MADISON SQUARE GARDEN - MEKKA BOKSU
Mieszcząca 20 000 widzów, nowojorska Madison Square Garden istnieje od ponad 120 lat. W tym czasie przechodziła wiele zmian, również lokalizacyjnych. Obecny kształt "Big Apple", jak nazywana jest zarówno hala, jak i same miasto, zyskała w roku 1968, kiedy to miejsce miała czwarta, ostatnia przebudowa. Jej otwarcie miało wprawdzie miejsce w 1968 roku, ale sama nazwa pochodzi od jej pierwszej wersji, wybudowanej w 1879 roku.
Obiekt mieści się w najsłynniejszej dzielnicy Nowego Jorku, na Manhattanie. Pełni ważną rolę, jeśli chodzi o aspekt sportowy, gdyż oprócz wydarzeń bokserskich odbywają się w niej gale organizowane przez federację WWE, mitingi lekkoatletyczne Millrose Games, swoje siedziby mają tutaj drużyna NHL New York Rangers, zespół NLL New York Titans, drużyna WNBA New York Liberty oraz dwukrotny mistrz NBA (1970, 1973), uznawany za najwartościowszy zespół w USA (wartość drużyny szacowana jest na 608 mln USD) New York Knicks. Madison Square Garden pełni również ważną rolę kulturalną. Odbywają się w niej koncerty muzyczne, jest w niej teatr, a w 1979 roku była miejscem wizyty papieża Jana Pawła II.
W MSG, uznawanej za najsłynniejszą halę sportowa na świecie, stoczono ponad 50 walk o tytuły zawodowego mistrza świata. Właśnie tutaj toczono wiele historycznych batalii o prymat w wadze ciężkiej. Trudno byłoby opisać wszystkie ważniejsze walki (w zasadzie każdy wielki zawodnik walczył tam przynajmniej raz w swojej karierze). W miejscu tym swoje walki stoczyło wielu wybitnych bokserów, m.in. Larry Holmes, Evander Holyfield, Lennox Lewis, Willie Pep, Archie Moore, Carlom Monzon, Marvin Hagler, Ezzard Charles, Sandy Saddler, Roberto Duran, Ray Leonard, Roy Jones Jr. czy Shane Mosley. Lista legend jest niezwykle długa i znacznie ambitniejszym zadaniem byłoby pokuszenie się o wymienienie pięściarzy, którzy nie mieli okazji boksować w Madison Square Garden. Bo choć z czasem najpotężniejsi promotorzy, Don King i Bob Arum, przenieśli wielkie bokserskie widowiska do rozświetlonego, przyciągającego gwiazdy oarz spragnionych rozrywki, a co za tym idzie nie żałujących pieniędzy turystów, Las Vegas, MSG to historia boksu zawodowego i absolutnie najsłynniejszy obiekt związany z boksem na świecie.
To właśnie w miejscu nazywanym "Mekką boksu" wyłoniono pierwszego w historii tego sportu mistrza świata wagi ciężkiej, którym został Amerykanin irlandzkiego pochodzenia, John Lawrence Sullivan. ‘Siłacz z Bostonu’ dokonał tego 14 maja 1883 roku, pokonując Charley Mitchella. Brytyjczyk był zawodnikiem o dużo skromniejszych warunkach fizycznych, jednak obdarzony był znakomitą szybkością i pracą nóg. Sullivan rozpoczął walkę w swoim stylu, ostro nacierając na swojego rywala, w nadziei przełamania mniejszego Mitchella siłą ciosu. Mimo iż udało mu się zepchnąć do obrony rywala, rzucając go trzykrotnie na matę ringu, sam po raz pierwszy w karierze znalazł się na deskach po trafieniu lewym sierpowym. Rozwścieczony tym faktem Amerykanin błyskawicznie się podniósł, mimo iż właśnie zabrzmiał kończący pierwszą odsłonę gong. Całe następne starcie było furiackim atakiem wściekłego Sullivana. Podobny przebieg miała kolejna runda, która została przerwana przez policję (obawiano się, że Mitchell zostanie zamordowany na ringu), gdy Anglik bezradnie zawisł na linach przez policję. Nie spodobało się to bostończykowi, który poprosił, by pozwolić mu uderzyć rywala raz jeszcze. Gdy jego prośba spotkała się z odmową, Sullivan płacząc wrócił do swojego narożnika. Zwycięstwo przyznane zostało oczywiście jemu. Następny ich pojedynek został zaplanowany na 30 maja 1884 roku, ale pijany Sullivan, który mocno już wtedy nadużywał whisky, nie był w stanie wyjść o własnych siłach do ringu. Jako ulubieńcowi Ameryki uszło mu to na sucho. Do walki doszło dopiero 10 marca 1888 roku w Chantilly we Francji. Trwała ona 3 godziny 10 minut i 55 sekund i po 39 rundach ogłoszono remis.
