej dywizji, Denisowi Lebiediewowi. Na razie zobaczymy go prawdopodobnie na wrocławskim stadionie 10 września, przed walką Kliczko-Adamek, gdzie niewykluczone, że skrzyżuje rękawice z wysoko notowanym w światowych rankingach Pawłem Kołodziejem.
Niespodzianka miesiąca - Carlos Molina pokonuje Kermita Cintrona
Zdecydowanie największą niespodziankę sprawił w lipcu Carlos Molina, który miał być pierwszą ofiarą powracającego do dawnej kategorii wagowej byłego mistrza świata Kermita Cintrona. Obaj pięściarze spotkali się w umownym limicie 152 funtów i po dziesięciu rundach skazywany na porażkę Meksykanin, wyraźnie wypunktował faworyzowanego Portorykańczyka, choć na 20 sekund przed końcowym gongiem, po prawym sierpowym rywala, Molina znajdował się na skraju nokautu. Jednak na przestrzeni całej walki był wyraźnie lepszy, górował na Cintronem zwłaszcza szybkością i na kartach sędziowskich wygrał jednogłośnie aż 8 rund. Efektowne zwycięstwo będzie dla niego zapewne przepustką do wielkich walk, a już teraz wśród jego potencjalnych przeciwników wymieniani są Paul Williams i Siergiej Dzindziruk.
Rozczarowanie miesiąca - walka unifikacyjna w wadze ciężkiej
Niestety w lipcu mieliśmy także okazję wiele razy rozczarować się wydarzeniami, które rozgrywały się na zawodowych ringach. Środowiskiem bokserskim wstrząsnęły mocno skandaliczne werdykty sędziów w walkach Paula Williamsa z Erislandy’m Larą oraz Jonathana Barrosa z Celestine Caballero. Jednak naszym zdaniem największym rozczarowaniem lipca okazał się przebieg unifikacyjnego starcia o mistrzostwo świata w wadze ciężkiej, między czempionem WBO, IBF, IBO Władimirem Kliczką i posiadaczem pasa WBA Davidem Haye. Oczekiwania kibiców przed walką były ogromne, w ogóle nie reklamowane wydarzenie w telewizji polskiej obejrzało 3,5 mln widzów. Niestety musieli przełknąć wyjątkowo niestrawne danie – 12 rund bez większych emocji, w trakcie których z minuty na minutę topniała pewność siebie Anglika, a Ukrainiec w swoim asekuracyjnym stylu klinczował i punktował rywala nielicznymi ciosami prostymi. Czarę goryczy przelała konferencja po walce, na której Haye wyjawił tajemnicę swojej porażki – podobno złamany… mały palec u stopy. Ciekawe co z taką „kontuzją” pokazałby w ringu Paweł Wolak?
Zawodnik miesiąca, świat - Carlos Molina
W tej kategorii na najwyższe uznanie zasługuje naszym zdaniem Carlos Molina, sprawca również największej niespodzianki. Doceniamy go właśnie za zaskakującą rozprawę z Cintronem oraz udowodnienie tym samym przynależności do ścisłej czołówki jednej z najlepiej obsadzonych kategorii wagowych, junior średniej, której przypatrujemy się z tym większą uwagą, że w tej właśnie dywizji występuje również nasz Paweł Wolak. Pochodzący z bokserskiej rodziny Molina nie ukrywa, że jego celem jest mistrzostwo świata i pozostając niepokonanym od czterech lat, każdą kolejną walką wspina się na wyższy poziom, będąc już bardzo blisko zrealizowania swojego marzenia. Remis z wielkim pechowcem Larą kilka miesięcy temu dostał co prawda w prezencie od sędziów, ale dał groźnemu Kubańczykowi bardzo wyrównaną walkę, a ten sam Lara właśnie zdeklasował Williamsa, choć i ten sukces ukradli mu „sprawiedliwi”.
Zawodnik miesiąca, Polska - Mariusz Wach
Mieliśmy problem czy wyróżnić w tej kategorii Pawła Wolaka, za serce wojownika w remisowej jednak walce z Rodriguezem, czy też może docenić efektowne zwycięstwo Mariusza Wacha nad bokserskim wrakiem dyskontującym jedynie legendę pogromcy Mike’a Tysona, skądinąd sympatycznym etatowym rywalem polskich „ciężkich”, Kevinem McBride’em. Ostatecznie nasz wybór padł na polskiego „Wikinga”, którego zwycięstwo, mimo mizernej wartości przeciwnika, obiło się w bokserskim świecie echem równie donośnym, jak huk, który rozległ się w Mohegun Sun Casino, gdy „Kolos z Clones” zwalił się na deski po potężnym ciosie Polaka. Mariusz Wach udowodnił, że stać go na efektowne walki z przeciętnymi rywalami i pozostaje mieć nadzieję, że podtrzyma dobrą passę w pojedynkach z czołówką wagi ciężkiej, do których powoli jest przymierzany przez swojego promotora.
Wydarzenie miesiąca - wszystkie pasy wagi ciężkiej w rękach braci Kliczków
Bez wątpienia najważniejszym wydarzeniem w minionym miesiącu była braterska unifikacja, czyli zgromadzenie wszystkich mistrzowski pasów w wadze ciężkiej przez braci Kliczków. Jest to wydarzenie absolutnie bez precedensu w historii zawodowego boksu i można się spodziewać, że nieprędko, a być może nigdy nie będziemy świadkami podobnej sytuacji. Kto by pomyślał jeszcze kilka lat temu, gdy Władimir padał jak kłoda po ciosach Corrie’ego Sandersa i Lamona Brewstera, a Witalij zawiesił rękawice na kołku po zdobyciu i jednej obronie pasa WBC, że ukraińscy bracia niebawem zdominują wagę ciężką? Jeszcze dziesięć lat temu scenariusz, w którym na tronie królewskiej dywizji rządzą niepodzielnie pięściarze z Ukrainy, a do ich korony pretensje zgłasza Polak, wydawałby się równie realny, jak obecnie zwycięstwo reprezentacji Polski w Euro 2012. Tymczasem to naprawdę dzieje się na naszych oczach, a kolejna odsłona tej niesamowitej historii już za miesiąc na wrocławskim stadionie.
Haye przegrał wyraźnie ale nie został zdeklasowany kilka rund zremisował, ze 3-4 wygrał.Sam nie był w poważnych tarapatach, nawet oczko Władowi podbił.
expyskacz zawalczył taktycznie tak jak myślałem że zawlczy jednak efekt końcowy był dla mnie małym szokiem
co do sędziowania to mam nadzieje że przynajmniej 2 z 3 arbitrów trafi po śmierci to takiego pomieszczenia gdzie będą im montować ananasy w d... i to tymi zielonymi odrostami do przodu
bo chyba każdy ruch głowy Haye do tyłu punktowali dla Włada jak i zabite przez niego komary, muchy czy co tam fruwało dookoła Heyowskiego cabana
Widac, ze jestes fanatykiem lol. Jak ktos widzial zwyciestwo Haye w tej walce to... szkoda pisac.
jedyne co widać to to że masz problemy z czytaniem :)
Haye mimo porażki jak najbardziej na plus, myślę, że udowodnił, że NIE był przypadkowym mistrzem, Wład też jak dla mnie wypadł dobrze, mimo wszystko był bardziej ofensywnie usposobiony niż w poprzednich walkach.