BRADLEY: JUDAH WYSZEDŁ PO WYPŁATĘ
Zwycięstwo Amira Khana (26-1, 18 KO) w pojedynku unifikacyjnym z Zabem Judahem (41-7, 28 KO) nie zrobiło wrażenia na Timothym Bradleyu (27-0, 11 KO). 'King' dominował od pierwszego gongu i zwyciężył przez nokaut w piątej rundzie. Tuż po walce rozgorzała dyskusja na temat, czy cios kończący nie był zadany za nisko, ale zdaniem Bradleya nie ma to żadnego znaczenia - 'Super' Zab powinien był wstać i walczyć dalej, a nie poddawać się i szukać wymówek.
- Judah nie wyszedł do ringu z myślą o zwycięstwie. On był tam, żeby odebrać czek z ostatnią dużą wypłatą. To straszne, że mistrz świata myślał wtedy tylko o pieniądzach - powiedział Bradley. - Niezależnie od tego, czy był to prawidłowo zadany cios na korpus, czy też uderzenie poniżej pasa, Judah powinien był wstać. On zdawał sobie sprawę, że Khan jest dla niego za mocny i poddał się przy pierwszej okazji. Nie chciał oberwać zbyt wiele, więc dał się wyliczyć. To straszne.
To zdanie to już mnie całkiem rozj**bało .On zamiast unifikować pasy też sie kłóci o kasę.
pisałem już parę razy że po devonie trochę za bardzo Bradley popadł w samozachwyt , bokser bardzo dobry ale na moje dosatłby lanie i od Khana i od Moneya i od Paca ( kolejność nieprzypadkowa :) )