JAK GŁĘBOKI JEST KRYZYS AMERYKAŃSKIEGO BOKSU?
Dawno temu boks przeżywał w Ameryce swój złoty wiek. Sport ten kojarzono z perfekcją, pięknem i artyzmem. Mówi się, ze wszystkie przedsiębiorstwa funkcjonują jednym cyklem - ewoluują, upadają, często już na zawsze. Gdy fani boksu rozmawiają o swoim ulubionym sporcie, zazwyczaj nie zajmują się sprawami jego rozwoju. Znacznie częściej wymieniają swoje opinie dotyczące tego, dlaczego podupada i zamiera.
Dzisiaj bowiem boks częściej kojarzy się z korupcją, cierpi na brak wielkich walk, które niegdyś elektryzowały kibiców na całym świecie. Powszechnie wiadomo że nie ma on już takiej renomy jak niegdyś, a zagorzali fani szukają winnych. Brak obowiązkowych testów olimpijskich w sporcie będącym jednym z tych, w których bardzo by się one przydały, pojawienie się konkurencji w postaci mieszanych sportów walki, wzajemne unikanie się czołowych zawodników, którzy często wolą bezpieczne walki za mniejsze pieniądze od wyzwań, kłótnie dbających głównie o swoje własne interesy promotorów, wciąż spadająca popularność boksu amatorskiego, który dodatkowo pozbawiony jest wsparcia mediów, czy też w końcu niskie, w porównaniu z innymi sportami, zarobki są głównymi czynnikami będącymi plagą tego sportu. Wszystkie one niszczą to, co kiedyś wydawało się być integralna częścią Ameryki. Jego popularność blednie w oczach przeciętnego kibica, a jak wskazują liczne wyniki sondaży, jeśli nic się nie zmieni, może stać się sportem niszowym.
Przyjrzyjmy się bliżej obecnemu stanu boksu w Ameryce, miejscu z którym zawsze się kojarzył, a także zmianom, które powinny w nim zajść w celu jego przetrwania. Aby zrozumieć obecną sytuację boksu, należy wrócić do czasów, w którym jego status był zupełnie odmienny. Jego złote czasy przypadają na lata 1920-1960. Wtedy liczba gymów, klubów treningowych i zarejestrowanych bokserów znacząco przekraczała ich obecną liczbę. Boks amatorski był wtedy równie popularny, jednak jego popularność już w tamtych czasach zaczynała gwałtownie spadać. W latach 60-tych XX w. Muhammad Ali (Cassius Clay), Joe Frazier i George Foreman zdobywali złote medale olimpijskie. Bokserska drużyna USA stanowiła narodową dumę. Od tamtych czasów Amerykanie zdobyli jedynie cztery złote medale w tej dyscyplinie.
Każdy sport jest tak silny, jak jego założenia i podstawy, więc najlepszym miejscem do rozpoczęcia dokonywania pozytywnych zmian jest boks amatorski. Często można usłyszeć od doświadczonych trenerów, że ich młodsi następcy nie znają podstaw, które mogliby przekazać początkującym bokserom. W wielu sportach istnieją różnorodne kursy szkoleniowe, umożliwiające zdobycie certyfikatów, których w boksie brak. Część najbardziej renomowanych trenerów powinna zostać zatrudnionych do pomocy młodszym pokoleniom, by pomóc pogłębić ich wiedzę. Dzięki lepszej nauce, można spodziewać się lepszych wyników.
Pozostawiając boks amatorski nie trzeba szukać daleko, by natknąć się na kolejne dowody spadku popularności boksu. Wystarczy włączyć telewizor. W głównych, ogólnodostępnych kanałach całkowicie brak boksu. Kiedyś gale bokserskie emitowane były w każdy piątkowy wieczór.
- Ray Leonard został stworzony przez sieć telewizji – powiedział promotor Lou DiBella, w czasach gdy pracował w gigancie telewizyjnym HBO.
Wiele gazet nie wspomina na swoich stronach o jakichkolwiek wynikach walk bokserskich, również w radiu czy wieczornych wiadomościach poświęca im się bardzo niewiele uwagi.
