MARQUEZ: MAYWEATHER? TO CO INNEGO
Przed wczorajszą walką Juan Manuel Marquez (53-3-2, 38 KO) zapowiadał, że starcie z Likarem Ramosem będzie dla niego znakomitym testem przed jesiennym dopełnieniem trylogii - konfrontacją z Mannym Pacquiao (53-3-2, 38 KO). 37-letni Meksykanin przekonywał, że kolumbijski rywal to mańkut, podbnie jak "Pac-Man". Ostatecznie rywal w ringu nie wytrwał dłużej niż dwie minuty, ale "Juanma" i tak zdaje się być zadowolony.
- Jestem szczęśliwy, że udało mi się złapać Ramosa takim znakomitym uderzeniem, którego nie mógł wytrzymać. Czasem w boksie tak bywa. Do walki z Pacquiao będę przygotowany znakomicie i mam nadzieję, że nie gorzej będzie z nim. Możemy urządzić z Mannym wojnę. Mayweather... to co innego. Pobić się z Pacquiao - to jest to! - cieszy się Marquez, który w poprzednich dwóch walkach z 32-letnim Pacquiao remisował (maj 2004 roku) oraz minimalnie przegrywał na punkty (marzec 2008).
Trzecia, znakomicie zapowiadająca się konfrontacja Meksykanina z Filipińczykiem odbędzie się 12 listopada w słynnym hotelu-kasynie MGM Grand w Las Vegas.
miałem napisać to samo , prawie słowo w słowo ;)
To prawda Floyd lepiej sobie poradził z Marquezem ale za to Pacman zmiazdzył De La Hoye który z Floydem stoczył zupełnie równą walke dla mnie nawet remisową .
Zresztą ten tok myślenia zawsze jest bezsensowny .
Najprostszy kontrargument . Trzech sławnych rywali Ali , Frazier , Foreman . Frazier pokonuje Aliego . Foreman pokonuje Fraziera a na koniec Ali pokonuje Foremana ;)