W tym samym miejscu, w latach 40-tych XX w. swoje pojedynki toczyli Henry Armstrong i legendarny Joe Louis, który swojego mistrzowskiego pasa bronił w MSG ośmiokrotnie. To również tutaj, w wieku 37 lat, ‘The Brown Bomber’ stoczył ostatnią w karierze walkę, przegrywając w 8. rundzie ze ‘Skałą z Brockton’. Rockym Marciano.
"Big Apple" było też areną zmagań jednej z najlepszych trylogii w historii boksu. Muhammad Ali i Joe Frazie zmierzyli się ze sobą w nowojorskiej hali dwukrotnie. Pierwsza ich walka miała miejsce w 1971 roku. Mimo dominacji Alego w początkowych rundach, z upływem czasu do głosu zaczął dochodzić filadelfijczyk, który był bliski posłania na deski rywala w 11. rundzie, swoim firmowym lewym sierpowym. Sztuka ta udała mu się dopiero w ostatniej, 15 rundzie. Były to trzecie deski w karierze Alego, a zarazem pierwsza porażka po serii 31 zwycięstw, bowiem sędziowie jednogłośnie orzekli zwycięstwo ‘Smokin Joe’. Do rewanżu doszło 3 lata później, w tej samej hali. Od początku walki Frazie próbował nacierać na kłującego raz po raz z dystansu Alego. Tym razem role się odwróciły i po 12 rundach, jednogłośnie na punkty ogłoszono zwycięzcą ‘The Greatest’. Dodajmy, że Ali spotkał się w MSG również z Floydem Pattersonem.
Historycy sportu zgodnie twierdzą, że przełomowym dla bokserskich wydarzeń, które miały swoje miejsce w nowojorskiej hali był rok 1924, kiedy to najpotężniejszy promotor tamtych czasów, Tex Rickard, dowiedział się, że znajdująca się wówczas przy 26. Ulicy na Madison Avenue MSG zostanie zlikwidowana, a na jej miejscu powstanie drapacz chmur. Pochodzący z "Big Apple" promotor nie zwlekał ani chwili i w trosce o jeden z symboli miasta zebrał grupę biznesmenów, ustalił finanse i na początku stycznia 1925 roku wiadomo już było, że trzecia Madison zostanie wybudowana pomiędzy 49 i 50 ulicą na Eight Avenue. Do pierwszej walki w nowej hali doszło 8 grudnia 1925 roku, kiedy to Johnny Erickson pokonał panującego na tronie wagi muszej Jacka McDermotta. Trzy dni po tym wydarzeniu widzowie mieli przyjemność oglądać batalię pomiędzy Paulem Berlenbachem a Jackiem Delaney. Po 15 emocjonujących rundach zwyciężył ten pierwszy i zachował pas mistrza wagi półciężkiej.
Obecna Madison Square Garden została otwarta 14 lutego 1968 roku na 7th Avenue, po tym jak mająca kłopoty finansowe Pennsylvania Railroad zlikwidowała znajdującą się dotychczas na tym terenie Pennsylvania Station. Przenosiny nie spowodowały oczywiście spadku zainteresowania szefów obiektu walkami bokserskimi, które stale przynoszą ogromne zyski.
Fascynują mnie areny sportowe więc to by był miód dla mych oczu.
Tylko najpierw niech nam wizy zniosą,bo bez tego ani róż!