- Ciężko wykreować jest gwiazdę, gdy jest się całkowicie pomijanym i zaniedbywanym przez wszelkie media – mówi z kolei Michael Katz, legendarny dziennikarz New York Times i New York Dialy News, zajmujący się boksem. Boks stał się w Ameryce jedynie sportowym dodatkiem. Wielkie walki wciąż ściągają tłumy, jednak ludzie w tych przypadkach bardziej zainteresowani są samym wydarzeniem, niż sportem. Transmisje pay-per-view na kanałach HBO czy Showtime wciąż są wykupywane, jednak jedynymi osobami czerpiącymi z tego zyski są bokserzy i promotorzy. Wszystkie inne sporty oferują bezpłatne transmisje podczas trwania całego sezonu, a także rozgrywek play-off. W przypadku boksu jest inaczej, co powoduje stale kurczącą się liczbę osób zainteresowanych nim. Na pewno warto spróbować zainteresować boksem szersze masy, wracając do dawnych pomysłów ogólnodostępnych transmisji.
Problem dla popularności mogą stanowić również zarobki. Największe gwiazdy jak np. Floyd Mayweather jr. , Manny Pacquiao, czy bracia Kliczko wciąż generują ogromne zyski, jednak dotyczy to tylko zawodników o wysokiej pozycji w bokserskim światku. Większość utalentowanych sportowców wybiera grę w NHL, NBA czy NFL, gdzie nawet przeciętni zawodnicy mogą liczyć na dużo większe zarobki. Największe gwiazdy posiadają kontrakty przewyższające zarobki największych gwiazd boksu. Dodatkowo mogą liczyć na ogromne kontrakty reklamowe. Mimo iż zawodowe ligi też miewają swoje problemy, jak NBA, nad którą wisi nieodzowne widmo lockoutu, przez który może zostać odwołany cały przyszły sezon, zawodnicy nie chcą się zgodzić na obniżenie swoich zarobków i nie potrafią dojść do porozumienia z władzami ligi. Prawdopodobnie ich zarobki zostaną zmniejszone, jednak i tak będą przekraczać zarobki bokserów.
W roku 2010 boks ponownie zainteresował ogromne rzesze ludzi. Stało się to dzięki negocjacjom mogącym doprowadzić do największej - być może - walki dekady. Walką Manny Pacquiao z Floydem Mayweatherem ekscytuje się cały świat, nie tylko fani boksu. Negocjacje pomiędzy Bobem Arumem a Golden Boy Promotions w końcu jednak upadły. Powodem była odmowa wykonania testów krwi, nie będących pisaną regułą tego sportu. W wyniku tego rozczarowania najbardziej ucierpiał sam boks. Wielu zwykłych obserwatorów jest zdania, że brak wielkich walk może oznaczać ostateczną katastrofę dla tego sportu. Czy mają rację? Nie, jeśli uczyniono by krok we właściwym kierunku i wdrożono politykę ściśle określonych testów, które obowiązywałyby we wszystkich państwach, stanach i komisjach.
John Fahey, prezydent Światowej Agencji Antydopingowej, powiedział: – Miejmy nadzieję, że ten konkretny krok zachęci innych bokserów, promotorów i liczne organizacje kontrolująca świat boksu do przyjęcia jaśnie określonego kodeksu zgodnego z ustalonym programem antydopingowym. Problemem jest fakt, że większość zawodników, jak Pacquiao zgadza się jedynie na losowy test moczu zamiast na test krwi. – Istnieje wiele silnych środków mogących znacznie poprawić osiągane wyniki, które można wykryć jedynie podczas losowo wykonywanych testów krwi – mówi z kolei Travis Tygart, dyrektor generalny Amerykańskiej Agencji Antydopingowej – środki, o których mówimy, to ludzkie hormony wzrostu, pewne formy erytropoetyny (EPO) oraz hemoglobiny syntetyczne. Chcąc osiągać najbardziej efektywne wyniki, musimy pobierać losowe próbki moczu i krwi.
