COYNE: ZSZOKUJĘ ŚWIAT
Co prawda Ryan Coyne (16-0, 6 KO) nie pokonał jeszcze nikogo znanego, ale dzięki podpisaniu kontraktu z Donem Kingiem zagwarantował sobie walkę życia. Już w następną sobotę skrzyżuje rękawice z mistrzem świata federacji WBA kategorii cruiser, Guillermo Jonesem (37-3-2, 29 KO) i choć mało kto daje mu jakiekolwiek szanse, ten obchodzący kilka dni po pojedynku 29. urodziny pięściarz ma zamiar sprawić niespodziankę.
- Walka odbędzie się blisko mojego domu, tak więc to będzie jeszcze bardziej ekscytujące. Wiem o Jonesie praktycznie wszystko. Kiedy tylko podpisałem kontrakt z Donem od razu miałem na niego oko i wiedziałem, iż prędzej czy później nasz promotor wystawi nas naprzeciw siebie. Dlatego właśnie od półtora roku studiowałem jego walki, technikę i sposób poruszania się. Guillermo to prawdziwy twardziel, dlatego większość innych zawodników go unika. Ja jednak jestem podekscytowany tym wszystkim i zamierzam odebrać mu tytuł mistrza świata - odgraża się pretendent.
- Nie nastawiam się na nokaut, gdyż on jest wyjątkowo odporny na ciosy, przygotowaliśmy za to doskonałą traktykę pod niego. Jestem przekonany, że nasza potyczka potrwa pełne dwanaście rund i właśnie pod tym kątem się przygotowuję. Jones jest jak barbarzyńca i nie mogę sobie pozwolić na otwartą wojnę, tylko walczyć sprytnie i inteligentnie. Naturalnie jednak gdy uda mi się go zranić, wykończę go, ale nastawiam się na pełen dystans. Guillermo ta najlepszy z panujących mistrzów, gdyż zawsze sprawia, że jego rywale wyglądają po prostu źle podczas walki. Jest silny, dobrze się porusza i gdyby przeniósł się do wagi ciężkiej, też sprawiłby wszystkim kłopot. Marco Huck jest bardzo silny, Krzysztof Włodarczyk i Steve Cunningham również są świetni, ale Jones jest najlepszy. Nie obawiam się mimo wszystko i zamierzam zszokować świat - zakończył Coyne.