KAYODE I GODFREY W LIMICIE
Już dziś w nocy, na gali w Santa Ynez (Kalifornia), kolejną walkę stoczy jeden z najgorętszych prospektów kategorii junior ciężkiej - Lateef Kayode (16-0 14 KO). Trenowany przez Freddiego Roacha Nigeryjczyk zmierzy się z bardziej doświadczonym Mattem Godfreyem (20-2, 10 KO).
- Nie chcieliśmy robić kroku wstecz, a po ostatnim gorszym występie muszę udowodnić swą wartość. Zobaczycie w ringu innego Kayode - zapewnia 28-letni "Power".
Podczas oficjalnej ceremonii ważenia Kayode wniósł na wagę 199.5 funta, a Godfrey idealnie trafił w limit 200 funtów.
- Mogliśmy wziąć gorszego rywala, ale wykończyłbym w ciągu dwóch rund i nic bym z tego nie wyniósł. Więcej dają mi sparingi w Wild Card Gym. Sparowałem z Chrisem Arreolą i wiem, że jestem gotowy. Z prospekta przemienię się w pretendenta i kandydata do tytułu mistrza świata - twierdzi Kayode.
Tak już na poważnie, dla Kayode to walka definiująca karierę. Jeśli wygra przed czasem, lub bardzo wyraźnie na punkty, automatycznie trafia do czołówki CW, jeśli wygra w mało przekonującym stylu, czeka go jeszcze kilka pojedynków z journeymanami, zanim dostanie kolejną szansę. Jeśli przegra, lub zremisuje, może do końca kariery lać kelnerów na swoim lokalnym podwórku.
a tak na poważnie i na temat, Kayode zleje Godfreya, może nie znokautuje, ale na pewno wygra zdecydowanie i będzie to dla niego arcyważny test.
Dziwie się tylko jednemu. czemu nasze 'asy' nie mogą walczyc z takimi przeciwnikami. Bullici to wiadomo, oni są w swoim i Łapina mniemaniu gotowi na walke o pas, ale przeciwnika wybiera promotor. Ale np taki nasz Masternak, (chyba jedyny rozgarnięty obok Łaszczyka pięsciarz z którego coś będzie)obiłby gładko już teraz gości ze znanymi nazwiskami i może dostałby szanse walki o pas.