Usprawniony system testów jest czynnikiem, który pozwoli odciąć się boksowi od etykietki dyscypliny skorumpowanej i niewiarygodnej. Losowo pobierane próbki pozwoliłyby się upewnić, że wszyscy bokserzy mają równe szanse.
Powstanie UFC jest kolejnym powodem, przez który boks ogromnie stracił na popularności. Organizacja zrzeszająca najlepszych zawodników mieszanych stylów walki zdobyła w ostatnich latach olbrzymią popularność. MMA dopuszcza stosowanie różnych technik walk, wywodzących się z różnych kultur, w tym boks tajski, kickboxing, zapasy, jujitsu, hapkido, karate czy taekwondo. Sprawia to, że zawodnicy MMA są bardziej kompletni, mają szerszy zestaw umiejętności, podczas gdy boks ogranicza się do walki w stójce przy użyciu wyłącznie rąk. MMA postrzegane jest jako dyscyplina bardziej dynamiczna, podczas gdy boks uważany jest za sport, w którym tak wysokie kwalifikacje nie są wymagane. Popularność mieszanych sztuk walki wzrasta na tyle, ze do głosu dochodzi coraz więcej federacji (Strikeforce, WEC, Dream). Kolejną sprawa działającym na korzyść MMA są nieskomplikowane sytuacje w federacjach. UFC do niedawna istniało 5 kategorii wagowych. Obecnie liczbę tą zwiększono do 7. W każdej z nich panuje tylko jeden mistrz. Czołówką wciąż toczy walki ze sobą, by w końcu dostać szanse stanięcia w ringu z mistrzem. Jak sytuacja z federacjami i tytułami mistrzowskimi wygląda w boksie, wszyscy wiemy.
- Boks jest umierającym sportem. Globalnie – w Ameryce, na przykład, jest UFC, które przejmuje rynki należące niegdyś do boksu – twierdzi przebywający na sportowej emeryturze Joe Calzaghe. Niepokonany mistrz cieszy się z faktu, że karierę ma już za sobą i nie musi jej rozpoczynać obecnie, gdyż biorąc pod uwagę aktualny stan boksu, nie wierzy w lepszą przyszłość tej dyscypliny.
Wielu ludzi twierdzi, że wzrastająca popularność UFC, jako najbardziej brutalnego sportu, wynika z faktu braku amerykańskiego mistrza świata wagi ciężkiej. Walki ogromnych facetów od zawsze były tym, co najbardziej elektryzowało ludzi. W sytuacji obecnie panującej w najwyższej kategorii wagowej posuchy, ludzie wolą oglądać walki takich zawodników jak Cain Velasquez, Brock Lesnar, Shane Carwin czy Randy Couture, których wartość rynkowa jest o wiele wyższa. Ostatnim amerykańskim mistrzem świata wszechwag był Shannon Briggs (posiadał w 2007 roku pas WBO). Niepojętym jest, że kategoria która stworzyła tak legendarne postaci boksu jak Muhammad Ali, Jack Dempsey czy Joe Louis, stanie się jedną z najbardziej nudnych wag.
Ostatnią sprawa jest prestiż. Pasy UFC są czynnikiem wyznaczającym wielkość i skalę umiejętności zawodnika, będącego w jego posiadaniu. Symbolizują to, co w tym sporcie najlepsze, czego nie można powiedzieć o pasach mistrzowskich w boksie. Aby boks mógł konkurować z UFC, potrzebne jest odrodzenie wagi ciężkiej. Sytuacja ta jest tym bardziej zawstydzająca jeśli weźmie się pod uwagę 311 milionową populację USA.
Boks powinien otworzyć się na możliwości zmian. Dobrym pomysłem wydaje się być organizowanie turniejów, w których udział biorą najlepsi zawodnicy. "Super Six" od początku cieszy niedużym zainteresowaniem. Stary "Contender" miał sporo fanów, choć wielu twierdziło że zbyt duży nacisk kładzie się w nim na tło i otoczkę, aniżeli samą walkę. Ogromną popularności w Wielkiej Brytanii cieszy się "Prizefighter". Być może bokserzy powinni walczyć częściej. Fani chcą oglądać swoich ulubieńców jak najczęściej, zamiast czekać na pojedynki miesiącami. Ważnym czynnikiem jest też budowanie bazy fanów. Boks mógłby cieszyć nie większym zainteresowaniem, gdyby bokserzy częściej walczyli dla swoich fanów w swoich rodzinnych miastach.
