FURY PEWNY ZWYCIĘSTWA
Do walki dwóch niepokonanych prospektów dojdzie dopiero 23 lipca, ale podobnie jak to było w przypadku starcia Groves-DeGale, Tyson Fury (14-0, 10 KO) i Dereck Chisora (14-0, 9 KO) już od wielu tygodni wzajemnie obrzucają się błotem.
W ostatnim czasie prym wiedzie Fury, któremu skrzydeł dodała konfrontacja na gali w Londynie, kiedy to "Del Boy" nie chciał z nim rozmawiać i został bezpiecznie wyprowadzony przez ochronę.
- Tu chodzi o jego niesplamiony porażką rekord. Tytuły nic dla mnie nie znaczą, mój mały bratanek może się nimi pobawić. Jeżeli Chisora ze mną wygra, oddam mu całą moją wypłatę, a potem padnę przed nim i ucałuję jego stopy. Jeżeli trenuję i odżywiam się prawidłowo, nikt nie może mnie pokonać. W ostatnim czasie bardzo się kontroluję. Jestem w fantastycznej formie i mam wyznaczony cel. Zamierzam zabić Chisorę - zapowiada Fury.
No to już mamy przyszłego dominatora,którego jedynym groźnym rywalem są jego własne pięści.Coś jak Chuck Norris który podobno sam siebie potrafi zaskoczyć z półobrotu!
co do walki to fajnie że dojdzie dobry sprawdzian dla obu , jestem ciekawy jak Dereck poradzi sobie z taką róznicą gabarytów ,
o co takiego załatwił Tyson z Bobem?
Bo ja widziałem tylko śmieszną szopkę!
Widziałem to samo!Po prostu źle zinterpretowałem twój wpis.
Masz rację,spokój Tysona mógł tylko pogłębił frustracje Boba.O ile to nie była reżyserka!
Nie dziwię się wcale.