BOOTH NIE MARTWI SIĘ O SĘDZIOWANIE
Trener Adam Booth wierzy, że David Haye (25-1, 23 KO) nie musi się bać tego, że zostanie poszkodowany przez sędziowskie kontrowersje w walce z Władimirem Kliczko (55-3, 49 KO).
- W ogóle mnie to nie martwi, bo w tej walce nie dojdzie do rozstrzygnięcia na punkty - stwierdza Booth.
Haye zmierzy się w sobotę z Kliczko w unifikacyjnej walce, która odbędzie się w Niemczech - adoptowanej ojczyźnie Ukraińca. Przed tygodniem rodak "Hayemakera", Matthew Macklin, ucierpiał z powodu mocno kwestionowanej porażki w Kolonii.
Obóz Haye zachował się bez niespodzianki podczas przygotowań do walki. Nie wyjawili żadnych planów taktycznych swojego boksera. Znany jako puncher, Haye kontrolował agresywne instynkty, by niezagrożony pokonać rosyjskiego giganta Nikołaja Wałujewa w 2009 roku i następnie wrócić do swojego stylu w walce z Johnem Ruizem i Audleyem Harrisonem.
Booth obiecał, że na Imtech Arena zobaczymy zupełnie innego Haye'a, dodając tajemniczo, że nie będzie to wcale nowy Haye.
- To będzie kompletnie odmieniony David Haye, ale są pewne elementy, które się nie zmieniają - szybkość i ciężkie ręce - powiedział szkoleniowiec brytyjskiego championa.
Booth nie zwraca uwagi na bukmacherów i ekspertów, którzy oceniają szanse na zwycięstwo jego zawodnika jako małe.
- Nie myślę w kategoriach, czy Haye jest faworytem, czy też nie. Nie patrzę na to, co mówią ci, którzy robią zakłady. W tej walce są dwa konie, wygra albo jeden albo drugi, dlatego myślę tylko o walce, o zagrożeniach i o tym, co musimy zrobić, by wygrać. Kursy bukmacherów nic nie znaczą - stwierdza obojętnie 43-letni trener.
Jakieś propozycje?
Gaje szykuj się na ukrzyżowanie