Jeśli nie dokonają się żadne zmiany, boks być może rzeczywiście umrze. Ameryka może stracić nie tylko przyszłość tego sportu, ale przede wszystkim zapomnieć o wielkich tradycjach tego wspaniałego sportu.
Konkurencja zła nie jest. Problemem jest to że UFC prezentuje sobą cechy, które są największa bolączką w boksie. Najlepsi wybijają się cały czas, a federacja jest znakomicie zorganizowana.
Oczywiście że boks ma zbyt wiernych kibiców by całkowicie wymrzeć. 'Śmierć' boksu oznacza tutaj sprowadzenie go do niszowej roli sportu-popierdółki.
pzdr
“Boxing is not dying”, said Jack Dempsey sadly, “it’s dead“. Even as the old champ spoke last week the corpse of a one lively sport was just barely twitching… Jack Dempsey was not the only old champ to grieve. Mickey Walker and Gene Tunney were equally mournful… “It’s gone, boxing. Today you show any style and they put you on TV. They’ll take anyone.” Neither Tunney nor Walker knew quite what to do with the corpse.”
Life Magazine, 1961
Rewanż Alego z Listonem miał niecałe 3 tys. widzów, obecnie boks wyszedł z Ameryki i bardziej się zglobalizował, walki Pacmana czy Kliczków oglądają na stadionach dziesiątki tysięcy. Boks ma się dobrze i jeszcze długo nie umrze.
W Ameryce może i są pieniądze, medialność, popularność, dobrzy trenerzy, świetne warunki treningowe... ale obecnie dobrzy amerykańscy bokserzy to (nie licząc kilku dywizji) rzadkość.
Wpadając od czasu do czasu ostatnio niestety coraz rzadziej na treningi rozmawiam z młodymi ludzmi i coraz więcej z nich mówi że przychodzi do klubu żeby od czegoś zacząć ale są zainteresowani Mma a nie boksem samym w sobie .
Wypowiedz niemal redakcyjna gratuluje wiedzy i obeznania. ja mysle ze to wlasnie PROMOTORZY sa glowna bolaczka, po co te hieny w ogole sa... w mma nie ma promotorow a jest organizacja do ktorej moze dostac sie kazdy nawet gosc z ulicy,wystarczy ze bedzie wszystkich lal w boksie tak nie ma
Jakiego kibica interesuje doping póki walki są emocjonujące ?
Autorka pewnie napisała o tym z powodu ostatnich pogaduszek pewnej dwójki plus ojca jednego z nich ;) jednak doping sam w sobie popularności sportu nie szkodzi wcale . Widać to po innych sportach .
Brak amerykanów też nie jest dla mnie powodem . Ludzie pokochali tam mistrza MMA z Rosji to co przeszkadzali by im Mistrzowie boksu z Ukrainy .
Mma też nie jest wcale ani bardziej efektowne ani bardziej brutalne .
Walki nudne zdarzają się w obu sportach . Choć lubie Mma nikt mi nie wmówi że widok dwóch klinczującyh w parterze facetów jest emocjonujący .
Powód jest jeden ewidentny i prosty .Dobrzy zawodnicy między sobą nie walczą a walki odbywają sie za rzadko .
Ciekawszą sprawą niż powtarzanie tych wszystkich oczywistości było by zastanowienie się czy istnieje jakaś perspektywa na zmiany .
Słuchając ostatnich coraz bardziej kuriozalnych wypowiedzi Aruma czesto myśle że sprawa jest już przegrana .
Choć z drugiej strony cały czas w głębi serca wierzę że paru dobrych bokserów i walk potrafiło by ożywić tego trupa .