Marzę, by się tam znaleźć.
Niestety, nigdy nie była szczęśliwa dla Andrzeja Gołoty...
poza tym, kiedy po heroicznej walce pokonał Mika Mollo.
pozdrawiam
To również ważna część historii tego miejsca.
Tekst wspaniały, bardzo ciekawy.
pozdrawiam
i przed "Obawiano się" zjadło Ci początek nawiasu.
bardzo dobre pióro i pomysły na artykuły, proszę o większą aktywność Pani Redaktor :)
Dzięki ci dobra kobieto!
I ponawiam prośbę o jakiś artykuł o Chrisie Eubanku!
Proszę bardzo. Mam kilka pomysłów, Eubanka może tez się doczekasz :P
cop
Dziękuję. Jak nie będzie lockoutu to najwyższa pora wybrać się na kolejny mecz Knicks. Wchodzisz w to ?
Taka mala dygresja.Pamietam ze wielu swiezo upieczonych redaktorow zaczynalo z przytupem,a potem bardzo szybko gasli jak kolejne polskie nadzieje na tytul mistrza swiata w hevy.Mam nadzieje ze Laura nie podazy ta droga
"Musze jednak przyznac, ze spacerujac wieczorem po Manhatanie i dochodzac do tego budynku, zawsze przechodza mi na mysl te wszystkie super momenty, ktore na zawsze zapisaly mi sie w pamieci..."
Hahahaha... :d
Nie skomentuję tego dosadniej ponieważ to tekst Laury, której felietony bardzo się mi podobają.
Teraz nalegam ,a wręcz żądam artykułu o L.Bute :-),lisctchc poczeka na Eubanka,pzdr.
Najpierw był dworzec kolejowy, działający do roku 1871. Wtedy to kupił PT Barnum, założyciel rozrywkowego imperium, bodajże pierwszy milioner branży rozrywkowej. Cyrk Barnuma opierał się, jak to wówczas było, na rozmaitych dziwactwach typu kobieta z brodą, wróżbici, cielęta o dwojgu głów. Zamienił on budynek dworcowy w halę widowiskową o nazwie Hippodrom, gdzie prócz przedstawień cyrkowych zaczęto organizować również rozmaite inne imprezy, także sportowe sportowe, w tym i bokserskie. Wtedy pojawiła się nazwa The Garden.
Madison Square Garden datuje sie od 1879, czyli od czasu, gdy budynek zakupiony został przez inną legendę wzbogacania się - Williama Vanderbilta (kiedyś nawet w Polsce jak dziś mówi się bogaty jak Gates, mawiało się - bogaty jak Rockefeller albo właśnie Vanderbilt).
On właśnie nadał nazwę, którą znamy do dziś, a która określa miejsce nie mające już nic wspólnego ani z Madison, ani z Ogrodami.
Square to od początku nieporozumienie, bo to (jak wspomniała Laura) na rogu dwóch ulic było.
W MSG (autorka nie wspomniała z oszczędności miejsca albo pominęła jako mniej istotne dla artykułu) odbywa sie rocznie ponad 300 imprez.
To daje do myślenia.
I do powzdychania.
"Musze jednak przyznac, ze spacerujac wieczorem po Manhatanie i dochodzac do tego budynku, zawsze przechodza mi na mysl te wszystkie super momenty, ktore na zawsze zapisaly mi sie w pamieci..."
Hahahaha... :d
Nie skomentuję tego dosadniej ponieważ to tekst Laury, której felietony bardzo się mi podobają...."
Komentuj bez obawy. Z pewnoscia masz jakies bardzo interesujace wytlumaczenie tego, co mogloby byc powodem twojej frustracji...LOL...
"Nie skomentuję tego dosadniej ponieważ to tekst Laury, której felietony bardzo się mi podobają."
Czyżby ten dziki bagienny knur miał jakieś skrupuły?...
"Nie skomentuję tego dosadniej ponieważ to tekst Laury, której felietony bardzo się mi podobają."
