GROVES NIE ZASKOCZYŁ HAYE'A
W sobotę pierwszą porażkę na zawodowych ringach poniósł James DeGale (10-1, 8 KO). Po ciekawej walce wypunktował go George Groves (13-0, 10 KO), zyskując tym samym status mistrza Wspólnoty Brytyjskiej w kategorii super średniej. Wynik tego starcia nie zdziwił Davida Haye (25-1, 23 KO), który wspierał zwycięzcę z narożnika.
- Występ Grovesa nie był dla mnie i dla trenera Bootha żadnym zaskoczeniem. Cały czas wierzyliśmy, że George ma styl, inteligencję i umiejętności, które pozwolą mu być lepszym niż DeGale. Groves momentami boksował pięknie i sprawiał rywalowi niespotykane wcześniej problemy. Ludzie opowiedzieli się za zwycięzcą, ponieważ ten nigdy przed walką nie rzuca żadnych skarg w stronę innych, a na dodatek jest pewny siebie i pokorny – stwierdził mistrz świata WBA w najcięższej kategorii.
"Hayemaker" 2 lipca stanie do unifikacyjnego pojedynku z Władimirem Kliczką (55-3, 49 KO), ale najpierw chciał przypomnieć sobie atmosferę panującą na ważnych bokserskich wydarzeniach.
- Wejście do ringu z Grovesem przy aplauzie ponad 15 tysięcy fanów było niesamowitym przeżyciem. Atmosfera była elektryzująca, można było odnieść wrażenie, że walczy ze sobą dwóch doświadczonych pięściarzy, a stawką pojedynku jest tytuł mistrza świata – powiedział Haye.
To może weź pan przykład ze swojego młodszego kolegi!
Śmieszne jest, gdy Haye zaczyna wychwalać pokorę u bokserów.