Kliczko - Haye to najbardziej medialna walka od czasu Tyson-Lewis . Jeśli będzie ciekawa np po dobrej walce padnie Kliczko a Haye da możliwość rewanżu jego bratu to mimo tych wszystich błedów u podstaw oczy świata (czyli mediów ) mogą zwrócić się na boks i wage ciężka .
Tylko co da ten zryw jeśli i tak nie będzie następców bo jak pisała autorka ilu ludzi będzie chciała dostawać za mniejsze pięniądze po twarzy jeśli za większe mogą bezpiecznie pobiegać za piłką
Boks jest teraz mniej popularny w Stanach z dwoch powodow:
(1) Bokserzy z Europy Wschodniej oraz Kuby moga walczyc profesjonalnie od mniej wiecej 1995 roku. Takze Amerykanska dominacja w boksie sie skonczyla, bo teraz jest prawdziwa, globalna konkurencja. Amerykabie zawsze powiedza, za konkurencja oraz wolny rynek sa wazne, ale nie wtedy kiedy przegrywaja.
(2) Amerykanska mentalnosc jest oraz zawsze byla taka, ze "jak nie jestesmy w jakim sporcie najlepsi, to nas ten sport nie interesuje." Amerykanska szkola "prania mozgow" ich obywateli wcale nie rozni sie, az tak bardzo od tej polskiej szkaly z okresu komunizmu.
Ja nie jestem anty-amerykanski, bo zyje w Ameryce Polnocnej, ale to co jest stwierdzone powyzej, jest bardzo blisko tzw. "obiektywnej prawdy o boksie oraz mentalnosci w Stanach."
Oceniasz po steretypach to że młodzież nosi takie a nie inne fruzyry i buty nie ma nic do tego czy są zniewieściali czy nie . To tylko na ubranie .
Wydaje mi się ze to takie tradycyjne narzekanie starszych na młodszych :)
Co do boksu i jego słabych notowań, to zgadzam się z wieloma przedmówcami. MMA jest nudne i niesmaczne i nigdy nie będzie konkurencją dla boksu, doping też nie ma tu większego znaczenia. Zasiłki dla murzynów w USA owszem - są nożem w plecy dla amerykańskiego boksu.
Czy można to zmienić? Tak, ale obawiam się, że nie da się tego zmienić w oderwaniu od kontekstu społecznego. Otóż żyjemy w epoce całkowitego braku kreatywności. Nikt nic nie robi, nikt w nic nie wierzy. Ludzie nie mają żadnych większych aspiracyj. Oczywiście problem nie leży w naturze ludzkiej, lecz w naturze systemu. Bo to system sprawia, że nic większego nie da się zrobić. W normalnym ustroju, czyli kapitalistycznym, każdy potencjalny przedsiębiorca zajmuje się jedną tylko rzeczą: wysłuchuje ludzkich narzekań. Tam, gdzie jest ich najwięcej kieruje środki i rusza z biznesem. W naszym przypadku byłby to boks. Zakłada więc swoją federację bokserską i robi lepiej wszystko to, na co narzekają ludzie w stosunku do już istniejących rozwiązań. Zarabia więc pieniądze, a ludzie dostają to, czego oczekują od danej dyscypliny. Problem sam się rozwiązuje.
Dlaczego nikt tego nie robi? Bo każdy wie, że system gospodarczy opiera się na przywilejach, a nie wolności. Każda nowa idea jest niszczona, a każdy posiadacz nowej idei jest odbierany przez otoczenia, jako głupiec, który porywa się z motyką na słońce.
Jest to symptomatyczne, jak obecne umysły ludzie są ukształtowane przez socjalizm. Jeśli cokolwiek jest nie tak, to każdy ogranicza się do apelów, że to jacyś ONI powinni zaradzić. Ma przyjść jakiś zbawca, który za pomocą przymusu usunie niedogodność. Wszyscy tak na prawdę wierzycie w przymus, a nie w wolność, choć to wolność jest rozwiązaniem problemu, a nie przymus. Skąd to się bierze? Pewnie z braku wyobraźni. Bo łatwo sobie wyobrazić, jak rozwiązać problem siłowo, ale trudniej, jak problem sam się rozwiąże w warunkach swobody działania.