Czyżby ten dziki bagienny knur miał jakieś skrupuły?... "
Nie ma sensu sprowadzac swego poziomu do beznadziejnego poszczekiwania "napoleonka". Mysle, ze frustracja i niedolnosc skonstrulowania czegokolwiek istotnego w jakimkolwiek temacie o boksie zawodowym i wyrazne chec otarcia sie o slawe "wirtualnego copa" zacmiewa resztki rozsadku u tego uzytkownika. Chce czy nie, ale od czasu do czsu widze jego "wypowiedzi" i mysle iz wiekszosc inteligentnych czytelnikow w bardzo latwy sposob odszyfrowuje zlozonosci wieloplaszczyznowe i zakompleksienie napoleona...lol...
...Square to od początku nieporozumienie..."
Nie jest to zadne nieporozumienia a raczej tradycja staro-angielska. Gratuluje poziomu zaangazowania w historie MSG i ciesze sie, iz umiecie docenic znaczenie tego historycznego miejsca.
Szacuneczek za checi wyszukiwania tych wszystkich wiadomosci.
"Nie ma sensu sprowadzac swego poziomu do beznadziejnego poszczekiwania "napoleonka". "
No właśnie mam co do tego wątpliwościi. Zwłaszcza gdy obserwuję z jaką łatwością łamie on kolejne granice przyzwoitości. W jednym temacie ( Grant nie wierzy w Górala ) zwyzywał tak jednego użytkownika, iż zasugerowałem redakcji bana ( co mi się jeszcze nie zdarzyło ), niestety żadnej reakcji nie było. Generalnie - dla szeregowego użytkownika - nie ma dobrego wyjścia z takiej sytuacji. Zwracanie uwagi na takiego prymitywa samo w sobie jest obelgą, jaką sobie człowiek wymierza, ale z drugiej strony tolerowanie takiej masy upadłościowej też budzi wewnętrzny sprzeciw. Każdy może mieć gorszy dzień, ale ten siarczysty cham żyje tylko bluzganiem na innych. Jego otwór gębowy to wiejska kloaka, pod którą podłączyło się osiedle robotnicze.
...dla szeregowego użytkownika - nie ma dobrego wyjścia z takiej sytuacji. Zwracanie uwagi na takiego prymitywa samo w sobie jest obelgą, jaką sobie człowiek wymierza, ale z drugiej strony tolerowanie takiej masy upadłościowej też budzi wewnętrzny sprzeciw..."
Po chwili zastanowienia, musze ci przyznac racje. Zajme sie napoleonem w wolnych chwilach. Widzialem juztutaj duzo "internetowych stworkow" i nie sadze by komukolwiek udalo sie swym chamstwem dokonac czegokolwiek. Tak samo bedzie z Napoleonkiem...LOL...
Dobranocka.
Jadąc do Łodzi na walkę Adamek-Gołota ,byłem wewnętrznie rozdarty nie wiedziałem komu mam kibicować,bardzo szanuję jednego i drugiego ,kiedyś zarywałem nocki jak walczył Gołota ,a teraz zarywam wieczory jak walczy Adamek.Adamkowi dużo ludzi zarzuca iż walczy dla pieniędzy,ludzie przecież to jest jego zawód,każdy z nas coś tam w życiu robi i na pewno chciałby zarabiać jak najwięcej ,przecież to naturalne,za dużo Adamkowi lat w boksie nie zostało,musi zarobić teraz na swoją emeryturę .Boks zawodowy to bardzo ryzykowny spor,on sam musi się o siebie zatroszczyć ,Pseudo Kibice mu na pewno nie pomogą.Jeżeli chodzi o wynik zbliżającej się walki Kliczko -Adamek ,wcale nie uważam iż Tomasz jest bez szans i jestem przekonany iż nie walczy tylko dla największej w karierze gaży ,to ambitny i zadziorny facet który wierzy że wygra!!! a wiara Góry przenosi i to jest jego największa siła!!!!
Jeden Napoleon (czy jemu podobne lowlife) może zasmrodzić całkiem przyzwoite i kompetentne forum.
No cóż, niektórym sprawia przyjemność nasr....ć na wycieraczkę, zadzwonić do drzwi i uciec.