CYKLON BARRY McGUIGAN
W bogatej historii brytyjskiego boksu zawodowego, aż roi się od wspaniałych bokserów i wielkich osobowości. Z pewnością jednym z nich jest były mistrz Europy i świata w wadze piórkowej federacji WBA Barry McGuigan (32-3, 28 KO). Przebywający od 1989 roku na sportowej emeryturze irlandzki czempion, jest odnoszącym sukcesy pisarzem, komentatorem i analitykiem walk bokserskich oraz trenerem. Kilka dni temu ukazała się jego interesująca biografia ‘Cyklon: Moja historia’. W poniższym wywiadzie 51-letni Barry opowiada między innymi o niezapomnianym pojedynku z Euzebio Pedrozą (41-6-1, 25 KO), jego udziale w zjednoczeniu podzielonej Irlandii, a także co sądzi o aktualnym boksie zawodowym na wyspach i dlaczego stawia na Davida Haye'a.
- Twoje zwycięstwo w bitwie z Euzebio Pedrozą, dzięki któremu zostałeś mistrzem świata, było wielkim i niesamowitym wydarzeniem.
Barry McGuigan: Na stadionie Queens Park Rangers mój pojedynek obejrzało 26 tysięcy ludzi, w telewizji BBC 20 milionów, a ile dokładnie w Ameryce, gdzie również był transmitowany, to już nie wiem. Miałem w Londynie 12 tysięcy moich wiernych kibiców, którzy przylecieli dla mnie z Belfastu i Dublina, a hałas jaki zrobili gdy rzuciłem Pedrozę w 7 rundzie na deski był straszliwy! On zdobył swój tytuł w maju 1978 roku i miał na swoim koncie 19 udanych obron, zanim go pokonałem (8 czerwca 1985 roku przyp.red.). Walczyliśmy zaciekle przez 15 pełnych rund i muszę przyznać, że zmusił mnie do maksymalnego wysiłku, tak jak przystało na prawdziwego mistrza, którym był.
- Jak świętowałeś zwycięstwo i zdobycie trofeum?
BM: To było coś niesamowitego, ale trochę się zmartwiłem, gdy powiedzieli mi, że tej samej nocy spłonął doszczętnie dom mojej mamy. Nie przyleciała do Londynu, ale na szczęście zdążyła uciec i nic jej się nie stało. Kiedy wylądowałem w Belfaście powitało mnie 75 tysięcy ludzi. Potem udałem się do Dublina i tam czekał na mnie 200 tysięczny tłum zgromadzony na ulicy O’Connell. To były fantastyczne i niezapomniane chwile.
- Co uważasz za swoje największe osiągnięcie?
BM: Ja jestem katolikiem, a moja żona jest protestantką, a musicie wiedzieć, że w tamtych czasach nie było łatwo łączyć te dwie religie. Mimo tego walczyłem w spodenkach z flagą Wielkiej Brytanii i byłem dumny z tego, że kochają i kibicują mi ludzie jednego i drugiego wyznania i że wspólnie mnie dopingują. Bardzo się z tego cieszę do dzisiaj.
- Co sądzisz o aktualnej scenie bokserskiej w naszym kraju?
BM: Ma się świetnie, zwłaszcza z takimi postaciami jak mistrzowie świata David Haye, Amir Khan, Carl Froch, czy Ricky Burns.
- W tym miesiącu czeka nas dużo emocji, Haye zmierzy się z Kliczko, a Khan spróbuje zjednoczyć pasy w wadze junior półśredniej w pojedynku z Zabem Judahem.
BM: Bardzo dużo ekspertów uważa, że Kliczko z pewnością zwycięży. Ja jednakże wierzę w Davida, w to iż będzie za szybki dla niego i dlatego postawiłbym właśnie na Haye. Jeżeli chodzi o Amira to uważam, że zastopuje niewygodnego Zaba.
- Mimo iż zajmujesz się wieloma sprawami, ciągle znajdujesz czas na trenowanie pewnego obiecującego pięściarza.
BM: Tak zgadza się. To Carl Frampton i jest naprawdę zdolnym dzieciakiem, który jest niepokonany w 10 walkach, z których 6 zakończył przed czasem. Co ciekawe on jest protestantem z Belfastu, a jego dziewczyna jest katoliczką, dlatego patrząc na niego, widzę w nim siebie samego gdy byłem młody.
- Czy lubisz jakieś inne sporty?
BM: Cała moja rodzina kocha Tottenham. Ta miłość sięga czasów gdy grał tam słynny Danny Blanchflower. Moim ulubionymi piłkarzami byli Jimmy Greaves, Martin Chivers i Martin Peters. Kibicowanie Tottenhamowi jest tradycją, którą przekazałem także moim dzieciom.
McGuigan i Kevin McBride pochodzą z tej samej, niewielkiej miejscowości: Clones. Obaj mają jej nazwę w swoich przydomkach (Cyklon i Kolos), z tym, że u Kevina był to dodatkowo wyraz szacunku i nawiązanie do legendy Barrego.