Jaka jest moja recepta? Prosta: Rozjebać system! Zniszczyć przywilej i uwolnić energię ludzką. A potem podziwiać świat i patrzeć, jak wszystko nagle staje się możliwe, a co za tym idzie - zmienia się na lepsze, również boks ( choć mało kto, by akurat na to zwrócił uwagę ). W tym systemie po prostu szkoda czasu. To, co powinno się wykonać w rok, zajmuje w nim 20 lat, jeśli wogóle jest możliwe do wykonania. Ale najgorsze spustoszenie jest nie w przeszkodach, jakie stawia człowiekowi państwo realizując komunistyczne ideały, i jakie stawiają człowiekowi urzędnicy skorumpowani przez antykapitalistycznych biznesmenów, lecz w zniszczeniu psychiki narodu. Dostać stałą pracę to jest szczyt marzeń większości Polaków; wcześniejsza emerytura - to już aspiracje jedynie "najambitniejszych". Zdolność kredytowa - kolejne wielkie wyzwanie życiowe.
Jak można żyć w czymś takim?! Jak można płodzić dzieci na taki świat?! Jak można uważać, że jest to normalne?!
Dzieci są kreatywne i mają zawsze śmiałe aspiracje. Czemu? Bo to są wrodzone cechy człowieka. Mały chłopak nie marzy o tym, że będzie parkingowym, a dziewczynka nie marzy o tym, że zostanie sprzątaczką. W tym świecie już tylko od dzieci możemy się czegoś nauczyć.
Teraz jak ktoś jest biedny idzie do MOPSu po zasiłek. W takich warunkach boks staje się zwykłym sportem a nie okazją do wybicia się z nizin społecznych i tylko nieliczni zdobywają motywację by ciężko trenować (np Kliczko, ale oni byli rygorystycznie wychowywani). I praktycznie tylko wychowanie przez rodziców by mieć swój honor i się nie poniżać może coś wskórać i takie wyjątki się zdarzają - np. Adamek.
Może jak za rok Ron Paul zostanie prezydentem to przyjdzie nowa generacja wielkich mistrzów z USA :P
Poza tym kiedyś boks był wyniszczającym sportem dla gladiatorów...teraz dostaje się 3-4 czyste mocne ciosy i sędzia przerywa walkę w obawie o zdrowie zawodnika...jakby zawodnik nie był dorosłym człowiekiem który może decydować o swoim życiu i zdrowiu. Takie podejście również zniechęca trochę kibiców, bo nie ukrywajmy - większość przychodzi zobaczyć ostre lanie i emocje a nie partie szachów.
Zgadzam się w 100% nic dodać nic ująć i też jestem zwolennikiem JKM... ;)
No to jest nas trzech :)
Takie kłopoty dotknęły już wcześniej np. lekką atletykę i kolarstwo.
.
I nie jest to kwestia "systemu", jak napisał @beniaminGT, czy "cwelenia"- cokolwiek to oznacza :)
.
Z charakteru wpisu wnioskuję, może błednie, że autor moich cytacji jest młody i nie ma za dużego pojęcia o tzw. "systemie"; nie pracuje- albo dopiero od niedawna i wkurza go ten przykry i męczący obowiązek.
A pewnikiem nie ma też rodziny (z dziećmi!).
.
Jeśli natomiast ma rodzinę, pracę i szeroką wiedzę to ... współczuję wszystkim, którzy MUSZĄ z nim się stykać. Być może też mają ochotę pójść na targ po kałacha i go "roz ...".
.
P.S.
Pieniactwo nadaje się tylko do niszczenia, nic się nim nie zbuduje- tym bardziej popularności boksu.
Popularność (popyt) można zdobyć przystępną ceną, przejrzystymi zasadami, uczciwością i (to najważniejsze) ciężką pracą.
bardzo dobry artykuł, ten wcześniejszy o Mannym i Pięknisiu też.
