NAD RANEM WOLAK OPUŚCIŁ SZPITAL
Po zremisowanym pojedynku z Delvinem Rodriguezem (25-5-3, 14 KO), który odbył się w nowojorskiej hali Roseland Ballroom, Paweł Wolak (29-1-1, 19 KO) musiał udać się do pobliskiego szpitala Balleuve na Manhattanie. 29-letni bokser został poddany prześwietleniu po tym, jak pod koniec szóstego starcia zakontraktowanej na dziesięć rund potyczki nad jego prawym okiem powstał wielkich rozmiarów obrzęk.
Wolak spędził w szpitalu całą noc i opuścił go dopiero w sobotę po siódmej rano czasu amerykańskiego. Poza potężną opuchlizną badania nie wykazały na szczęście poważniejszej kontuzji. Jak przyznaje sam pięściarz, w ostatnich rundach nic nie widział przez zapuchnięte oko, ale nie chcąc dopuścić do zatrzymania wyrównanej walki musiał kłamać, że z jego polem widzenia jest wszystko w porządku.
- Jeśli Wolak byłby w głębokiej defensywie, wówczas byłoby łatwiej podjąć decyzję o przerwaniu walki. Jednak on wciąż dobrze się trzymał i walczył twardo. Zapewniał, że widzi na prawe oko i dążył do kontynuowania walki. Lekarz zawsze myśli o chronieniu zdrowia zawodnika, ale sytuacje takie jak ta są również częścią tej dyscypliny - tłumaczył Oscric King, lekarz ringowy starcia Wolaka z Rodriguezem. On oraz inni oficjele zaczęli uważnie przyglądać się kontuzji Polaka już przed ósmą rundą, zastanawiając się nad przerwaniem potyczki.
Hasło: sweetboxing
Haye rozmawiał ze swoim menadżerem i ustalili że lepiej przegrać na punkty niż walczyć o zwycięstwo, ponieważ po porażce pkt zawsze można krzyczeć o rewanż i znów zarobić siano.
"Po ostatnim gongu jeden z sędziów wskazał na pochodzącego z Dominikany Rodrigueza (97-93), a dwaj pozostali wypunktowali remis (95-95)." to skąd ten remis chyba ostatecznie wygrał rodriguez?
Takie są zasady sędziowania od dziesiątek lat...