MISTRZ ŚWIATA MĘCZYŁ SIĘ Z PIŁKARZEM
Frankie Gavin (11-0, 8 KO) to jedyny w historii angielski mistrz świata amatorów. Przed momentem zakończył się jego pojedynek z byłym piłkarzem, niegdyś zawodnikiem grającym w Premier League, Curtisem Woodhouse'em (15-3, 10 KO). Niejednogłośnie na punkty zwyciężył Frankie i tym samym obronił interkontynentalny pas federacji WBO kategorii półśredniej.
Boksujący z odwrotnej pozycji Gavin w czwartej rundzie świetnie wystrzelił lewym bezpośrednim z doskoku oraz lewym podbródkowym. Poza tymi dwoma akcjami obraz pojedynku nie zmieniał się długo - dużo lepszy technicznie i szybszy Gavin walczył z większą kulturą, celniej uderzał, jednak był jakoś dziwnie ospały i wyglądał jakby naprzeciw niego stał zwykły sparingpartner. Woodhouse z kolei ani na moment nie dawał faworyzowanemu przeciwnikowi odpocząć i cały czas ambitnie nacierał na niego. Momentami bywał chaotyczny, ale spychał dawnego mistrza świata amatorów chwilami do głębokiej defensywy.
Gavin dopiero w ósmej rundzie, kiedy zainkasował potężny prawy sierpowy przy linach, wziął się ostro do roboty i w końcu zaczął pokazywać to z czego jest znany, czyli kombinacje złożone z kilku ciosów oraz potężne haki na korpus. Od tego momentu zdominował swojego przeciwnika, choć w jedenastym starciu przyjął kilka niepotrzebnych uderzeń. W ostatnich sekundach lewym podbródkowym omal nie znokautował Woodhouse'a. Pod tym ugięły się aż nogi i prawie przykucnął, lecz za moment zabrzmiał ostatni gong i wyratował pretendenta z opresji. Gavin przypieczętował swą przewagę, ale jak widać jego postawa z pierwszych minut nie wszystkim przypadła do gustu. Co prawda spokojnie wygrał kilkoma punktami, to jednak jeden z sędziów... typował zwycięstwo Woodhouse'a 114:115. Dwóch pozostałych widziało już przewagę Frankie'ego, typując 116:113 i 117:112.
Tu też ta gala jest