Dobra analiza i w miarę obiektywna. Chociaż widziałem, ze wirtuozeria Floyda jest Ci bliższa niż styl Filipińczyka :)
Znakomicie to opisałes i niestety taka jest prawda!
A sam artykuł Bardzo dobry i podziękowania Autor komentarza: Laura (Redaktor bokser.org)
DOKLADNIE zgadzam się z tym!
artykuł bardzo wtórny dla mnie , jak przeczytałem drugi raz to odnoszę wrażenie że bardziej chodziło o zwrócenie po raz tysięczny uwagi na rzekomy problem Mannego z dopingiem ,
pisałem kilka mc temu że brakuje mi duzych amerykańskich murzynów z dobrą techniką którzy ożywiliby HW ,kryzysu w boksie w niższych wagach nie widzę , co kilka tygodni można obejrzeć dobrą walkę w różnych kategoriach wagowych ,
"Ogólnie jednak jestem optymistą i nie lubię narzekać jak BenGT który w dodatku prowadzi agitację polityczną na stronie o boksie."
"Optymizm" jest wymówką ludzi, którzy nie mają ani pomysłu, ani woli, ani odwagi zmienić cokolwiek na lepsze. Co tu więcej mówić?!
Co do polityki, to dotyczy ona wszystkiego ( niestety ), nawet boksu. Więc pisanie o czymś, czego dotyczy polityka, bez zauważania tego faktu jest po prostu ignorancją. Jest to bezzasadne traktowanie problemu w nierealnym wyabstrahowaniu. Poza tym, wątki poboczne i dygresje są zazwyczaj najciekawsze. Powiem więcej, jeśli chcemy szybko się czegoś o kimś dowiedzieć, to najłatwiej to zrobić przez pryzmat poglądów politycznych. To, że ktoś lubi takiego, czy innego boksera niewiele mi o nim powie, ale jeśli stwierdzi - na przykład - że JKM to wariat i oszołom, Tusk to liberał, a Kaczyński to polski patriota, to ja już nie mam więcej pytań.
Nie można też mylić narzekania z opisem. To tak, jakby kazać komuś opisać warunki obozowe, a następnie zarzucać mu "pesymizm" i skłonność do narzekania. Bez sensu. Jest jak jest. Nie moja wina, że rzeczywistość nie daje podstaw do zadowolenia, przynajmniej normalnemu człowiekowi. Swoją drogą tak zwany "pesymizm" jest zazwyczaj ( nie zawsze ) wykładnią świadomości tego, co się do'okoła dzieje. Ktoś kiedyś się wyraził, że gdyby ludzie zrozumieli system podatkowy, to następnego dnia była rewolucja. Tak to w uproszczeniu jest. Gdyby ludzie wiedzieli to, co chociażby ja, to ulica spłynęłaby krwią i żadne apele o miłosierdzie by nie pomogły. Kiedyś pewnie spłynie, ale obawiam się, że władza znajdzie jakiegoś kozła ofiarnego, albo napuści jednych na drugich, ewentualnie nic się nie stanie i wszystko powoli zemrze. W końcu polityka "równouprawnienia", walki z agresją i kwestionowania prawa do samo'obrony ma już skutki biologiczne ( zanika chromosom Y ).
robinson85:
"Zgadzam się w 100% nic dodać nic ująć i też jestem zwolennikiem JKM... ;)"
Choć ja ostatecznie odszedłem od konserwtywnego-liberalizmu na rzecz własnej doktryny zbliżonej bardziej do anarcho-kapitalizmu, to jednak nie sposób sobie wyobrazić polskiej myśli wolnościowej bez JKM-a. Bez Korwina to byłby po prostu kraj pastuchów politycznych. A tymczasem, poza USA i UK mamy chyba najlepiej wykształconą młodzież w duchu liberalnym. Oczywiście świadomość ma jeden na kilkuset, ale gdzie indziej jeden na kilka tysięcy, albo jeszcze gorzej. Także to jest kapitał. 40 lat nieprawdopodobnej pracy nie poszło w las. JKM to prawdziwy terminator.
Faraon, AnanRukan, pozdrawiam.
Pozdrawiam.